Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opowiadanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opowiadanie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 24 grudnia 2016

Wesołych Świąt!

Od Autorki:
Zapraszam na trzecią już odsłonę świątecznych opowieści. Tym razem postanowiłam wrócić ad fontes. Historia Zbawienia rozpoczyna się w Betlejem. Pozwólcie, że na chwilę Was tam zabiorę...


Cicha noc

 

To była cicha noc.
Spokojna.
Beniamin podniósł się ze swojego miejsca, zerknął w stronę stada. Było coś dziwnego w tym spokoju. Ciarki na plecach podpowiadały mu, że coś się wydarzy. A może już się zdarzyło?
Przeliczył swoje owce i nieco uspokojony opadł z powrotem na kamień. Roztarł nieco ramiona, próbując się rozgrzać. Tu, na pastwiskach, noce były zimne.
Zagwizdał umówiony sygnał. Wiedział, że w zasięgu słuchu jest jeszcze trzech pasterzy, podobnie jak on strzegących nocą zwierząt. Przez chwilę nasłuchiwał w napięciu.
Jeden gwizd.
Drugi.
Beniamin czekał w napięciu, ale trzeciego nie usłyszał. Wedle jego przypuszczeń, powinien należeć do Jonatana. Może zasnął?
Zasypianie podczas nocnej straży nie było zbyt dobrym pomysłem, dlatego lekko zaniepokojony Beniamin, rzucając po raz ostatni okiem na własne owce, podniósł leżącą obok sakwę i ruszył w stronę, z której spodziewał się trzeciego gwizdu. Szybko okazało się, że nie on jeden zmartwił się nieznaną przyczyną milczenia Jonatana. Kiedy był już na tyle blisko, że widział jego stado, spostrzegł nadchodzące z różnych stron dwie sylwetki.
- Ezdraszu! Danielu! - zawołał na tyle głośno, by zwrócić na siebie uwagę pozostałej dwójki, i zamachał ręką. Spotkali się nieopodal stada Jonatana.
- Czy któryś z was wie, gdzie się zatrzymał Jonatan? - spytał Ezdrasz, rozglądając się za towarzyszem.
- Mówił coś o drzewie figowym - przypomniał sobie Beniamin. Natychmiast spojrzeli dookoła, próbując odgadnąć, gdzie mógł spocząć nieobecny. Zważywszy, że jego stado w najlepsze pasło się zaraz obok, musiał wybrać miejsce gdzieś blisko... - Tam! - zawołał po chwili Beniamin, wskazując na ciemny kształt drzewa, wznoszący się nad pastwiskiem. Pasterze natychmiast podążyli w tym kierunku, a choć nie rozmawiali, krążyło między nimi niewypowiedziane pytanie: co się stało z Jonatanem?
Ich towarzysz rzeczywiście znajdował się pod drzewem wypatrzonym przez Beniamina. Powiedzieć, że spał, byłoby minięciem się z prawdą. Jonatan zapadł w dziwny stan jakby gorączki, rzucając się w różne strony z błędnym wyrazem twarzy.
- Jonatanie! - krzyknął Beniamin, wraz z Ezdraszem natychmiast klękając przy śniącym pasterzu. Potrząsnął go za ramię, chcąc wydobyć go z otchłani koszmaru, jednak bezskutecznie.
- Nie... Odejdź! Kim jesteś... Precz! Precz! Nie znam cię... - mamrotał przez sen Jonatan. Beniamin wymienił zaniepokojone spojrzenie z Ezdraszem. Raz jeszcze spróbował obudzić towarzysza, tym razem klepiąc go energicznie po twarzy.
- Spełniło się! - wykrzyknął niespodziewanie Jonatan, otwierając oczy i siadając gwałtownie.
