Ogromne lustro obejmowało całą moją
postać i znaczną część komnaty za mną. Ubrana jedynie w
prześwitującą koszulę nocną, mogłam podziwiać swoje ciało w
całej jego okazałości. Wiedziałam, że jestem piękna i nie
potrzebowałam lustra, by się o tym przekonać. W zupełności
wystarczały mi do tego spojrzenia napotykanych ludzi.
Niespiesznie przesunęłam wzrokiem po swojej twarzy. Nie poświęcając jej zbytniej uwagi, powiodłam spojrzeniem niżej, po kaskadzie kruczoczarnych włosów spływającej mi po ramieniu i odcinającej się kolorem od niemal białej skóry. Patrzyłam na pełne kształty uwydatniające się dokładnie tam gdzie trzeba, na płaski brzuch i smukłą talię, na długie nogi obute w nieodłączne trzewiki na wysokim obcasie.
Niespiesznie przesunęłam wzrokiem po swojej twarzy. Nie poświęcając jej zbytniej uwagi, powiodłam spojrzeniem niżej, po kaskadzie kruczoczarnych włosów spływającej mi po ramieniu i odcinającej się kolorem od niemal białej skóry. Patrzyłam na pełne kształty uwydatniające się dokładnie tam gdzie trzeba, na płaski brzuch i smukłą talię, na długie nogi obute w nieodłączne trzewiki na wysokim obcasie.
Moje ciało stanowiło doskonałe
narzędzie w Grze. Często lepiej niż twarz wyrażało mój stosunek
do danej osoby, każąc jej trzymać się z daleka lub zachęcając
do okazania mi względów. Kusiło, kiedy tego chciałam i odpychało,
kiedy miało być inaczej. Było instrumentem, przy pomocy którego
Grałam, niejednokrotnie śmiercionośnym, gdy wymagała tego
sytuacja.
Perfekcyjne?
Może.
A może po prostu dobrze wykorzystane.
Po wieczorze Gry jak zwykle byłam
zmęczona, ale w gruncie rzeczy zadowolona. Zdobyłam to, czego
chciałam – kolejną osobę, która się mnie bała. Nie ulegało
wątpliwości, że lor'Drimm
pospieszy się teraz ze swoimi staraniami. Jeśli nie, okaże się
słaby, a jego miejsce jako nowa lora'Darthis
zajmę ja. Dotychczasowy lor
przy odrobinie szczęścia spadnie o kilka rang w dół. A że ta
odrobina szczęścia zależy od mojej dobrej woli...
Cóż. Nigdy nie
byłam przesadnie sentymentalna.
Usiadłam przy
toaletce z ciemnego drewna. Moja trzydziestoletnia twarz wciąż
promieniowała świeżością młodości, mimo goszczącego na niej
nieustannie wyrazu chłodnej obojętności. A może właśnie dzięki
niemu...
Rozległo się
ciche pukanie do drzwi komnaty. Nie odpowiedziałam, wiedziałam, że
nie muszę. Po chwili usłyszałam skrzypnięcie wrót i znajome
kroki.
- Jak minął
wieczór? Generał cię nie zanudził? - spytałam, patrząc na
Arrena w lustrze. Podszedł bliżej i stanął tuż za mną, po czym
nachylił się do mojego ucha, tak że w zwierciadle widziałam ostry
profil jego twarzy.
- Nie myślałem o
generale – szepnął uwodzicielsko. Nie odsuwając się, podniósł
dłoń i przesunął nią po mojej szyi i skórze ramienia. Drugą
sięgnął do moich włosów i delikatnym ruchem odgarnął je za
plecy, odsłaniając ciało, niezbyt dobrze skrywane przez zwiewną
halkę. Spojrzał na mnie w lustrze, uważnie studiując delikatną
twarz, wciąż pociągnięte krwistoczerwoną pomadką usta i
otaczającą szyję czarną aksamitkę z brylantową broszką.
Zupełnie się nie krępując, zjechał wzrokiem jeszcze niżej.
Nie przeszkadzałam
mu w tym, spokojnie obserwowałam jego poczynania, nie okazując
żadnej niechęci. Nie zrobiłam też żadnego, najmniejszego nawet
gestu, który sugerowałby, że sprawiają mi one przyjemność.
Byłam posągiem, figurą, którą on przyszedł podziwiać.
- Powiedziałbym
ci, jak piękna jesteś, ale doskonale to wiesz – wymruczał mi do
ucha Arren, wplatając palce w moje włosy i delikatnie pieszcząc
skórę.
- Wiem –
odszepnęłam, nie zmieniając wyrazu twarzy, za to przymykając na
chwilę oczy. Poddałam się dotykowi mężczyzny. Wiedziałam, że
się uśmiecha, jak zwykle nieco rozbawiony moją pewnością siebie.
- Gdyby nie ty,
dzisiejszy wieczór utonąłby w nudzie – stwierdził po chwili,
nie przerywając pieszczot.
- Ach tak.
- Naprawdę. Nie
radzę ci zbliżać się do tego generała. Jest nic niewarty, a
potrafi zrujnować najlepszy humor...
Natychmiast
odnotowałam w pamięci, by porozmawiać z generałem przy pierwszej
nadarzającej się okazji.
Po
chwili poczułam, jak jego palce zbliżają się do wstążek przy
wiązaniach aksamitki. W mgnieniu oka moja ręka pomknęła w górę
i przytrzymała jego dłoń w stalowym uścisku.
