Od Autorki:
Zapraszam na trzecią już odsłonę świątecznych opowieści. Tym razem postanowiłam wrócić ad fontes. Historia Zbawienia rozpoczyna się w Betlejem. Pozwólcie, że na chwilę Was tam zabiorę...
Cicha noc
To była cicha noc.
Spokojna.
Beniamin podniósł się ze swojego miejsca, zerknął w stronę stada. Było coś dziwnego w tym spokoju. Ciarki na plecach podpowiadały mu, że coś się wydarzy. A może już się zdarzyło?
Przeliczył swoje owce i nieco uspokojony opadł z powrotem na kamień. Roztarł nieco ramiona, próbując się rozgrzać. Tu, na pastwiskach, noce były zimne.
Zagwizdał umówiony sygnał. Wiedział, że w zasięgu słuchu jest jeszcze trzech pasterzy, podobnie jak on strzegących nocą zwierząt. Przez chwilę nasłuchiwał w napięciu.
Jeden gwizd.
Drugi.
Beniamin czekał w napięciu, ale trzeciego nie usłyszał. Wedle jego przypuszczeń, powinien należeć do Jonatana. Może zasnął?
Zasypianie podczas nocnej straży nie było zbyt dobrym pomysłem, dlatego lekko zaniepokojony Beniamin, rzucając po raz ostatni okiem na własne owce, podniósł leżącą obok sakwę i ruszył w stronę, z której spodziewał się trzeciego gwizdu. Szybko okazało się, że nie on jeden zmartwił się nieznaną przyczyną milczenia Jonatana. Kiedy był już na tyle blisko, że widział jego stado, spostrzegł nadchodzące z różnych stron dwie sylwetki.
- Ezdraszu! Danielu! - zawołał na tyle głośno, by zwrócić na siebie uwagę pozostałej dwójki, i zamachał ręką. Spotkali się nieopodal stada Jonatana.
- Czy któryś z was wie, gdzie się zatrzymał Jonatan? - spytał Ezdrasz, rozglądając się za towarzyszem.
- Mówił coś o drzewie figowym - przypomniał sobie Beniamin. Natychmiast spojrzeli dookoła, próbując odgadnąć, gdzie mógł spocząć nieobecny. Zważywszy, że jego stado w najlepsze pasło się zaraz obok, musiał wybrać miejsce gdzieś blisko... - Tam! - zawołał po chwili Beniamin, wskazując na ciemny kształt drzewa, wznoszący się nad pastwiskiem. Pasterze natychmiast podążyli w tym kierunku, a choć nie rozmawiali, krążyło między nimi niewypowiedziane pytanie: co się stało z Jonatanem?
Ich towarzysz rzeczywiście znajdował się pod drzewem wypatrzonym przez Beniamina. Powiedzieć, że spał, byłoby minięciem się z prawdą. Jonatan zapadł w dziwny stan jakby gorączki, rzucając się w różne strony z błędnym wyrazem twarzy.
- Jonatanie! - krzyknął Beniamin, wraz z Ezdraszem natychmiast klękając przy śniącym pasterzu. Potrząsnął go za ramię, chcąc wydobyć go z otchłani koszmaru, jednak bezskutecznie.
- Nie... Odejdź! Kim jesteś... Precz! Precz! Nie znam cię... - mamrotał przez sen Jonatan. Beniamin wymienił zaniepokojone spojrzenie z Ezdraszem. Raz jeszcze spróbował obudzić towarzysza, tym razem klepiąc go energicznie po twarzy.
- Spełniło się! - wykrzyknął niespodziewanie Jonatan, otwierając oczy i siadając gwałtownie.
- Co takiego? Co się stało? - Daniel, do tej pory obserwujący zajście z pewnej odległości, widząc przebudzenie towarzysza, również przykucnął obok.
- Nie wiem... - odparł Jonatan, spoglądając po nich z mieszaniną strachu i zagubienia. - Chyba miałem... Sen. Nie pamiętam - wydukał, najwyraźniej niezdolny do powiedzenia czegoś więcej.