- Co takiego? Co się stało? - Daniel, do tej pory obserwujący zajście z pewnej odległości, widząc przebudzenie towarzysza, również przykucnął obok.
- Nie wiem... - odparł Jonatan, spoglądając po nich z mieszaniną strachu i zagubienia. - Chyba miałem... Sen. Nie pamiętam - wydukał, najwyraźniej niezdolny do powiedzenia czegoś więcej.
Beniamin już otwierał usta, by powiedzieć przyjacielowi, w jakim stanie zastali go przed chwilą, gdy nagle na całym pastwisku zrobiło się jasno jak w dzień. W tym samym momencie obok nich pojawiła się tajemnicza postać. Mężczyzna zdawał się promieniować światłością, roztaczał wokół siebie aurę potęgi i mocy...
Beniamin nie był w stanie się poruszyć. Sparaliżowany strachem, patrzył na boską istotę, czując, jakby żołądek ściskały mu lodowate kleszcze. Chciał odwrócić wzrok, porażony pięknem i chwałą przybysza, a jednocześnie pragnął w nieskończoność napawać oczy jego widokiem. Anioł Pański, przemknęło mu przez głowę, ale nie śmiał się odezwać.
- Nie bójcie się! - rzekł czystym głosem boski posłaniec, unosząc dłoń w kojącym geście. - Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. - Zupełnie porażony tym, co usłyszał, Beniamin czekał w napięciu na dalsze słowa Anioła. Dlaczego oznajmia to właśnie im? Po czym mają poznać Mesjasza? W to, że posłaniec mówi prawdę, pasterz nie wątpił ani przez chwilę. Wystarczyło na niego spojrzeć. - A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie.*
Po tych słowach wokół Anioła pojawiło się mnóstwo innych postaci, a do uszu Beniamina dotarł niebiański chór głosów.
Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania!*
Śpiew wciąż zdawał się rozbrzmiewać mu w głowie, gdy zastępy świetlistych postaci uniosły się ku niebu i zniknęły równie nagle, jak się pojawiły.
Zapadła cisza.
- Szatan... Zły... - wyszeptał po dłuższej chwili przerażony Jonatan.
- Co ty, zgłupiałeś? Przecież to był Anioł! - zbeształ go Ezdrasz.
- Nie ten... W moim śnie... Przypomniałem sobie... To był Zły. Mówił, żebym natychmiast uciekał, bo zbliża się sąd nad światem... Że spełniły się proroctwa...
- Chciał cię przekabacić! Anioł powiedział, że przychodzi Mesjasz, Zbawiciel!
Jonatan pokiwał głową.
- Dobrze, żeście mnie obudzili...
Znowu zrobiło się cicho, gdy wszyscy czterej rozmyślali nad anielskim poselstwem.
- Pójdźmy tam - powiedział w końcu Beniamin, patrząc na towarzyszy.
- Gdzie? - spytał zdezorientowany Daniel.
- Do miasta Dawida. Do Betlejem. To niedaleko, a Anioł mówił, że Niemowlę będzie położone w żłobie. Musiało narodzić się w jednej z grot przylegających do pastwiska od strony miasta...
- Ale nasze owce...! - zaoponował niezbyt przekonująco Ezdrasz.
- Ezdraszu, narodził się Zbawiciel! A nam powiedział o tym sam Anioł Pański, mimo że jesteśmy tylko pasterzami... Musimy iść i oddać Mu chwałę.
Pozostali czuli to samo, co Beniamin, więc natychmiast zgodzili się z nim i wszyscy czterej ruszyli w kierunku miasta. Zapomnieli o obowiązkach, o stadach, nawet o towarzyszącym im do niedawna strachu. Im bliżej Betlejem się znajdowali, tym większą nadzieję mieli w sercach. Nadzieję ujrzenia Mesjasza.
Zbawiciela.