- Ani mi się waż
– syknęłam, nie otwierając nawet oczu. Rozluźniłam chwyt, a on
jak gdyby nigdy nic przesunął dłonie w inne miejsce, znacznie dla
nich odpowiedniejsze. Jeśli moja reakcja zirytowała go, zaciekawiła
lub zniechęciła, nie dał tego po sobie poznać. Był dobrym
Graczem, podobnie jak ja nigdy nie wychodził z roli.
Po chwili dotyk
Arrena zniknął. Jeszcze przez jakiś czas siedziałam w tej samej
pozycji, z zamkniętymi oczami, próżno nasłuchując kroków czy
choćby skrzypienia podłogi. Kiedy nie chciał, by go słyszano,
Arren potrafił być cichy jak cień.
Nawet jeśli tym
razem tylko się popisywał.
Wiedząc, że
nikogo już nie zobaczę, otworzyłam oczy i odwróciłam się przez
ramię, obrzucając wzrokiem pustą komnatę. Bez cienia żalu czy
zawodu upewniłam się tylko, że jestem sama, po czym wróciłam do
przerwanej toalety.
*
Tak nudno.
Podczas wieczorów Gry
zawsze mogłam liczyć na jakiś dreszczyk emocji, na minimalne
choćby drżenie, czy to tryumfu, czy strachu, czy zwykłej
niecierpliwości. Uwielbiałam to poczucie, że wystarczy jeden
nieostrożny ruch, jeden nieprzemyślany gest lub słowo, by wypaść
z rozgrywki. Wtedy czułam, że żyję.
Niestety, oficjalne
spotkania Graczy odbywały się raz na heksat. Przez całe pięć dni
musiałam wypełniać sobie czas żmudnym planowaniem lub bezpłciową
rozrywką, która ani mnie nie pociągała, ani nie ekscytowała.
W zwykłe heksaty zazwyczaj zdarzało się coś, co można by określić mianem "interesującego". Tym razem nie mogłam jednak liczyć nawet na
przypadkowe spotkanie kogoś istotnego. Przez cały heksat dzielnica była jak wymarła... Nikt nie chciał ryzykować, że
straci cokolwiek przed tym
wieczorem.
Szalenie
irytujące uczucie nudy wypełniało mnie od stóp aż po końcówki
czarnych włosów. Zwykle potrafiłam je przezwyciężyć
rozmyślając o najbliższym wieczorze Gry, ale tym razem zbyt niecierpliwe oczekiwanie mogło mi tylko zaszkodzić. Nadchodząca rozgrywka była
wyjątkowa. Nerwowość lub niezdecydowanie oznaczały przegraną.
A ja nie
mogłam przegrać.
Z braku
jakichkolwiek perspektyw na pozbycie się tego wstrętnego uczucia,
zeszłam na dół. Na wyposażenie przestronnej komnaty składały
się tylko wygaszony teraz kominek, ozdobny szezlong obity czerwonym
aksamitem i fortepian.
Wiedząc,
że nie zabije to mojej nudy, usiadłam przy instrumencie. Moje
dłonie jakby same powędrowały do klawiszy, układając się w
pierwsze dźwięki. Przez chwilę patrzyłam na ich ustawienie,
zastanawiając się, którą melodię mimowolnie chciałam rozpocząć.
W końcu nacisnęłam klawisze i zaczęłam grać prostą, subtelnie
melancholijną sonatę. Dźwięki doskonale współgrały ze sobą w
muzycznej harmonii, przywodząc na myśl tęskną pieszczotę lub
czuły szept. Słodkie i odrobinę smutne wypełniły komnatę,
otulając moje myśli jakąś dziwną mgiełką. Echo nudy błąkało
się gdzieś w głębi mojego umysłu, ale dłonie wciąż
beznamiętnie odwzorowywały coraz to nowe nuty. Nie mogłam przy tym
oprzeć się wrażeniu, że moje palce są w równym stopniu
instrumentem, co fortepian pod nimi.
Mechaniczna
czynność nieco mnie uspokoiła, choć oczywiście nie dała
zapomnienia ani spełnienia. Otulone muzyką myśli błądziły
gdzieś na granicy mojej własnej irytacji i Gry. Mimo usilnych
starań oczywiście nie mogłam powstrzymać się przed
zarysowywaniem pierwszych planów na najbliższy koniec heksatu,
kiedy Gra wreszcie nabierze zupełnie innego niż zazwyczaj
znaczenia. Kiedy odbędzie się w Pałacu, najważniejszym budynku w
całym mieście.
Kiedy
będzie tam ona.
Cesarzowa.
Interesujące....
OdpowiedzUsuńCesarzowa? Naprawdę? :-D to interesujące. Kurcze, jaka subtelna scena, taka delikatna, wciągająca... No i wreszcie jest kobieta która zdaje sobie sprawę ze swojego piękna ;) ta nowa seria jest naprawdę udana, nie przestawaj dodawać rozdziałów, chcemy #Mistrzyni3 - nawet ustawiłem googla żeby mnie powiadamiał :v
OdpowiedzUsuńCo tam? Kiedy fabryka ruszy pełną parą? Ludu Lorderonu chce Mistrzyni3 i zobaczyć wreszcie tę całą Cesarzową. Czy rzeczywiście taka cwana, że aż się jej bohaterka jakby nieco obawia ;)
OdpowiedzUsuńFabryka ruszy dokładnie wtedy, kiedy będzie mogła. Na razie jestem zmuszona prosić o cierpliwość - w najbliższym czasie podzielę się jeszcze jakimiś króciakami, ale na resztę trzeba będzie, niestety, poczekać.
Usuń~ Scatty