Beniamin już otwierał usta, by powiedzieć przyjacielowi, w jakim stanie zastali go przed chwilą, gdy nagle na całym pastwisku zrobiło się jasno jak w dzień. W tym samym momencie obok nich pojawiła się tajemnicza postać. Mężczyzna zdawał się promieniować światłością, roztaczał wokół siebie aurę potęgi i mocy...
Beniamin nie był w stanie się poruszyć. Sparaliżowany strachem, patrzył na boską istotę, czując, jakby żołądek ściskały mu lodowate kleszcze. Chciał odwrócić wzrok, porażony pięknem i chwałą przybysza, a jednocześnie pragnął w nieskończoność napawać oczy jego widokiem. Anioł Pański, przemknęło mu przez głowę, ale nie śmiał się odezwać.
- Nie bójcie się! - rzekł czystym głosem boski posłaniec, unosząc dłoń w kojącym geście. - Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. - Zupełnie porażony tym, co usłyszał, Beniamin czekał w napięciu na dalsze słowa Anioła. Dlaczego oznajmia to właśnie im? Po czym mają poznać Mesjasza? W to, że posłaniec mówi prawdę, pasterz nie wątpił ani przez chwilę. Wystarczyło na niego spojrzeć. - A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie.*
Po tych słowach wokół Anioła pojawiło się mnóstwo innych postaci, a do uszu Beniamina dotarł niebiański chór głosów.
Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania!*
Śpiew wciąż zdawał się rozbrzmiewać mu w głowie, gdy zastępy świetlistych postaci uniosły się ku niebu i zniknęły równie nagle, jak się pojawiły.
Zapadła cisza.
- Szatan... Zły... - wyszeptał po dłuższej chwili przerażony Jonatan.
- Co ty, zgłupiałeś? Przecież to był Anioł! - zbeształ go Ezdrasz.
- Nie ten... W moim śnie... Przypomniałem sobie... To był Zły. Mówił, żebym natychmiast uciekał, bo zbliża się sąd nad światem... Że spełniły się proroctwa...
- Chciał cię przekabacić! Anioł powiedział, że przychodzi Mesjasz, Zbawiciel!
Jonatan pokiwał głową.
- Dobrze, żeście mnie obudzili...
Znowu zrobiło się cicho, gdy wszyscy czterej rozmyślali nad anielskim poselstwem.
- Pójdźmy tam - powiedział w końcu Beniamin, patrząc na towarzyszy.
- Gdzie? - spytał zdezorientowany Daniel.
- Do miasta Dawida. Do Betlejem. To niedaleko, a Anioł mówił, że Niemowlę będzie położone w żłobie. Musiało narodzić się w jednej z grot przylegających do pastwiska od strony miasta...
- Ale nasze owce...! - zaoponował niezbyt przekonująco Ezdrasz.
- Ezdraszu, narodził się Zbawiciel! A nam powiedział o tym sam Anioł Pański, mimo że jesteśmy tylko pasterzami... Musimy iść i oddać Mu chwałę.
Pozostali czuli to samo, co Beniamin, więc natychmiast zgodzili się z nim i wszyscy czterej ruszyli w kierunku miasta. Zapomnieli o obowiązkach, o stadach, nawet o towarzyszącym im do niedawna strachu. Im bliżej Betlejem się znajdowali, tym większą nadzieję mieli w sercach. Nadzieję ujrzenia Mesjasza.
Zbawiciela.
* Łk 2, 10-12 oraz Łk 2, 14. Przekład wg Biblii Tysiąclecia.
____________
🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄
Kochani!
Po raz kolejny mam przyjemność podzielić się z Wami
Radością Bożego Narodzenia.
Mam nadzieję, że podobnie jak ja,
oczekujecie nadchodzących Świąt z nadzieją i niecierpliwością.
Życzę Wam, aby w Wasze serca, podobnie jak w serca pasterzy,
wlały się otucha i spokój.
Życzę Wam, abyście usłyszeli głos wołający:
"Nie bójcie się!"
"Nie bójcie się!"
i doświadczyli prawdziwości imienia Emmanuel.
Życzę Wam również, aby te Święta były czasem pełnym wzajemnej miłości,
która sprawi, że opłaci się wysiłek włożony w przygotowania.
Błogosławionych Świąt!
Insa