* Łk 2, 10-12 oraz Łk 2, 14. Przekład wg Biblii Tysiąclecia.



____________
🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄
Kochani!

Po raz kolejny mam przyjemność podzielić się z Wami
Radością Bożego Narodzenia.
Mam nadzieję, że podobnie jak ja,
oczekujecie nadchodzących Świąt z nadzieją i niecierpliwością.

Życzę Wam, aby w Wasze serca, podobnie jak w serca pasterzy,
wlały się otucha i spokój.
Życzę Wam, abyście usłyszeli głos wołający:
"Nie bójcie się!"
i doświadczyli prawdziwości imienia Emmanuel.
Życzę Wam również, aby te Święta były czasem pełnym wzajemnej miłości,
która sprawi, że opłaci się wysiłek włożony w przygotowania.

Błogosławionych Świąt!

Insa






Share:

środa, 2 listopada 2016

Opowiadanie: "Effatha" [cz. 2/2]





Idąc przez opustoszałą i pogrążoną w półmroku stację, czuła się trochę nieswojo. Ostatni mieszkańcy wracali do swoich namiotów i kwater, więc po chwili na peronie nie było już nikogo. Tatiana mimowolnie skierowała swoje kroki w stronę schodów wiodących do przejścia na stację Nowosłobodską. Nie żeby chciała spotkać żołnierzy, ale chyba nie zaszkodzi, jeśli przejdzie się kawałek tunelem... Straże rozstawione były dopiero przy wejściu na Linię Okrężną, więc nikogo nie powinna spotkać. W przeciwieństwie do zawalonego przejścia na Sierpuchowsko-Timirjazewską, gdzie natychmiast natknęłaby się na nocną wartę.
Share:

piątek, 21 października 2016

Opowiadanie: "Effatha" [cz. 1/2]

Od Autorki:
Opowiadanie napisane jakiś czas temu na potrzeby konkursu. Jest to fanfiction z Uniwersum Metro 2033, a więc utrzymane w konwencji post-apokalipsy. Akcja rozgrywa się w moskiewskim metrze. Czy w świecie, w którym ludzkość każdego dnia rozpaczliwie walczy o przetrwanie, stawiając czoła bestiom rodem z koszmarów, jest jeszcze miejsce dla Boga?
Oto pytanie, które stawiam w tej opowieści.




Effatha

 

- Tanieczka! Nie patrz się tak, chodź tu do namiotu...
Poddenerwowany głos matki z trudem odciągnął Tatianę od spoglądania w stronę dwóch wysokich oficerów, pozornie bezcelowo przechadzających się wzdłuż stacji. Żołnierze Hanzy, oczywiście. Tania doskonale wiedziała, że nie przyszli tu na spacer.
Share:

środa, 13 lipca 2016

Opowiadanie: "8 minut człowieczeństwa"




8 minut człowieczeństwa

 



Jest ciepło. Dobrze, że to już lato. Jeszcze niedawno o tej godzinie nieźle bym zmarznął, ale teraz jest całkiem przyjemnie. Na przystanku po drugiej stronie torów drzemie nawet jakiś mężczyzna, pewnie bezdomny, jak ja. Oprócz mnie na przystanku nie ma nikogo, zresztą, co się dziwić o tej porze? Szkoda tylko, że nie wiem dokładnie która godzina. Niedługo powinienem chyba pójść na dworzec... 
Share:

piątek, 4 marca 2016

Opowiadanie: "Zapomnieć"

Od Autorki:
Szorcik zainspirowany pewną sytuacją zaobserwowaną w komunikacji miejskiej. Krótko i trochę smutno.
Skorzystam z okazji, by powiedzieć jeszcze parę słów. Jak zapewne niektórzy z Was zauważyli, moja aktywność na blogu ostatnio nieco osłabła. Ten stan będzie się utrzymywał mniej więcej do maja. Mam nadzieję, że od czasu do czasu uda mi się wrzucić (i napisać) cokolwiek, ale oficjalnie zawieszam wszystkie regularne serie.
~ Scatty

______________________________

Zapomnieć

 

 
- Tatooo, otworzyyysz?
Chłopiec wyciąga w kierunku przystojnego młodego mężczyzny pulchną rączkę, w której trzyma żółte pudełeczko. Ten chowa do kieszeni otwartą paczkę chrupek i spełnia prośbę. Mocując się z przedmiotem, zerka w bok, na siedzącą nieopodal dziewczynę i drugiego chłopca, zajadającego czekoladowy smakołyk.
Tramwaj jest głośny i zatłoczony, jak zwykle o tej godzinie. Jestem zmęczona, tak bardzo zmęczona...
Zerkam w szybie na mężczyznę, który właśnie podaje dziecku zielony kawałek plastiku, przez producenta szumnie zwany „zabawką”. Uśmiecham się mimowolnie, widząc czułość w jego oczach. Nie słyszę nawet, o czym rozmawia teraz z dziewczyną, patrzę tylko to na jedno, to na drugie. Zastanawiam się, czy są małżeństwem. Czy są razem szczęśliwi...
Wyglądają na szczęśliwych. 
A może po prostu chcę w to wierzyć.
Odwracam wzrok do ciemnej szyby. Za oknem przemykają niewyraźne światła miasta. Widzę odbicie swojej twarzy, wyraźne jak w lustrze – nieco szeroka, o dużych oczach i prostym nosie, otoczona kaskadą blond włosów. Spuszczam oczy, jakby nagle zainteresowała mnie czarna torebka leżąca pomiędzy siedzeniami.

Jak to możliwe?
Nie wiem, naprawdę nie wiem...
Robiłaś kiedyś skrobankę?
Nie, oczywiście że nie, jak mogłeś w ogóle tak...
Jesteś chora?
Nie wiem...

Nie mogę się powstrzymać i znowu zerkam w ich stronę. Obok mnie stoi teraz jakiś mężczyzna, zasłaniając młodego ojca. Spoglądam na dziewczynę i starszego z synów. Rozmawiają, chłopiec pyta, czy w domu będzie mógł obejrzeć bajkę. Mama poprawia mu żółtą czapkę i obiecuje, że obejrzą ją wszyscy razem.
Czuję łzy kujące mnie pod powiekami, ale nie mogę przestać patrzeć.

Co z ciebie za kobieta, skoro nie możesz mieć dziecka?
N-nie mów tak, przecież wiesz, że ja też chcę je mieć...
Może nie aż tak bardzo jak twierdzisz.
Myślisz, że kłamię?
A co mam myśleć?
Gdybym tylko wiedziała wcześniej...
To co?
Powiedziałabym ci, przecież wiesz...
Ja nic już nie wiem.
Co robisz?
Wychodzę, nie czekaj na mnie.

Zamykam oczy, jakbym znów usłyszała trzask zamykanych drzwi. Myślę o leżącym w mojej torbie opakowaniu leków. Może wezmę wieczorem jedną tabletkę więcej, nie powinna zaszkodzić...
Rodzina wysiada wśród wesołych pokrzykiwań i śmiechów obu chłopców.
Chyba zaczynają drżeć mi dłonie.
Kiedy patrzę za wychodzącymi, napotykam wzrokiem młodą dziewczynę stojącą w pobliżu drzwi. Ma oliwkowozieloną kurtkę i białe słuchawki na uszach. Przez kilka sekund patrzy mi w oczy ze współczuciem, potem odwraca się w stronę okna. Zalewa mnie fala płonącego wstydu. Czy naprawdę aż tak widać, jak bardzo żałosna jestem?
Chcę stąd wyjść. Powiew lodowatego powietrza na twarzy jest jak wybawienie, które przyjmuję z niewysłowioną wdzięcznością. Czym prędzej oddalam się od tramwaju i przechodzę przez pasy.
Chcę zapomnieć, wreszcie zapomnieć...



Share:

czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt!

Od Autorki:
Dokładnie po roku wracam, by znów podzielić się z Wami kawałkiem pisaniny przygotowanym specjalnie na Święta. Zupełnie innym niż ten pierwszy. Tym razem nie ma przemocy ani wulgarności. Jest za to ckliwie i naiwnie. Dlaczego? Bo to Święta, a kiedy możemy być ckliwi i naiwni, jeśli nie w Święta?
 ~ Scatty 
______________________



Wigilia



- Cholera jasna!
Pełen irytacji krzyk dobiegł Łukasza z łazienki. Dał sobie spokój z krawatem, rzucił go tylko na łóżko i w miarę możliwości przebiegł przez ciasny korytarzyk, w kilku krokach dopadając drzwi.
- Kochanie? - spytał niepewnie, kładąc dłoń na klamce. Usłyszał cichy szczęk zamka, więc czym prędzej wsunął się do środka.
- Zamek w sukience mi się zaciął – wyjaśniła Agnieszka, pociągając lekko nosem. Zauważył, że ma zaczerwienione oczy. Nie chodziło o sukienkę.
Share:

piątek, 25 września 2015

Opowiadanie: "Zemsta jest gorzka"

Od Autorki:
Ponieważ "Konwertyta" nie spotkał się z ostrą falą protestu, chciałabym podzielić się moim drugim - a właściwie pierwszym - fanfiction z uniwersum MLP. Opowiadanie powstało na potrzeby konkursu organizowanego przez blog For Glorious Equestria (temat: "Equestria inna niż zwykle") i zajęło w nim drugie miejsce. To moje pierwsze wyróżnienie w oficjalnym konkursie literackim, nawet tak małym jak fandomowy, więc z tym większą przyjemnością prezentuję ten tekst na blogu.
___________________________




Zemsta jest gorzka

 - Czy oskarżony ma coś na swoją obronę?
Sticky Hoof milczał, wpatrując się zawzięcie w znienawidzony pyszczek. Klacz westchnęła, po czym zwróciła się do skryby. - Proszę zaprotokołować, że oskarżony odmówił składania wyjaśnień...
Share:

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Opowiadanie: "Konwertyta"

Od Autorki:
Zamieszczam to opowiadanie w ramach... Eksperymentu. Jest to fanfiction z dość specyficznego uniwersum, jakim jest świat serialu "My Little Pony: Friendship is Magic" (należącego do Hasbro), utrzymane w klimacie tzw. "Biur Adaptacyjnych" (wymyślonej przez fanów organizacji zajmującej się zmienianiem ludzi w kucyki). Zanim jednak zamkniecie kartę z blogiem i poprzysięgniecie sobie nigdy więcej tu nie wracać - proszę, dajcie mu szansę. Nie trzeba być fanem kucyków, by zrozumieć przesłanie tego tekstu, wydaje mi się też, że samo uniwersum udało mi się przedstawić niezbyt nachalnie i bez zbędnej ostentacji. Nie liczę na to, że kogokolwiek zachęcę do obejrzenia serialu, nikogo nie chcę "nawracać" ani przekonywać o swojej racji, nie chcę też wchodzić w jałowe dyskusje co do istoty serialu. Chciałabym tylko, żebyście - jak zwykle - szczerze powiedzieli mi, co myślicie o samym tekście.
Do opowiadania dodałam wyjaśnienia w formie przypisów umieszczonych na końcu tekstu, dla tych, którzy uniwersum ani fandomu bronies nie znają, ale są ciekawi poszczególnych informacji.
Cóż, po tym wyjątkowo długim wstępie pozostaje mi tylko zaprosić Was do przeczytania.
Miłej lektury!
Share:

czwartek, 13 sierpnia 2015

Opowiadanie: "Blask Bursztynu"

Od Autorki:
Przedstawiam krótki sequel "Bursztynu", wieńczący historię Juraty i Kastytisa. Legenda przetrwała do chwili obecnej, co jednak z jej bohaterami? I jaką rolę odegra w tym wszystkim zwykły uliczny grajek?
Za pomysł na to opowiadanie dziękuję S.B., która swoim cudownym śpiewem zainspirowała mnie do kontynuowania tej historii.
________________________________




Blask Bursztynu



Dawno, dawno temu, w czasach, kiedy światem i naturą władali dawni bogowie,
a brzeg Bałtyku był jeszcze niemal niezamieszkany przez ludzkich osadników,
w jednej z nielicznych istniejących wówczas rybackich wiosek stała się rzecz niezwykła.
Prostego rybaka, młodzieńca imieniem Kastytis, i Juratę, nieśmiertelną boginię Mórz,
połączyła miłość. Miłość o tyle piękna, że w oczach wielu nie mająca racji bytu,
i tak silna, że przetrwała wieki w pamięci ludu, dając życie legendzie...
Share:

czwartek, 6 sierpnia 2015

Opowiadanie: "Pod kopułą"

Od Autorki:
Opowiadanie z gatunku science-fiction, napisane na potrzeby konkursu. Nagrody nie zdobyło, więc z czystym sumieniem dzielę się nim tutaj, na blogu. Niezbyt długie, więc nie dzieliłam go na części jak poprzednich. Miłego czytania!
~ Scatty
_____________________________



Pod kopułą 

 
Jestem tu sam... Dlaczego? Nie mam pojęcia. Wiem jednak, że w całym Legionowie nie została ani jedna żywa dusza prócz mojej...
Tak.
Ani jedna żywa.
Share:

sobota, 25 lipca 2015

Opowiadanie: "Papierowa" [cz. 3/3]

Od Autorki:
Ostatnia już część pierwszego napisanego przeze mnie horroru. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że jest to jeden z tych tekstów, których zakończenia nawet ja nie byłam w stanie przewidzieć, kiedy zaczynałam pisać. Jak oceniacie całość? Czy "Papierowa" zasługuje na miano opowiadania grozy?
___________________

Share:

poniedziałek, 20 lipca 2015

Opowiadanie: "Papierowa" [cz. 2/3]



4.


W pokoju od paru minut nieprzerwanie rozlegał się dźwięk pracującej drukarki. Napisana przez Mary powieść była właśnie wypluwana z czarnego urządzenia z prędkością jednej strony na trzydzieści sekund, a sama autorka wpatrywała się w zamyśleniu w kolejne kartki.
Duża koperta na biurku była już wyraźnie zaadresowana, znaczek naklejony. Jeszcze tylko zawartość i mogła pomknąć poprzez liczne procedury poczty wprost na biurko wydawcy.
Share:

środa, 15 lipca 2015

Opowiadanie: "Papierowa" [cz. 1/3]

Od Autorki:
Czuję się w obowiązku uprzedzić, że miejscami ten tekst - gatunkowo horror - bywa dość brutalny. Decyzję o tym, czy czytać, pozostawiam Wam. Mimo innego podziału tekstu podczas publikacji, zachowałam też oryginalną numerację części, żeby uniknąć ewentualnej niespójności.
Korzystając z okazji, chciałabym również podziękować osobie, dzięki której postać Richarda nabrała realnego kształtu. Mam nadzieję, że wciąż o tym pamięta ;)
Miłego czytania!
_____________________________________

Share:

poniedziałek, 25 maja 2015

Opowiadanie: "Entropia"

Od Autorki:
Właściwie nie opowiadanie, a szort. Sama nie wiem, co o nim myśleć, powstał pod wpływem dość dziwnego impulsu, zupełnie spontanicznie, a powiedziałabym wręcz, że niespodziewanie. Co z tego wyszło? Oceńcie sami.
P.S. Równie niespodziewanie dla samej siebie, wysłałam tego szorta na konkurs WRZENIE, organizowany przez Naukowe Koło Polonistów Uniwersytetu w Białymstoku. Już zaczynam żałować, ale... raz się żyje ;)
~ Scatty

____________________________

 

Entropia



Entropia wszechświata musi rosnąć.
Naturalne procesy zachodzące w przyrodzie zawsze są nieodwracalne.

Dwa zdania odbijają się echem gdzieś w mojej głowie, znikają w ciemności i znowu wracają, towarzysząc niemal nieustannie. Dwa zdania. Tylko dwa. Słowa pocieszenia, czy usprawiedliwienie? Entropia musi rosnąć, proces nie może się odwrócić...
Share:

sobota, 18 kwietnia 2015

Opowiadanie: "Bursztyn" [cz. 4/4]

- Kastytisie!
Serce rybaka przyspieszyło, jak zwykle, gdy słyszał głos bogini. Odwrócił się ku morzu, w sam raz by zobaczyć, jak królowa wyłania się z wody. Uśmiechnął się lekko, widząc, jak morze wokół uspokaja się, a dotąd zachmurzone niebo rozjaśnia, ustępując miejsca pogodnemu słońcu.
Share:

sobota, 11 kwietnia 2015

Opowiadanie: "Bursztyn" [cz. 3/4]

Kastytisa nie odwiedziła w nocy żadna żądna krwi i zemsty niewiasta, toteż założył, że samozwańcza Królowa Bałtyku dała sobie spokój z próbami zakazywania mu czegokolwiek.
Stał na brzegu, gdzie poprzedniego dnia zostawił swoją łódkę - z dala od portu, by nie prowokować niepotrzebnych pytań tak wczesnym powrotem. Martwił go nieco fakt, że nie udało mu się nic złowić. Zupełnie jakby wszystkie ryby na Kresach postanowiły tamtego dnia popłynąć gdzieś indziej. Puste sieci nie napawały radością, rybak nie zamierzał się jednak poddawać.
Nagle usłyszał plusk, zupełnie oderwany od znajomego szumu fal. Podniósł wzrok znad sieci i oniemiał. 

Share:

czwartek, 2 kwietnia 2015

Opowiadanie: "Bursztyn" [cz. 2/4]

Od Autorki:
Dziś już 2 kwietnia, więc koniec z żartami. Tym razem zupełnie na poważnie przedstawiam drugą część "Bursztynu". Co myślicie? 
~ Scatty
__________________________________



Wysoki, ciemnowłosy mężczyzna w zamyśleniu spoglądał na morze. Z uwagą obserwował, jak nagle zebrały się nad nim burzowe chmury, a chwilę później, jak gdyby nigdy nic, rozjaśniło je słońce.
Ciekawe, pomyślał, mechanicznie gładząc idealny podbródek bladą dłonią. Bogini Jurata musi mieć... Interesujący dzień.
Perkun, bóg niebios, zsunął się ze skały na suchy piasek. Zamierzał złożyć królowej morza niezapowiedzianą wizytę, jak to ostatnio miał w zwyczaju. Jurata była naprawdę piękna, zarówno w postaci syreny, jak i człowieka. Gromowładca nie przegapiał żadnej okazji, by ją spotkać.
Share:

wtorek, 24 marca 2015

Opowiadanie: "Bursztyn" [cz. 1/4]

Od Autorki:
Po stosunkowo długiej nieobecności, chciałabym zaprosić Was na opowiadanie będące re-tellingiem jednej z naszych rodzimych legend. Krótko mówiąc, jest to legenda opowiedziana na mój własny sposób - i okraszona pewną dozą inwencji twórczej ;)
Gwoli ścisłości - dodane grafiki, obrazy czy zdjęcia znalazłam w odmętach sieci i nie roszczę sobie do nich żadnych praw. Stanowiły niejako inspirację dla powstającej historii.
Miłego czytania!
~ Scatty
_________________________

 

 

 

Bursztyn 

 


Już świt.
Kastytis doskonale to wiedział, choć w jego chacie nie było ani jednego okna. Zawsze budził się o świcie, czy to w wyniku przyzwyczajenia, czy też jakiejś niepojętej świadomości mijającej nocy.
Leżał przez chwilę na sienniku, spoglądając na wciąż częściowo skryte w ciemności ściany chaty, na znajome kształty stojących w niej sprzętów. Wiele z nich wyglądało na dawno nieużywane, choć nie można było powiedzieć, że właściciel je zaniedbuje. Zwykła, drewniana podłoga, palenisko w rogu, stół z dwoma krzesłami, niewielki, niemal w całości skryty pod rybackimi sieciami taboret, cebrzyk... Zwyczajowe wyposażenie rybackiej checzy, bardzo skromne, by nie rzec - ubogie.
Share:

niedziela, 1 marca 2015

Opowiadanie: "Cud"

Od Autorki:
Opowiadanie opublikowane w lutowym numerze Nowego Olimpu. Cóż, osobiście jestem z niego zadowolona. To chyba pierwszy tekst, który do końca utrzymał się w pierwotnej konwencji i zajął tyle, ile zaplanowałam ;) No i jest dość optymistyczny. Tak myślę...
W każdym razie - miłej lektury życzę :)



Cud



Sprawne, mechaniczne ruchy są już bezwarunkowo zapisane w jej pamięci. Nawet o tym nie myśląc, przebiera się w damskiej szatni w luźną bluzę i legginsy, zakłada rękawiczki i lekki szalik. Wiąże mocno sznurówki, owija je wokół kostek i wiąże ponownie. Nie mogą się rozwiązać w czasie treningu, to mogłoby być niebezpieczne. Spina długie włosy w luźnego koka, by nie wpadały do oczu. Jest gotowa.
Share:

czwartek, 26 lutego 2015

Opowiadanie: "Zdradzona" [cz.3/3]

Od Autorki:
Czas, aby zakończyć historię Eileen. Historię o wyzwoleniu, o szukaniu własnego przeznaczenia, o wolności... I o zdradzie, tym dotkliwszej, że niezawinionej. Co magia może zmienić w życiu młodej, skrzywdzonej dziewczyny?
Przekonajcie się sami.

________________________________________



Budzi mnie gwałtowne szarpnięcie. Zostaję brutalnie postawiona na nogi. Odruchowo zaczynam się szarpać, ale dwie pary silnych rąk skutecznie uniemożliwiają mi ruchy.
Uśpiony ogień natychmiast wybucha, rozpalony strachem od razu płynie do rąk, przejmuje kontrolę. Jak poprzednio, moje dłonie stają w płomieniach.
Nagle w twarz chlusta mi lodowata woda.
Share: