tag:blogger.com,1999:blog-6293613092744063942024-03-13T00:38:13.468+01:00Insa CaliesteThink. Imagine. Write.Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.comBlogger90125tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-59023724668996243612017-12-24T10:00:00.000+01:002017-12-24T10:00:06.307+01:00Wesołych Świąt!<i>Od Autorki:</i><br />
<i>Po raz czwarty zapraszam Was na świąteczną opowieść. Tym razem będzie to historia o ogromnej sile drzemiącej w Nocy Bożego Narodzenia. Sile, która zmienia serca i dokonuje niemożliwego.</i><br />
<i>Miłej lektury!</i><br />
<i>~ Insa</i><br />
<br />
<h2>
Rozejm</h2>
<h2>
</h2>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>8 grudnia 1914 r., Belgia, okolice
Ypres</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Panie oficerze!</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Słucham,
żołnierzu.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Telegram do
pana...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Hmm... proszę
mi to pokazać. Spocznij.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Tak jest, panie
oficerze.</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>PAPIEŻ MÓWI
ROZEJM STOP NIE PRZERYWAĆ WALK STOP</b>
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oficer zmarszczył brwi i nerwowym ruchem poprawił szarozielony
mundur. Papież? Rozejm? Kampania we Flandrii zakończyła się ponad
dwa tygodnie temu, ale o rozejmie nie mogło być mowy. Walki
pozycyjne trwały w zasadzie bez przerwy... Po nieudanym podboju
Francji tym gorliwiej należało walczyć w obronie Cesarstwa.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z drugiej jednak strony w grę wchodziło sprzeciwienie się woli
Głowy Kościoła.
</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mężczyzna w zamyśleniu zmiął kartkę z telegramem, podpalił i
rzucił na ziemię. <i>Rozkaz to rozkaz</i>, pomyślał. <i>Papież
papieżem, ale skoro dowództwo każe walczyć, to będziemy
walczyć...</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
*</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>17 grudnia 1914
r., Belgia, okolice Ypres</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W kolejce po odbiór poczty panował nieokiełznany wręcz
rozgardiasz. Paczki przyszły niemal do wszystkich i każdy chciał
dostać swoją jak najszybciej.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Krause, Hans!</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Młody żołnierz podniósł wzrok. Upragniona paczka tkwiła w dłoni
kaprala, uniesiona wysoko ponad głowy jego towarzyszy. Chłopak
zaczął niezbyt delikatnie przeciskać się w stronę dowódcy.
Zamachał ręką, by zwrócić na siebie jego uwagę.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Tutaj! – krzyknął dla pewności. Gdyby kapral uznał, że
Hans nie przyszedł odebrać paczki, młodzieniec musiałby czekać,
aż wydawanie poczty dobiegnie końca, i dopiero wtedy się po nią
zgłosić. Starszy stopniem żołnierz dostrzegł go jednak i skinął
głową. Hans przepchnął się wreszcie na sam przód i wyciągnął
ręce po paczkę.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Poszczęściło się wam, żołnierzu. Chyba najcięższa dzisiaj
– powiedział z uśmiechem kapral i przekazał mu spory pakunek. Na
szarym papierze znajomym starannym pismem wypisane było jego
nazwisko i jednostka.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Dziękuję, kapralu – odpowiedział, po czym z niejakim trudem
wydostał się z prowizorycznej bazy na świeże powietrze.
Nadchodziły mrozy, jednak nie zapowiadało się, by którykolwiek z
żołnierzy miał przeczekać je przy ciepłym kominku...</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Hans dotarł wreszcie do swojego <span style="text-decoration: none;">legowiska</span>
w okopach i zabrał się do otwierania paczki. W ostatnim liście
poinformował rodzinę, że nie wróci do domu Święta, że
właściwie nie wie, czy służba skończy się przed wiosną.
Spodziewał się listu pełnego niepokoju i troski...</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nic takiego jednak nie znalazł. W paczce znajdowała się pięknie
malowana karta ze Świętą Rodziną i napisem <i>Chwała na
wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli!</i> (z całą
pewnością wykonała ją zdolna mała Helen) oraz liczne drobiazgi,
zapewne zbierane wśród całej rodziny. Była więc nowa tabakierka
(od ojca, jak zgadywał), haftowana chustka z inicjałami H.K.
(robota matki), kilka paczek papierosów (na pewno pomysł Marka),
drewniane puzderko rzeźbione w zgrabne esy-floresy, a w nim zapas
tabaki (od stryja), a nawet kilka kawałków czekolady (załatwionych
zapewne przez starszą z sióstr ze sklepu, w którym dorabiała jako
posługaczka) oraz druciany lampionik ze świeczką i kilkoma
zapałkami. Kiedy już wszystkiemu się przyjrzał, otworzył kartę
i odczytał zawartość.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Najdroższy
Hansie,</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Niech w te
Święta Narodzenia Zbawiciel ma Cię w swojej opiece. Niech
zaprowadzi w Twoim sercu pokój i doprowadzi szczęśliwie do domu,
niech rozjaśnia Ci drogę i przywodzi na myśl wspomnienie tych,
którzy każdego dnia niecierpliwie czekają Twojego powrotu.</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Bóg z Tobą!</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Na zawsze Ci
oddani</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Rodzice,
siostry i brat</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W oczach stanęły mu łzy wzruszenia, dlatego nie od razu zauważył,
że z karty wypadł jeszcze jeden kawałek papieru. Zamrugał i
podniósł zgubę. Było to zdjęcie. Na widok widniejącej na nim
twarzy jego serce zabiło nieco mocniej. Andrea... Oczywiście, jej
ojciec miał przecież zakład fotograficzny. Hans obrócił zdjęcie
w dłoni. Na odwrocie widniała data 1 grudnia 1914 r. oraz jedno
jedyne słowo.</div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Czekam.</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Hans uśmiechnął się z czułością. <i>Ożenię się z nią, jak
tylko wrócę</i>, pomyślał. <i>Bóg da, już na wiosnę...</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Odłożył całą zawartość paczki na bok i wyciągnął zza
pazuchy sfatygowany notes i ołówek. Nabazgrał na marginesie datę,
nazwę jednostki i przybliżone miejsce.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>134 dzień na
froncie. Zimno. Wojna przedłuży się pewnie do wiosny. Święta w
okopach. Przyszła paczka z Monachium...</b></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Starannie wypisał całą zawartość paczki, po czym zamknął
notes.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– A ty znowu swoje, Hans?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Młodzieniec podniósł wzrok i natychmiast dostrzegł Carla,
współtowarzysza z jednostki. Uśmiechał się, ale Hans widział na
jego twarzy niepokój i zmęczenie.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Lepsze pisanie, niż przegrywanie w karty ostatnich papierosów –
odgryzł się, odwzajemniając uśmiech. Schował notes z powrotem do
kieszeni na piersi, po czym odsunął się nieco, by zrobić miejsce
obok siebie. Przyjaciel usadowił się wygodnie.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Co dostałeś na Gwiazdkę? – spytał z udawaną nonszalancją,
zerkając na niewielki stosik drobiazgów leżący nieopodal.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Parę szpargałów i czekoladę. A ty?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Carl milczał przez chwilę.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Narzeczona? – odezwał się i wskazał gestem na fotografię
Andrei. – Ładna. Na pewno na ciebie poczeka.
</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Carl?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Tak?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Twoja paczka nie doszła, prawda?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nie doszła.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
*</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>24 grudnia
1914, Belgia, okolice Ypres</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Hans?!</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– To nic... Draśnięcie...</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Po coś tam wyłaził, głupi! Chcesz wrócić do domu czy nie?!</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Kazali strzelać.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Chodź do felczera. Trzeba to zatamować...</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Carl?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cisza. Gdzieś blisko padło kilka strzałów.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Carl, dzisiaj Wigilia.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– No i?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nie chcę zabijać w Wigilię.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nikt z nas nie chce, Hans.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Więc czemu strzelamy?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cisza.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Chodźmy. Chyba wstrzymali ogień. Dasz radę sam?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Dam. Tylko pomóż mi wstać.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
*</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>kilka godzin
później</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Okopy zapłonęły blaskiem. Hans usiadł najwygodniej, jak mógł,
biorąc pod uwagę sztywno obandażowaną nogę, i niemal z
namaszczeniem zapalił własny lampionik. Nikt nie strzelał – ani
oni, ani Anglicy po drugiej stronie. Było cicho i jasno, mimo że
wokół zapadał już wczesny zmierzch.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Hans rozejrzał się wokół. Widział towarzyszy, zwykłych
szeregowych żołnierzy, którzy ze śmiechem rozwieszali lampki,
rozstawiali świeczki i lampiony. Ich mały kawałek Świąt. Ich
mała Wigilia.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie będą jednak mieli prawdziwej Wigilii. Prawdziwa Wigilia to
ciepły dom, odświętnie ubrani bliscy, wyborna kolacja. Prawdziwa
Wigilia to śnieg za oknem, a nie za kołnierzem munduru. Prawdziwa
Wigilia to śpiewanie kolęd przy kominku...</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Hansowi łzy napłynęły do oczu. Jutro miał narodzić się
Zbawiciel, a oni siedzieli tu i strzelali do siebie nawzajem.
Wierzyli przecież w tego samego Boga, a jednak nawet w noc Jego
przyjścia na świat i usiłowali się pozabijać...</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zanim Hans zorientował się, co właściwie robi, z jego ust
popłynęła melodia.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Stille Nacht,
heilige Nacht!</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Alles schläft,
einsam wacht</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Nur das traute
hochheilige Paar</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Holder Knabe im
lockigen Haar</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Schlaf in
himmlischer Ruh</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Schlaf in
himmlischer Ruh...</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Już po pierwszej linijce dołączył do niego Carl, zaraz potem ich
najbliżsi sąsiedzi. Nie dokończył nawet zwrotki, a śpiewali już
wszyscy.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Stille Nacht,
heilige Nacht</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Hirten erst
kundgemacht</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Durch der Engel
Halleluja</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Tönt es laut
von fern und nah:</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Christ, der
Retter ist da</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Christ, der
Retter ist da!</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chór kilkuset męskich gardeł wyśpiewywał ze wszystkich sił
powolną, spokojną melodię. Była w tym śpiewie tęsknota za
domem, była nieśmiała nadzieja. Było w nim wszystko to, co od
tygodni nie pozwalało im spokojnie zasnąć i wszystko to, co wciąż
jeszcze trzymało ich przy życiu. Hans czuł to wyraźnie, i choć
nawet nie słyszał własnego głosu, choć powoli chrypł od
nabierania w płuca lodowatego powietrza, nie przestawał śpiewać.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Stille Nacht,
Heilige Nacht</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Gottes Sohn,
oh, wie lacht</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Lieb' aus
deinem göttlichen Mund</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Da uns schlägt
die rettende Stund</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Christ, in
deiner Geburt</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Christ, in
deiner Geburt!</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Melodia urwała się. Cisza, która zapadła, zdawała się jeszcze
głębsza i donioślejsza niż ta sprzed paru minut. Wszyscy myśleli
o tym samym – o trzeciej zwrotce kolędy, która, ku ich zdumieniu,
popłynęła również z okopów po drugiej stronie. Po angielsku.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Hans poruszył się na swoim miejscu. Nie chciał przerywać tej
ciszy, ale czuł, że jeśli czegoś nie zrobi, przegapi szansę na
coś ważnego.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I chyba wiedział już, co to było.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Carl? – odezwał się cicho.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Tak? – Przyjaciel odwrócił się do niego. Miał mokre
policzki, ale Hans udał, że tego nie widzi.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Pomożesz mi wstać?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Co chcesz zrobić?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Po prostu mi pomóż.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Carl usłuchał i dźwignął przyjaciela do pozycji stojącej. Hans
wsparł się na jego ramieniu i z jego pomocą wylazł z okopu.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Hans, co ty wyprawiasz?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Żołnierz nie odpowiedział. Z trudem wdrapywał się na usypane z
ziemi fortyfikacje.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Hans!</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Młodzieniec przystanął i oparł się o karabin.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Oni też powinni mieć Wigilię – powiedział, spoglądając
przez ramię. – Idziesz?</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Carl przez moment stał z rozdziawionymi ze zdumienia ustami. Potem
potrząsnął głową z niedowierzaniem.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Jeśli nas przez ciebie zastrzelą, to osobiście cię zabiję –
zagroził, po czym wyskoczył z okopu i dogonił przyjaciela.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kiedy ruszyli przez pas ziemi niczyjej, zdali sobie sprawę, że nie
tylko oni wpadli na ten pomysł. W poświacie padającej zza
fortyfikacji widzieli ciemne sylwetki współtowarzyszy, którzy,
zachęceni śpiewem Anglików, również postanowili wyjść z
bezpiecznych okopów. W parach lub samotnie szli teraz przez
zmarzniętą ziemię ku ludziom, których jeszcze parę godzin temu
uważali za swoich wrogów.</div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>O Tannenbaum, o
Tannenbaum, </i>
</div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Wie grün sind
deine Blätter! </i>
</div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Du grünst
nicht nur zur Sommerzeit...</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejna kolęda rozbrzmiewała tu i ówdzie wśród żołnierzy.
Nabierali śmiałości, bo mimo ich niespodziewanego pojawienia się
na celowniku, nie padł ani jeden strzał.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Spójrz – powiedział cicho Carl, wskazując na przeciwległy
kraniec ziemi niczyjej. – Idą.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rzeczywiście, z ciemności zaczęły wyłaniać się sylwetki.
Chwilę potem ściskali dłonie Walijczykom, Anglikom, Szkotom, a
nawet Hindusom z brytyjskiej armii. Częstowali się papierosami i
tabaką. Pokazywali zdjęcia swoich rodzin. Notowali sobie nawzajem
nazwiska, adresy, życzenia świąteczne.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Hans uczestniczył w tym wszystkim z mieszaniną niedowierzania i
radości. Daleko było temu do rodzinnej atmosfery Świąt, którą
pamiętał z domu. Daleko było temu do uroczystej wieczerzy, ciepła
i zapachu jodłowych igieł. A jednak wiedział, że nigdy nie
zapomni tej nocy. Uśmiechów na zmęczonych twarzach, uczenia się
angielskich kolęd, brytyjskich żołnierzy paradujących w
niemieckich hełmach.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiedział też, że zawieszenie broni najprawdopodobniej nie będzie
trwało wiecznie, że już niedługo znowu wrócą do okopów, że
ci, z którymi właśnie dzielił się wszystkim, co miał, już
niedługo znowu staną się “wrogami” i “cholernymi Angolami”.
A jednak tliła się w nim iskierka nadziei, że może zwykły
spontaniczny rozejm okaże się czymś więcej.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Prawdziwym pokojem.</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
______________________________________</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄 </div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>Kochani!</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>Jak zwykle mam nadzieję, że moja świąteczna opowieść</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>umili Wam ten wyjątkowy czas oczekiwania</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>lub po prostu przedłuży trwanie "magii Świąt".</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>Nie zapominajmy jednak, że Boże Narodzenie</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>to nie tylko choinka, karp na stole i opłatek</i></div>
<div style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>– to przede wszystkim Radość z przyjścia na świat Chrystusa.</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>Dlatego dzisiaj, w Wigilię, chciałabym życzyć Wam,</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>aby Wasze serca wypełniła Nadzieja,</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>aby narodzony Zbawiciel błogosławił Wam każdego dnia,</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>i przede wszystkim – aby nadchodzące Święta</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>były czasem spędzonym w atmosferze miłości,</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>ciepła i prawdziwego pokoju ducha.</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>Błogosławionych Świąt!</i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>Insa </i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-B72FuALNTss/Wj7tRIqFwXI/AAAAAAAAAPg/SbkQuI7RqIgiGGP3hYuJIr-46h5BNgBVgCLcBGAs/s1600/Twemoji_1f384.svg.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-B72FuALNTss/Wj7tRIqFwXI/AAAAAAAAAPg/SbkQuI7RqIgiGGP3hYuJIr-46h5BNgBVgCLcBGAs/s320/Twemoji_1f384.svg.png" width="320" /></a></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
</div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-46223364263693864732017-10-31T19:00:00.000+01:002017-10-31T19:27:43.838+01:00Cień Amorionu #32<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Droga Scathach,</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Żałuję, że nie
mogę powiedzieć Ci tego wszystkiego osobiście. Boję się jednak,
że ci, którzy chcieliby wykorzystać moją wiedzę, znajdą mnie tu
przed Tobą. Uznałem, że najbezpieczniej dla Ciebie będzie, jeśli
nie będą mieli okazji spróbować zmusić mnie do podzielenia się
z nimi tą wiedzą. Zawsze byłaś ode mnie silniejsza, więc wiem,
że zrozumiesz.</i><i></i></div>
<a name='more'></a><i>Gdybym mógł,
skontaktowałbym się z Tobą wcześniej. Kiedy jednak zyskałem
pewność co do moich podejrzeń, było już za późno. Liczę, że
to również mi wybaczysz.</i>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Skoro czytasz ten
list, zapewne sama wiesz już, że urodziłaś się jako baleanai,
Dziecko Śmierci. Ja sam dowiedziałem się o Sługach Zapomnianego,
kiedy przybyli do Sanktuarium, by zabrać chłopca, którego
podrzucono nam kilka tygodni wcześniej. Byłem wtedy zaledwie
adeptem, ale widziałem, jak odbierają go siłą jego opiekunowi.
Powiedzieli, że dziecko należy do ich boga, Czarnego Pana, i że
nie możemy nic zrobić, by zmienić jego przeznaczenie. Zastanowiło
mnie to, jednak porzuciłem tę sprawę. Być może popełniłem
błąd.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Pewnie zastanawiasz
się, skąd wiem, że jesteś baleanai... Cóż, już kiedy pierwszy
raz się spotkaliśmy, coś mnie zaniepokoiło, choć nie wiedziałem,
co to było. Dopiero kiedy zobaczyłem Cię trzy lata później,
zauważyłem, jak ogromna zmiana w Tobie zaszła. Zdałem sobie
sprawę, że tkwi w Tobie jakaś moc, coś w rodzaju klątwy. Wtedy
przypomniałem sobie o chłopcu, którego kiedyś zabrano z
Sanktuarium. Byłem już niemal pewny, że podobnie jak on zostałaś
naznaczona przez Czarnego Pana. Wiedziałem o Tobie na tyle dużo, by
domyślić się, że zabrano Cię Sługom Zapomnianego już jako
dziecko. Chciałem powiedzieć Ci o swoich przypuszczeniach, niestety
wyjechałaś, zanim zdążyłem to zrobić. Od tamtej pory zbierałem
jednak każdy skrawek informacji, który mógłby dotyczyć Sług lub
ich boga. Nie było o nie łatwo, ale dowiedziałem się
wystarczająco dużo, by postanowić Cię ostrzec.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Wtedy do Sanktuarium
przybył pewien człowiek. Pytał o Ciebie, widocznie wiedział lub
podejrzewał, że kiedyś tu byłaś. Mówił, że ma dla Ciebie
propozycję i szuka jedynie kontaktu. Odprawiłem go z niczym.
Niedługo potem pojawiły się listy gończe. Wiedziałem już, że
ludzie, którzy chcą Cię znaleźć, są na tyle potężni, by
wpłynąć na działania Księcia i Straży, nie miałem też
wątpliwości, że szukają Cię ze względu na klątwę. Tylko jedna
organizacja mogła interesować się potencjalnym Dzieckiem Śmierci
i szukać go przy pomocy takich środków – byłem pewny, że
sprawę zamieszany jest Związek Najemników. Mogłem tylko mieć
nadzieję, że wiesz już, z kim naprawdę masz do czynienia. Nie
wiedziałem, jak mógłbym się z Tobą skontaktować, nie wzbudzając
podejrzeń i nie ściągając na Ciebie większego niebezpieczeństwa,
więc postanowiłem zostawić Ci wiadomość tu, w Sanktuarium,
licząc, że kiedy dowiesz się, kim jesteś, postanowisz poszukać
tu schronienia i rady.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Musisz uważać,
Scathach. Klątwa, dzięki której Słudzy Zapomnianego odnajdują
naznaczone przez ich boga dzieci, ma znacznie głębsze działanie.
To boska magia, ingerująca w istotę umysłu człowieka. Dlatego
muszę Cię ostrzec. Każda zadana śmierć wzmacnia działanie
klątwy, stopniowo oddając Cię pod władzę Zapomnianego. Miałaś
niebywałe szczęście, że Słudzy nie zdążyli wyszkolić Cię na
swoją akolitkę, ale musisz być ostrożna. Być może już to
czujesz – to, co nieliczni spisujący swoje przeżycia nazywali
„zewem krwi”. Dopóki mu się opierasz, jesteś bezpieczna, ale
granica jest cienka. Jedno więcej odebrane życie może całkowicie
pozbawić Cię kontroli. Wciąż jednak możesz się przed tym
uchronić. Wiem, że tak naprawdę nigdy nie chciałaś zabijać. Być
może sama podświadomie czułaś, że kryje się w tym coś więcej.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Chciałbym móc
powiedzieć, że wiem, jak całkowicie uwolnić Cię od klątwy. Mam
nadzieję, że kiedyś sama to odkryjesz. Tymczasem nie pozwól, by
zawładnęła Tobą nienawiść. Magia Zapomnianego karmi się
najczarniejszymi z ludzkich uczuć. Nie zmienisz przeszłości, ale
możesz wykorzystać ją, by pójść dalej. Jest jak klucz, który
trzeba zostawić w drzwiach. Wiem, że jesteś dość silna, by to
zrobić.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Żałuję tylko, że
nie mogłem powiedzieć Ci o tym wcześniej.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Twój przyjaciel</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Yoshua</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>P.S. Jeśli
kiedykolwiek będziesz musiała odnaleźć Zakon Zapomnianego, kieruj
się z Sanktuarium na wschód, w stronę gór. Szukaj wąwozu, w
którym mrok panuje nawet za dnia. To początek ścieżki, która
doprowadzi Cię do ich kryjówki. </i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; page-break-before: auto;">
Wpatrywała się w pergamin, czując ogarniający ją z sekundy na
sekundę chłód. Podniosła wzrok na pogrążonego w letargu mnicha.
Palce już jej nie drżały. Była wręcz przerażająco spokojna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wszystko
zaczęło nabierać sensu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Odetchnęła
głęboko, uświadomiwszy sobie, że od dłuższej chwili
wstrzymywała oddech. Wyciągnęła dłoń, by położyć ją na
splecionych palcach ojca Yoshuy. Chciała coś mu powiedzieć, ale
nie wiedziała co. Ścisnęła więc tylko jego dłonie, po czym
wstała i schowała list z powrotem do koperty. Plątaninę myśli i
emocji zepchnęła w głąb umysłu, tak jak robiła to wiele razy
wcześniej. Musiała wydostać się z Sanktuarium niezauważona, i to
możliwie najszybciej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Rzuciwszy
ostatnie spojrzenie na uśpionego mnicha, odwróciła się i podeszła
do drzwi. Nasłuchiwała chwilę, ale z korytarza nie dobiegł jej
najmniejszy nawet odgłos. Wyślizgnęła się ostrożnie i
rozejrzała. Na korytarzu nie było nikogo. Ruszyła labiryntem
korytarzy w stronę wyjścia, w pewnym momencie zatrzymała się
jednak i skręciła w inną odnogę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Drzwi
do kwatery Samuela nie były zamknięte na klucz. Weszła ostrożnie
i zobaczyła młodego przełożonego śpiącego w najlepsze w swoim
łóżku. Podeszła do biurka i w padającym przez okno bladym
świetle księżyca znalazła skrawek papieru, pióro i kałamarz.
<i>Dziękuję</i>, nakreśliła szybko, po czym dorysowała pod
spodem listek wiązu. W podobny sposób pożegnała się z Samuelem
ostatnim razem – na pewno zrozumie, kto zostawił liścik. Nie
chciała ryzykować i pisać więcej. Czas naglił, <span style="text-decoration: none;">więc</span>
czym prędzej wymknęła się z pokoju.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Była
już prawie przy wyjściu, kiedy z korytarza prowadzącego do
depozytu broni usłyszała jakiś hałas. Szczęk metalu.
Przyspieszyła kroku, ale w tym samym momencie zza zakrętu wyszli
domniemani handlarze, ci sami, których tej nocy spotkała już
nieopodal pokoju Yoshuy. Stanęli jak wryci, ale tylko na moment.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
To ona! – krzyknął jeden, po czym obaj ruszyli biegiem w jej
stronę. W dłoniach mieli miecze, zapewne dopiero co wykradzione z depozytu. Scathach dopadła do drewnianych wrót prowadzących na
dziedziniec i pchnęła mocno. Ku jej uldze ustąpiły. Niewiele
widząc po wydostaniu się z oświetlonego korytarza w ciemność,
pobiegła przez dziedziniec. Kiedy była już przy drugich wrotach,
usłyszała za sobą podniesione głosy tamtych. Podniosła sztabę
zabezpieczającą bramę w nocy, pchnęła jedno ze skrzydeł i
zaczęła biec.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Yvrinie! – zawołała, nie dbając już o zachowanie ciszy. W
odpowiedzi usłyszała tętent kopyt gdzieś z prawej. Obejrzała
się. Jej oczy przyzwyczaiły się już do mroku, zobaczyła więc
znajomą sylwetkę nadjeżdżającą na koniu. Zwolniła i wyciągnęła
lewą rękę, a Yvrin chwycił ją i w biegu wciągnął wojowniczkę
na wierzchowca. Kiedy już bezpiecznie siedziała, objęła go w pasie i spojrzała przez
ramię. Obaj ścigający ją mężczyźni stali za bramą,
najwyraźniej doszedłszy do wniosku, że nie mają szans ich dogonić. Dobiegły ją stłumione przekleństwa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
*** </div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Co tam się stało? – spytał Yvrin, kiedy zatrzymali się nad
ranem w niewielkiej trawiastej kotlince pomiędzy wzgórzami,
położonej na tyle daleko drogi, by nie musieli bać się zauważenia, na
tyle jednak blisko, by w razie czego mogli usłyszeć pościg.
Rozkulbaczyli konia i puścili go na popas. Ogniska nie rozpalali.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Zauważyli mnie tuż przy wyjściu. Czysty przypadek, kradli swoją
broń z depozytu i... – Wzruszyła ramionami. – Wcześniej
widziałam ich w pobliżu pokoju Yoshuy. Dharn musiał coś o nim
wiedzieć. – Skrzywiła się lekko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
– A
ty? Dowiedziałaś się czegoś?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Kiwnęła
głową.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Rzeczywiście była tam skrytka. Znalazłam w niej list –
powiedziała bezbarwnym głosem, po czym podała mu wydobytą zza
pazuchy kopertę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Jesteś pewna? – spytał, unosząc brwi. Ponownie potwierdziła
kiwnięciem, więc zajrzał do środka, wyciągnął list i zaczął
czytać. W szarości świtu dostrzegła, że nieznacznie zbladł pod
marynarską opalenizną.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
To... – zaczął.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
To niczego nie zmienia – przerwała mu natychmiast i stanowczym
ruchem zabrała list i kopertę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Niczego nie zmienia? – powtórzył zdumiony Yvrin. – Na bogów,
przecież ty nie możesz tam iść!</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Mogę. I pójdę. To jedyna szansa, żeby uwięzić Dharna. Jeśli
dobrze to rozegram, przyjmą mnie jako jedną ze swoich i...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
– I
każą zabijać. Nie wmówisz mi, że się tego nie spodziewasz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Poradzę sobie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
To szaleństwo. Albo ty kogoś zabijesz, albo oni zabiją ciebie...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Więc co mam zrobić? Zabić go na własną rękę, czy może mu
wybaczyć i pozwolić niszczyć życie kolejnym ludziom?! –
Nieświadomie podniosła głos.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Yvrin
nie odpowiadał, najwyraźniej bijąc się z myślami. W końcu
westchnął ciężko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Masz rację – powiedział z rezygnacją. – Ale niech mnie porwą
demony, jeśli to nie jest najbardziej szalona rzecz, o jakiej
słyszałem. I coraz mniej podoba mi się ten pomysł.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Możesz się wycofać – odezwała się już łagodniej. – Nie będę
miała ci tego za złe...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Nie o siebie się boję – odparł, patrząc jej w oczy. Przez
chwilę była zbyt zdumiona tym nagłym wyznaniem, by jakkolwiek
zareagować. Potem odwróciła wzrok.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Lepiej już jedźmy. Tamci na pewno są niedaleko – powiedziała,
sięgając po derkę i siodło. Yvrin przez chwilę sprawiał
wrażenie, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie kiwnął
tylko głową. W milczeniu zebrali się do dalszej drogi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Postarali
się, aby po ich krótkim postoju nie został najmniejszy ślad.
Konia, zmęczonego całonocną jazdą, postanowili poprowadzić za
uzdę. Poszli w głąb lasu, oddalając się od drogi i – mieli
nadzieję – pogoni.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Nie
minęło nawet parę minut, kiedy Scathach zatrzymała się raptownie
i obejrzała przez ramię. Koń parsknął cicho.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Może
to wyobraźnia płatała jej figle, ale wojowniczka była niemal
pewna, że od strony drogi usłyszała cichy, tłumiony odległością
i rozproszony wśród drzew tętent kopyt.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Starając
się ignorować nieprzyjemny ucisk w żołądku, odwróciła się i
ruszyła dalej za Yvrinem. Na wschodzie powoli zaczynało czerwienieć
słońce.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/09/cien-amorionu-31.html"><< #31</a> #33 >> </div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-36256600317403518352017-09-20T18:00:00.000+02:002017-10-31T19:17:26.617+01:00Cień Amorionu #31<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Ciemność.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Chłód.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Bezczas.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Zawieszona w mroku, w
pustce, bezbronna. Nagle, bardziej wyczuwając niż rejestrując
zmysłami, zdaje sobie sprawę, że coś krąży wokół niej.
Kwintesencja otaczającego ją mroku, ciemność gęstsza od
najczarniejszej nocy.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Cień.</i></div>
<a name='more'></a><i>Chce krzyczeć, ale
mrok zdaje się wciskać do jej ust niczym knebel. Po chwili nie może
oddychać, tonie w ciemności, znika w pustce. Chce się z nią
połączyć. Boi się z nią połączyć.</i>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Targana
sprzecznościami, rozpaczliwie próbuje złapać choć jeden oddech.
I kiedy już godzi się z myślą, że zginie, zatraci się w mroku
na zawsze, słyszy szept.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Jesteś coraz
bliżej...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>***</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zerwała
się gwałtownie, oddychając ciężko. Siedziała na wąskiej
pryczy, zaplątana w pościel i zlana zimnym potem. Dopiero po chwili
uspokoiła się na tyle, by móc zebrać myśli.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Jestem w Sanktuarium</i><span style="font-style: normal;">,
przypomniała sobie. </span><i>To był tylko koszmar</i><span style="font-style: normal;">.
Sen już zaczął zacierać się w jej pamięci, rwał się w
strzępy, kiedy próbowała wrócić do niego myślami. Pamiętała
tylko ciemność i strach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Już
kiedyś śniła o ciemności.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wstała
cicho. Jej wzrok padł na łóżko stojące po drugiej stronie
pokoju. W mroku ledwie rozróżniała spoczywającą w nim sylwetkę
Yvrina. Ostrożnie, by go nie obudzić, narzuciła na siebie koszulę
i wyszła z kwatery.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Korytarz
był pusty, ale nie ciemny. Niektóre pochodnie wciąż płonęły,
gwarantując niezbędne minimum widoczności. Ruszyła w prawo,
niemal bezszelestnie stawiając kroki. Lodowata posadzka chłodziła
jej bose stopy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Po
kilku zakrętach dotarła do prostych, drewnianych drzwi, pozornie
takich samych jak reszta. Była jednak pewna, że dobrze trafiła.
Poprzedniego dnia Samuel zaprowadził ich do tego pokoju...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Nacisnęła
klamkę i pchnęła drzwi. W pomieszczeniu panował półmrok,
rozpraszany światłem pojedynczej świecy. Znajdowały się tu tylko
dwa meble – dość szerokie łoże i niewielki stoliczek, na którym
płonęła świeca. W łożu ktoś spał, a raczej tak wydawało się
na pierwszy rzut oka. Wojowniczka weszła i zamknęła za sobą
drzwi, po czym podeszła do leżącego. Świeca oświetlała tylko
połowę jego twarzy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Ojciec
Yoshua nie poruszał się. Tylko ledwie widoczne unoszenie się
klatki piersiowej świadczyło o tym, że wciąż żyje. Wyglądał
dokładnie tak samo jak poprzedniego dnia: chorobliwie blady, ale
spokojny, z dłońmi splecionymi na piersi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Znaleźliśmy przy nim
list</i><span style="font-style: normal;">, mówił Samuel, kiedy
razem z Yvrinem weszli, by go zobaczyć. </span><i>Napisał w nim
tylko, że mianuje mnie swoim następcą, a także że zgadza się,
aby odwiedzali go bracia i przybysze wedle uznania. Rozkazał też,
by w pokoju zawsze paliła się świeca.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
O co
mogło chodzić? Dlaczego Yoshua wprowadził się w letarg? Właśnie
teraz, kiedy tak rozpaczliwie potrzebowała jego wiedzy i rady...
Zbliżyła się, stając tuż przy łożu, obok stolika ze świecą.
Nagle kątem oka dostrzegła zagadkowy błysk na ścianie. Serce
zabiło jej mocniej, kiedy przyjrzała się uważniej i w mdłym
świetle zobaczyła wyryte na ścianie drobne runy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Napis.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Przykucnęła,
by sprawdzić, czy potrafi go odcyfrować. Znaki, choć niewielkie,
układały się w dobrze znane jej słowo.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Cień.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Jej
dłoń odruchowo powędrowała do paska, przy którym zazwyczaj
wisiał jej sztylet. Słowo było fragmentem wyrytej na nim runicznej
sentencji. Yoshua widział ją kilkakrotnie, być może dostrzegł,
że runy zawierają coś więcej, niż tylko ochronne zaklęcie...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Jej
myśli pracowały na najwyższych obrotach. Pogładziła palcami
ścianę wokół napisu. W miejscu spojenia budujących ją kamieni
znalazła wąziutką szczelinę, nie do wykrycia, jeśli nie szukało
się jej specjalnie. Chwilę potem widziała już zarys prostokątnego
otworu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Skrytki.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zastanowiła
się. Jeśli Yoshua zostawił dla niej wiadomość runiczną, musiał
wiedzieć też, jakie właściwości ma jej broń... Przez myśl
przebiegło jej wspomnienie. Drewniana klapa chroniona zaklęciem,
sztylet, błysk światła. Wolność.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Raz
jeszcze spojrzała na runy i szczeliny w ścianie. Odpowiedź wydała
jej się teraz oczywista – skrytkę może otworzyć swoim
sztyletem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Gorzej,
że oddała go do depozytu i nie miała pojęcia, gdzie się
znajduje. Skoro Yoshua uznał, że przekazanie jej czegoś wymaga aż
takich środków bezpieczeństwa, jakoś nie miała ochoty prosić
Samuela o kolejną przysługę i wszystkiego mu wyjaśniać...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Musiała
odzyskać go w inny sposób.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wciąż
intensywnie myśląc, wymknęła się z pokoju i wróciła do swojej
kwatery. Przez chwilę wsłuchiwała się w spokojny oddech Yvrina,
po czym wślizgnęła się do własnego łóżka. Deski pryczy
zaskrzypiały cicho pod jej ciężarem, ale marynarz nie obudził
się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wkrótce
i ona zasnęła, niemal nie pamiętając już o koszmarze, który
wyrwał ją ze snu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
*</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Następnego
dnia podzieliła się z Yvrinem swoim odkryciem. Zgodził się, że
lepiej nie informować o nim Samuela. Mnich z własnej woli zapewne
nie zdradziłby ich sekretów, ale musieli działać ostrożnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Trzeba dowiedzieć się, gdzie jest depozyt broni – stwierdził
Yvrin, a Scathach przytaknęła tylko. – Nie może być daleko od
wejścia... Kiedy ten cały Xavier odnosił naszą broń, wrócił
stamtąd dość szybko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wojowniczka
zamyśliła się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Który dzisiaj dzień miesiąca? – spytała nagle.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Hmm... Czternasty. Czemu pytasz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Uśmiechnęła
się nieznacznie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Jutro wieczorem do Sanktuarium przyjedzie karawana z zapasami. Zawsze
zatrzymują się na noc...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Yvrin
skinął głową, domyśliwszy się, do czego zmierza.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Żaden kupiec przy zdrowych zmysłach nie wyjedzie w trasę bez
broni.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Otóż to.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Ja to załatwię. Nie możesz użyć pierścienia, skoro jesteś tu
jako ty, a lepiej nie ryzykować, że ktokolwiek cię zobaczy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Chciała
zaprotestować, ale zrezygnowała. Miał rację.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Ten cały Yoshua... Jak myślisz, co tam schował? – odezwał się
po chwili.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Nie mam pojęcia. Może wskazówkę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Musiałby dużo o tobie wiedzieć – zauważył trzeźwo.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Czasami mam wrażenie, że wiedział o mnie więcej niż ja.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Był... To znaczy, jest ci bliski?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Sama nie wiem. – Zamyśliła się na chwilę. – Poznałam go,
kiedy nie miałam nikogo. Pomogłam mu wtedy, a potem on pomagał mi.
Nie zawsze tak, jak tego oczekiwałam. – Uśmiechnęła się do
wspomnień. – Zawsze widział więcej, niż ja chciałam zobaczyć.
Jeśli ktokolwiek mógłby jakoś nam teraz pomóc, to właśnie on.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Ciekawe, czemu postanowił zrobić to w ten sposób – mruknął
Yvrin.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
To mnie właśnie niepokoi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
*</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Minuty
wlokły się w nieskończoność. Przyzwyczajona do działania,
Scathach nie mogła znieść bezczynności, zwłaszcza gdy wiedziała,
że od zdobycia sztyletu zależy tak wiele. Niestety, mogła tylko
czekać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Myślała
o tym, co zamierzali zrobić. Wbrew temu, co mówiła Yvrinowi, wcale
nie była przekonana do własnego pomysłu. Zbyt dużo rzeczy mogło
pójść nie tak. Ale czy mieli inne wyjście?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Za
każdym razem, gdy zadawała sobie to pytanie, wracała do niej
natrętna myśl. Oczywiście. Był jeszcze jeden sposób, by
powstrzymać Dharna. Powstrzymać na zawsze...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Myśl
o zabiciu go nie dawała jej spokoju. To przecież jedyna gwarancja,
że już nigdy nie będzie mógł działać. Jedyna prawdziwa zemsta.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zaskakiwała
ją siła tego pragnienia. Jeszcze zanim dowiedziała się o Dharnie
wszystkiego, czuła nieznaną sobie dotąd nienawiść. Teraz uczucie
jeszcze się wzmogło. Chciała zadać mu ból. Chciała patrzeć,
jak umiera. Widzieć gasnące w jego oczach życie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zadrżała.
Cokolwiek się z nią działo, nie zamierzała ulegać temu bez
walki. Postanowienie, by więcej nie zabijać, było w niej równie
silne, co pragnienie zemsty. Musiała spróbować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Skoro
więc nie mogli zabić Dharna, musieli go unieszkodliwić. Odciąć
od świata, by nie mógł wezwać pomocy. I przede wszystkim zadbać,
by nigdy nie odzyskał wolności.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Nie
istniała silniejsza motywacja do strzeżenia więźnia, niż
religijny fanatyzm. Dlatego jej plan był prosty.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zamierzała
przekonać Sługi Zapomnianego, że ich bóg pragnie uwięzienia
Nathaniela Dharna, a następnie dostarczyć im go żywego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Ale
najpierw musiała dowiedzieć się, gdzie ich szukać...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Była
prawie pewna, że Ojciec Yoshua znał odpowiedź na to pytanie.
Zawsze wiedział więcej, niż dawał to do zrozumienia i znał ją
lepiej, niż chciała mu na to pozwolić. I jeszcze ten tajemniczy
letarg... Teraz, kiedy odkryła, że mnich chciał jej coś
przekazać, była przekonana, że to właśnie z jej powodu
postanowił odciąć się od świata. Czegoś się obawiał? Tyle
ryzykował, ukrywając wiadomość, że zagrożenie musiało być
naprawdę realne.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Z
zamyślenia wyrwał ją szelest za drzwiami. Uniosła się na
łokciach w samą porę by zobaczyć wchodzącego do pokoju Yvrina.
Napotkawszy jej pytające spojrzenie, kiwnął głową. Coś jednak
musiało być nie w porządku, bo wydał jej się niespokojny.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Co się stało?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Ci handlarze... Czekałem, aż brat odźwierny zabierze ich broń i
usłyszałem, o czym rozmawiali.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Scathach
poczuła, że coś ściska ją w żołądku. Mina Yvrina była na
tyle wymowna, że reszty się domyśliła. Usiadła powoli, a
następnie wstała i odwróciła się do maleńkiego okna ich
kwatery. Na zewnątrz było już ciemno, więc w nieco nierównej
szybie widziała swoje zniekształcone odbicie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Pytali o mnie – powiedziała cicho.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Mówili, że we wszystkich miastach Amorionu wciąż poszukiwana jest
groźna morderczyni. Opisali twój wygląd, pokazali nawet list
gończy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Milczała
przez chwilę, zastanawiając się nad własnym położeniem. Zaczęła
żałować, że nie przybyła do Sanktuarium pod osłoną magii
pierścienia... Ale nie chciała udawać, nie tutaj, w jednym z
niewielu miejsc, w których czuła się bezpieczna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Do
czasu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Czy bramę otworzył brat Xavier? – spytała pustym głosem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Tak. Nic im nie powiedział, ale po tym, jak odniósł broń i
odprowadził ich do kwater, poszedł prosto do Samuela.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wojowniczka
przymknęła oczy. Wiedziała, co muszą zrobić, ale nie zmieniało
to faktu, że nie miała na to najmniejszej ochoty.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Nie możemy tu dłużej zostać – odezwała się w końcu. –
Samuel nas nie wyda, ale ukrywając nas, zaszkodzi nie tylko sobie...
Nie powinien musieć wybierać – dodała już ciszej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Więc dziś w nocy?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Odwróciła
się, by na niego spojrzeć, i kiwnęła głową.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Dziś w nocy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
*</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Korytarze
znowu były ciche i puste. Kiedy przekradali się w stronę depozytu
broni, ta cisza wydała im się aż nienaturalna. Za każdym rogiem
spodziewali się na kogoś wpaść, każdy syk ognia pochodni zdawał
im się szelestem kroków, każda gra cieni na ścianie wyglądała
jak czająca się w mroku sylwetka.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Nie
spotkali jednak nikogo. Kiedy dotarli na miejsce, Scathach
prowizorycznym wytrychem rozprawiła się z kłódką. Depozyt był
zaledwie komórką z kilkoma półkami na ścianie. Szybko odnaleźli
swoją broń. Wojowniczka na wszelki wypadek wysunęła sztylet z
pochwy, zanim przytroczyła go do pasa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Idź – szepnęła do Yvrina. – Spotkamy się przed bramą.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Marynarz
kiwnął głową i odszedł z powrotem korytarzem. Scathach ruszyła
w drugą stronę. Przemykała się identycznie wyglądającymi
korytarzami, modląc się w duchu, by nie zgubić się w labiryncie
Sanktuarium. Skupiona na odnalezieniu drogi, niemal zbyt późno
usłyszała zza załomu korytarza odgłos kroków i przyciszone
głosy. Przylgnęła do ściany w jednym z ciemniejszych miejsc, przy
jednej ze zgaszonych na noc pochodni. Kroki przybliżały się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Dharn mówił, że mnich będzie coś wiedział...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
No i nie kłamał, nie? Ojczulek pewnie domyślił się, że po niego
przyjdziemy, i sam się uśpił.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Wścieknie się, kiedy się dowie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
– A
bo to nasza wina...? Mógł pilnować dziewuchy...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Dwie
męskie postaci wyszły zza rogu, a Scathach wstrzymała oddech.
Domniemani handlarze skręcili jednak w przeciwnym kierunku. Kusiło
ją, by pójść za nimi i podsłuchać, o czym jeszcze będą
rozmawiać. Jakie informacje chcieli wydobyć od Yoshuy? Czy
wiedzieli już, że pojawiła się w Sanktuarium? Uznała jednak, że
nie może ryzykować. Poczekała, aż znikną z pola widzenia i
przemknęła się korytarzem w stronę, z której przyszli. Po chwili
stała już przed właściwymi drzwiami.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wszystko
wyglądało tak, jak wtedy, gdy wychodziła stąd ostatnio. Yoshua
leżał w tej samej pozycji, wciąż blady i spokojny. Na stoliku
paliła się świeca.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Kucnęła
przy łożu i raz jeszcze odszukała w ścianie skrytkę. Wprawnym
ruchem wyciągnęła sztylet i przyłożyła go do szczeliny.
Zawahała się tylko na moment, po czym pchnęła mocno.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Tak
jak się spodziewała, ostrze wsunęło się w otwór nad runicznym
napisem, a obrys skrytki rozjarzył się matowobiałym światłem.
Wciąż trzymając sztylet, drugą ręką sięgnęła, by popchnąć
kamień. Myślała, że skrytka po prostu otworzy się do wewnątrz,
ale jej dłoń nie napotkała żadnego oporu – po prostu zagłębiła
się w kamień jak w powietrze. <i>Iluzja</i>, zrozumiała. Sięgnęła
dalej i na dnie wgłębienia namacała coś, co w dotyku przypominało
papier. Na wszelki wypadek sprawdziła, czy nie ma tam czegoś
jeszcze, po czym wyjęła ze skrytki zapieczętowaną kopertę.
Wyciągnęła sztylet ze szczeliny. Białe światło natychmiast
zgasło.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
W
świetle świecy obejrzała pieczęć. Lak był czarny i widniał na
nim symbol Sanktuarium wpisany w wieniec z liści dębu. Rozpoznała
znak ojca przełożonego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Zerknęła
na uśpioną twarz Yoshuy, po czym nieco drżącymi palcami otworzyła
kopertę i zaczęła czytać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/08/cien-amorionu-30.html"><< #30</a> <a href="https://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/10/cien-amorionu-32.html"> #32 >></a> </div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-55135584368710882962017-08-18T18:00:00.000+02:002017-09-20T15:29:05.779+02:00Cień Amorionu #30<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Oszalałaś.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Scathach skrzywiła się.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– To jedyne wyjście,
wiesz o tym. – odparła, patrząc na Yvrina. Przez całą noc w jej
głowie powstawał zarys planu, a teraz chodziła niespokojnie po
izbie. Mimo wcześniejszych sprzeciwów marynarza, uparła się, by
wstać. Siły wciąż jednak miała nadwątlone i czuła, że minie
jeszcze dużo czasu, zanim odzyska pełną sprawność. Tymczasem
Yvrin obserwował ją uważnie, siedząc na łóżku. Scathach
widziała lekkie napięcie jego mięśni, świadczące o tym, że w
każdej chwili jest gotów zerwać się i ją podtrzymać.</div>
<a name='more'></a>– Jedyne wyjście? To
samobójstwo! – Yvrin uniósł głos, ale natychmiast się
zreflektował. – Przecież da się to załatwić inaczej... –
podjął już spokojniej.
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Jak? – przerwała
mu. – Książę i Straż siedzą mu w kieszeni. Nie jest jedynym
przywódcą Najemników, myślisz, że ktokolwiek ośmieli się mu
sprzeciwić oprócz... – Urwała, widząc, że Yvrin kręci głową
z rezygnacją.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Ale jak ty to sobie
wyobrażasz? Pójdziesz tam i... i... – Zamachał rękami w
niezrozumiałym geście, po czym opuścił je nagle. – Przecież
nawet nie wiesz, gdzie to jest...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ku jego wyraźnemu
zdumieniu, Scathach uśmiechnęła się.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Znam kogoś, kto może
mi powiedzieć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
*</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Wszystko w porządku?
– spytał niespokojnie Yvrin, nie odwracając jednak głowy w jej
stronę. Jakiś czas temu przejechali przez bramę Elakki, kierując
się gościńcem na wschód, wzdłuż rzeki Paviss. Kupiony naprędce
z pomocą Veli Dorith niewielki wóz toczył się niespiesznie,
zaprzęgnięty w jednego konia. Dla niepoznaki wypełnili go
drewnianymi skrzyniami z płótnem i przykryli dla „ochrony przed
wilgocią”. Scathach siedziała tuż za kozłem, pomiędzy
skrzyniami a workami z prowiantem, skryta przed wzrokiem postronnych.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– W najlepszym –
odparła spokojnie. Obróciła na palcu srebrny pierścień, dzięki
któremu znów była przeciętnie wyglądającą brunetką... Mirą.
Oboje z Yvrinem uznali, że tak będzie bezpieczniej – w razie
czego miała udawać chorowitą żonę handlarza płótnem. Sam Yvrin
przedstawiał się jako Ayden Tannes.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– To dobrze, bo przed
nami jakieś pięć dni drogi... – powiedział ni to do niej, ni do
siebie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W miarę jak posuwali się
na wschód, gościniec nieco opustoszał. Większość podróżnych
stanowili okoliczni wieśniacy, dość szybko zbaczali więc na
mniejsze trakty prowadzące na północ lub południe. Pod koniec
dnia na szlaku zostali tylko ci zmierzający do Arrakin. Scathach co
jakiś czas wyglądała spod przykrycia, by zaczerpnąć powietrza i
rozejrzeć się po okolicy. Nie dostrzegała niczego niepokojącego,
wcale jej to jednak nie uspokajało. Bądź co bądź, z każdą
godziną zbliżali się do miasta, z którego niespełna dwa miesiące
temu ledwie udało jej się uciec. Dharn na pewno wciąż jej
szuka... Może domyślił się nawet, że zna prawdę o nim?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tymczasem wszystko
wskazywało jednak na to, że ukryta pod płachtą wozu i zmieniona
magią pierścienia jest bezpieczna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
*</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Podczas podróży nie
rozmawiali zbyt dużo. Yvrin jeszcze kilka razy upewniał się, czy
wszystko jest w porządku. Na pierwszych dwóch nocnych postojach
również przeważnie milczeli, obawiając się podsłuchania przez
innych podróżnych. Dopiero kiedy przebyli most na rzece Paviss i
skierowali się znacznie mniej uczęszczanym traktem na północny
wschód, wzdłuż jednego z jej dopływów, uwolnili się od stałej
obecności współpodróżnych na drodze.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Koń właśnie zajadał w
najlepsze owies z worka, a ognisko płonęło od dobrej godziny,
kiedy odezwał się Yvrin.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Zakładając, że
twój plan się powiedzie – zaczął powoli, odsuwając worek na
bok z prowiantem – jak masz zamiar... no wiesz, dorwać go? Jest
magiem i doskonałym szermierzem...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Zatem potrzebujemy
innego maga i jeszcze lepszego szermierza. Lub dwójki. –
Uśmiechnęła się ponuro, obracając pierścień na palcu. Chyba
zaczynało wchodzić jej to w nawyk.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– A ty przypadkiem
znasz jakiegoś maga, który ma z nim na pieńku? – spytał z
powątpiewaniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Scathach przymknęła
oczy, odrzucając pierwszą, bolesną myśl. Nie... jego nie mogłaby
prosić. Zresztą, pewnie nawet nie zechciałby z nią rozmawiać...
I trudno mu się dziwić. Zatem Lerlet? Elf z pewnością by pomógł,
gdyby poprosiła, ale nie znał możliwości Dharna, nie
potraktowałby sprawy poważnie. Nie chciała go też ponownie
narażać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W Arrakin pozostawała
jej więc tylko jedna możliwość... Ktoś, kto mógłby chcieć
pozbyć się ciężaru, jakim jest obecność Dharna w mieście.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Być może –
mruknęła.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Pomoże nam?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Pewnie nie za darmo.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Po kupnie tego – tu
Yvrin machnął ręką w stronę wozu i konia – nie mamy zbyt wiele
do zaoferowania.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– To nieistotne. Nie
będzie chciała złota.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Ona?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Scathach skinęła głową.
Patrzyła ponad ramieniem Yvrina na ciemniejące niebo.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Dobrze ją znasz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Lepiej, niż bym
chciała. – Wojowniczka skrzywiła się lekko. Wspomnienie jedynego
spotkania z czarodziejką zdecydowanie nie budziło w niej ciepłych
uczuć... Ale chyba nie mieli wyjścia.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Ma to coś wspólnego
z... Z Lokim?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Na dźwięk tego słowa
Scathach drgnęła i spojrzała na Yvrina podejrzliwie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Skąd... – zaczęła,
ale Yvrin natychmiast jej przerwał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Kiedy odzyskałaś
przytomność na Meduzie, po tym jak... wróciłaś z Caich'mhuir...
– Wyraźnie się zawahał. Cóż, „powrót” był zdecydowanie
delikatnym określeniem na odnalezienie jej półżywej w lesie. –
Wymówiłaś to imię. Właściwie myślałaś, że to ja nim jestem.
Pomyślałem, że musi mieć coś wspólnego z twoją rozmową z
Wiedźmą i... z całą tą sprawą.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Scathach spuściła wzrok
na swoje kolana. Oczywiście. Wtedy, w malignie, kiedy wydawało jej
się, że znowu jest tam, w tym pokoju, o krok od śmierci... Z nim.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Loki jest... był...
moim ultimatum – odezwała się po chwili, kiedy już była pewna,
że zapanuje nad głosem. – Ta czarodziejka... Swego czasu polecił
jej moje... usługi. Z jakiegoś powodu szukała kogoś niezwiązanego
z Najemnikami, więc... – Zawiesiła głos i wzruszyła ramionami.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Rozumiem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Odniosła wrażenie, że
nie ma na myśli jej podejrzeń co do motywów czarodziejki.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
*</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dwa poranki później
Scathach przesiadła się na kozioł i przejęła od Yvrina wodze.
Byli w okolicach pogórza Tul-Duar. Mniej więcej w połowie
ciągnącego się z południa na północ łańcucha, o dzień drogi
na zachód od pierwszych szczytów, rozciągało się krótkie pasmo
znacznie niższych gór. Przy masywie Tul-Duar wydawały się
zaledwie wzgórzami. Droga, którą jechali, zamieniła się w
wydeptaną ścieżkę, na której ledwo mieścił się nawet jeden
wóz. Wkrótce doprowadziła ich do dość gęstego lasu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Scathach poruszyła się
niespokojnie na swoim miejscu. Kiedyś jechała już tą ścieżką.
Konno, nocą...
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Wszystko dobrze? – usłyszała.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Tak... To nic takiego. Wspomnienia – odpowiedziała cicho,
wpatrzona w drogę przed sobą. Kątem oka zauważyła jednak, że
siedzący obok Yvrin kiwa głową. Była mu wdzięczna, że nie
drążył tematu. – Niedługo będziemy na miejscu – dodała.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Rzeczywiście,
słońce ledwie podniosło się do zenitu, gdy wjechali w wąwóz
pomiędzy wzgórzami. Niedługo potem wóz wytoczył się z lasu na
otwartą przestrzeń dość szerokiej kotliny. Na jej obrzeżach,
przytulony do wschodniej ściany, stał kompleks niskich, kamiennych
budynków, z żelazną bramą witającą przybyszów.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Co to za miejsce? – spytał Yvrin takim tonem, jakby od dawna
chciał to zrobić. Scathach nie dziwiła mu się. Nie mówiła mu,
dokąd właściwie jadą, nie licząc wskazania punktu na mapie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– <span style="font-style: normal;">Sanktuarium
bogini Daeraell, Dawczyni Nadziei – odparła, patrząc na znajomy
widok. – Właściwie klasztor medytacyjny. Kapłani udają się
tutaj, by odnaleźć powołanie lub poradzić się swoich mistrzów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
– I
myślisz, że tutaj dowiesz się, gdzie...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Tak – przerwała mu. – Taką przynajmniej mam nadzieję –
dodała już mniej pewnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Nadzieję – powtórzył Yvrin sceptycznie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Jeśli masz lepszy pomysł...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Dobrze już, dobrze. Chodźmy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Scathach
kiwnęła głową i popędziła konia. Wóz potoczył się drogą
przez kotlinę. Po kilku minutach spokojnej jazdy zatrzymali się
przed bramą ozdobioną skomplikowanym znakiem, symbolem bogini.
Wojowniczka zeskoczyła z kozła i podeszła do bramy, Yvrin po
chwili wahania zrobił to samo. Scathach uniosła rękę i, ku
zaskoczeniu marynarza, zdjęła swój srebrny pierścień, po czym
zabębniła pięścią we wrota.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Czekali.
Mijały kolejne sekundy, a po drugiej stronie nie dał się słyszeć
nawet szmer. Yvrin już unosił pięść, by uderzyć w bramę
ponownie, ale wojowniczka powstrzymała go, zanim zdążył to
zrobić.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Słyszeli – szepnęła tylko. Chwilę potem wrota zaskrzypiały i
uchyliły się nieco. W szparze między skrzydłami pojawiła się
twarz dość młodego mężczyzny.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Czego niesłużący bogini szukają w Sanktuarium? – spytał mnich,
patrząc to na jedno, to na drugie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Potrzebujemy pomocy Ojca przełożonego... Ojca Yoshuy – odezwała
się Scathach</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Mnich
milczał przez chwilę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Czcigodny Yoshua nie sprawuje już funkcji Ojca przełożonego. – W
jego głosie zabrzmiała dziwna nuta. Scathach zmarszczyła brwi, ale
nie skomentowała. – Wejdźcie. – Mnich odsunął się i uchylił
wrota na tyle szeroko, by mogli wjechać wozem. Za bramą znajdował
się brukowany dziedziniec, a po jego przeciwległej stronie kolejne
wrota, tym razem drewniane, opatrzone jednak takim samym symbolem.
Zostawili wóz i podążyli za mnichem do wnętrza Sanktuarium.
Krótki korytarz, hall, oświetlające wnętrze pochodnie i
wszechobecny symbol bogini Daeraell... Wszystko było dokładnie
takie, jak wojowniczka zapamiętała, jakby nigdy stąd nie
wyjeżdżała.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Jestem Brat Xavier – przedstawił się mnich. – Wydaje mi się,
że Ojciec przełożony nie zaczął jeszcze codziennej medytacji...
Mogę was do niego zaprowadzić.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Scathach
już otwierała usta, by zaprotestować, ale ugryzła się w język i
skinęła w odpowiedzi głową. Nie miała pojęcia, kto był nowym
mistrzem Sanktuarium, ale może dowie się od niego, co stało się z
Ojcem Yoshuą. <i>Byłym Ojcem</i>, poprawiła się w myślach.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Niestety, jeśli macie przy sobie broń, muszę was prosić o
pozostawienie jej pod naszą opieką. Polecenie Ojca przełożonego...
– oznajmił rzeczowo mnich, lustrując ich wzrokiem. –
Sanktuarium jest miejscem łagodności i spokoju, więc wszelkie
narzędzia gwałtu i przemocy powinny pozostać poza jego obrębem –
dodał, a raczej wyrecytował wyuczoną formułkę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Oczywiście – odpowiedziała Scathach, zerkając na Yvrina i
kiwając nieznacznie głową. Odpięła pas ze sztyletem, który po
opuszczeniu eskorty Meduzy znowu był jej jedyną bronią. Z lekkim
żalem pomyślała o swoim małym arsenale, który niemal w całości
musiała pozostawić uciekając z rezydencji Nathaniela Dharna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Yvrin
również oddał swój miecz, a brat Xawier zabrał oba przedmioty i
zniknął za bocznymi drzwiami. Wrócił chwilę potem i wskazał
gestem, by poszli za nim.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Ruszyli
więc plątaniną bliźniaczo do siebie podobnych, ascetycznych
korytarzy. Wszędzie królowały pochodnie i symbole bogini. Nie było
okien, tylko drzwi prowadzące do kolejnych pomieszczeń. W końcu
zatrzymali się przed jednoskrzydłowymi drzwiami, niczym
niewyróżniającymi się spośród innych. Brat Xavier zapukał
cicho.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Proszę wejść. – Głos, który rozległ się zza drzwi, wydał
się Scathach znajomy, ale zanim zdążyła zastanowić się, gdzie
go słyszała, Xavier wpuścił ich do środka.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Ci ludzie mówią, że potrzebują twojej pomocy, ojcze – odezwał
się mnich. Z ustawionego tyłem do drzwi fotela uniosła się postać
w szacie koloru pergaminu. Mężczyzna odwrócił się do nich, a
wtedy z ust wojowniczki wyrwał się zduszony okrzyk. Yvrin
natychmiast spiął się, gotów zaatakować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Ojciec
przełożony zachował kamienną twarz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Bracie Xavierze – zwrócił się do drugiego mnicha. – Bardzo ci
dziękuję. Możesz wrócić do swoich obowiązków – powiedział z
ciepłym uśmiechem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Oczywiście, Ojcze – odparł tamten i wyszedł, rzucając jeszcze
ostatnie zaciekawione spojrzenie na gości. Ledwie wyszedł, Scathach
uśmiechnęła się szeroko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Samuel! – wykrzyknęła, rozpoznając w mężczyźnie młodego
adepta, który kilka lat wcześniej pomógł jej wrócić do
równowagi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Mnich
również się uśmiechnął.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Witaj, Scathach – odparł, obchodząc fotel. – Miło cię
widzieć... w nieco przyjemniejszych okolicznościach. A to...? –
Spojrzał w kierunku Yvrina, który zdążył już nieco się
uspokoić i właśnie z zainteresowaniem patrzył na rozgrywającą
się przed nim scenę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Na imię mi Yvrin, Ojcze – odpowiedział z szacunkiem, kłaniając
się lekko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Wystarczy Samuel. Przyjaciele Scathach są moimi przyjaciółmi. –
Samuel machnął ręką z roztargnionym uśmiechem, ale zaraz potem
spoważniał i spojrzał na nich uważnie. – Zgaduję, że nie
przybyliście zobaczyć się ze mną...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Scathach
skinęła głową.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Co się stało z Yoshuą, Samuelu? Brat Xavier mówił tylko, że nie
jest już Ojcem przełożonym. Chyba nie...? – Zawiesiła głos,
nie chcąc kończyć tej myśli.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Samuel
westchnął.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Nie, nie umarł. Ale nie był już dłużej w stanie pełnić swojej
funkcji. Wcześniej mianował mnie swoim osobistym zastępcą,
więc... – Wzruszył ramionami, jakby otrzymany w tak młodym wieku
zaszczyt nie robił na nim wrażenia. – Cóż, obawiam się, że
nie mam dla was dobrych wieści. Możecie zobaczyć Yoshuę... Ale
nic więcej. – Mnich zawahał się, najwyraźniej domyślając się,
że nie będzie to dla nich przyjemna informacja. – Dwa tygodnie
temu zapadł w letarg i nic nie wskazuje na to, żeby miał się z
niego obudzić.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/07/cien-amorionu-29.html"><br /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/07/cien-amorionu-29.html"><< #29</a> <a href="https://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/09/cien-amorionu-31.html">#31 >> </a></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-44393763687171670882017-07-27T18:00:00.000+02:002017-08-18T01:09:51.926+02:00Cień Amorionu #29<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kiedy się obudziła, na
zewnątrz było już ciemno, a w małej izbie panował głęboki
półmrok. Uniosła się lekko na łokciach, by ustalić, co wyrwało
ją ze snu. Wtedy usłyszała cichy chrobot przy drzwiach. Usiadła i
wpatrywała się w nie z sercem bijącym nieco mocniej niż zwykle.
<i>Uspokój się, głupia</i>, zrugała się w myślach.<i> To na
pewno Yvrin</i>. Nie mogła jednak nic poradzić na to, że jej ciało
odruchowo przygotowało się do walki lub ucieczki.</div>
<a name='more'></a>Tymczasem drzwi otworzyły
się z cichym skrzypnięciem. W półmroku zmierzchu, na tle poświaty
jakiegoś odległego światła, zarysowała się ciemna sylwetka.
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Przepraszam. Nie
chciałem cię obudzić – odezwał się Yvrin, widząc ją. –
Zamek trochę się zacina... – dodał, a Scathach poczuła ukłucie
irytacji. Czemu zawsze musi się usprawiedliwiać?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nic się nie stało –
odparła, podnosząc się z łokci do pozycji siedzącej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Jak się czujesz?
Domyślam się, że Vela już tu była... nigdy nie może się
powstrzymać...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Yvrinie – przerwała
mu. – Chyba... chyba jestem ci winna przeprosiny – powiedziała,
zmuszając się, żeby na niego patrzeć. Marynarz nie odpowiedział
jednak, nie dał nawet po sobie poznać, że ją usłyszał. Zamiast
tego zamknął za sobą drzwi, podszedł po ciemku, żeby zapalić
świecę i postawił ją na skrzyni w nogach łóżka. – Yvrinie,
naprawdę mi przykro. Powinnam była cię wysłuchać... –
spróbowała znowu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Nie – odezwał się
w końcu, siadając ciężko na krześle obok łóżka. – Miałaś
rację. Co to zmieni? Zabiłem go. Masz prawo mnie nienawidzić –
wyrzucił z siebie jednym tchem. <i>To nie była prowokacja</i>,
uświadomiła sobie Scathach, patrząc na jego słabo oświetloną
twarz. <i>On naprawdę tak myśli.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Wcale nie chcę cię
nienawidzić – odpowiedziała cicho. Yvrin podniósł na nią
zdumiony</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
wzrok. – Uwierz mi,
próbowałam. – Uśmiechnęła się gorzko. – Tak byłoby o wiele
łatwiej, nie</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
uważasz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Chyba tak – zgodził
się, odwzajemniając gest.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Wiedźma powiedziała
mi tylko, że to ty trzymałeś miecz. Myślałam... myślałam, że
byłeś jednym z nich. A teraz Vela... To znaczy, pani Dorith...
Powiedziała mi gdzie poszedłeś i... – Spuściła głowę,
niezdolna do wypowiedzenia kolejnego słowa. Gardło ścisnęło jej
się nieprzyjemnie. – Zrozumiałam – dodała w końcu szeptem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Yvrin milczał przez
dłuższą chwilę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Nigdy nie uważałem,
że mnie to usprawiedliwia – odpowiedział, po czym westchnął
cicho. – Ja i moja żona... znaliśmy się praktycznie od dziecka.
Byliśmy nierozłączni, najpierw jako przyjaciele, a potem... –
Urwał i odchrząknął lekko. – Ja od zawsze chciałem pływać.
Wiedziałem jednak, że jako zwykły marynarz nie dam rady utrzymać
rodziny, więc zacząłem się szkolić, by móc pływać w eskorcie.
Byłem... cóż, byłem w tym dobry. Kiedy urodził się mój syn,
miałem już za sobą kilka dobrych kontraktów na statkach, w tym we
flocie książęcej. Miałem wtedy może dwadzieścia dwa lata... –
Scathach podniosła wzrok na opowiadającego Yvrina, ale ten zdawał
się nie zwracać na nią uwagi. Wpatrzył się w bliżej
nieokreślony punkt gdzieś po drugiej stronie pokoju, zanurzony we
wspomnieniach. – Wtedy zgłosił się do mnie pewien człowiek.
Powiedział, że szuka ludzi... z odpowiednimi umiejętnościami.
Zaproponował mi sumę, o jakiej nigdy nie mógłbym marzyć na
statku. Zdziwiło mnie to, oczywiście. Zapytałem, co miałbym
zrobić... Kiedy dowiedziałem się, że chodzi o zabójstwo, kazałem
mu się wynosić. – Skrzywił się lekko, ale nie przerwał
opowieści. – Dwa dni później, kiedy wróciłem z portu z
podpisanym nowym kontraktem... Vela mówiła tylko, że było ich
dwóch, zabrali Sirę i małego... Próbowała ich zatrzymać,
dowiedzieć się, kim są, ale... – Yvrin pokręcił głową.
Wojowniczka nie mogła nie dostrzec na jego twarzy bólu. – Potem
przyszedł... tamten. Powiedział, że był bardzo zawiedziony
odrzuceniem propozycji, że musiał uciec się do bardziej
radykalnych metod... – Scathach zadrżała. Zabrzmiało to
niepokojąco znajomo. – Postawił mi ultimatum. Albo przyjmę
jego... ofertę... albo nigdy nie zobaczę żony i syna. Wtedy też
po raz pierwszy powiedział mi jak się nazywa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Nathaniel Dharn –
wyszeptała Scathach, niemal nie zdając sobie z tego sprawy. Yvrin
skinął tylko głową.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– Powiedział mi, że
człowiek, którego mam zabić, to morderca i zdrajca. Że porwał
dziecko i przetrzymuje je w zamknięciu... – Scathach uśmiechnęła
się gorzko, ale Yvrin nie zwrócił na to uwagi. – Miałem wydobyć
z niego informacje o miejscu pobytu dziecka, zabrać je do Dharna, a
tego człowieka zabić. Powiedział mi, gdzie go szukać. A ja... za
bardzo bałem się o Sirę i małego, by zastanowić się, czy to, co
mówi, jest prawdą. Uczepiłem się myśli, że zabijam człowieka
okrutnego, niezasługującego na życie... Kiedy dotarłem na
miejsce, od razu coś wydało mi się nie w porządku. Wszystko było
tak, jak powiedział Dharn: chatka nad morzem, przy klifie, i on.
Nawet wygląd się zgadzał. Ale nie widziałem w nim potwora, o
którym mówił Dharn. Kiedy spytałem, gdzie jest to dziecko,
powiedział tylko... Powiedział... – Yvrin przymknął oczy, nie
widziała, czy w próbie powstrzymania emocji, czy usiłując
dokładniej przypomnieć sobie słowa ofiary. – „Proszę, nie rób
jej krzywdy. Nie pozwól mu jej zabrać. Ze mną zrób co chcesz, ale
daj jej szansę żyć normalnie...”</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Scathach nie mogła
powstrzymać cichego jęku, który wyrwał się z jej gardła. Tyle
razy zastanawiała się, o czym jej Mistrz rozmawiał z zabójcą.
Tyle razy wyobrażała sobie jego ostatnie słowa przed otrzymaniem
śmiertelnego ciosu. Tyle razy oczami wyobraźni widziała go
mówiącego o zemście czy sprawiedliwości. A on... On chciał, żeby
miała szansę żyć <i>normalnie</i><span style="font-style: normal;">.
Chronił ją do samego końca. Ukryła twarz w dłoniach,
przygotowując się na wysłuchanie dalszej części opowieści.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Nie wiedziałem, co robić. Było jasne, że nawet jeśli
rzeczywiście porwał dziewczynkę, to zaczęło mu na niej zależeć.
I z jakiegoś powodu chciał ją ochronić przed Dharnem... W końcu
zgodziłem się, obiecałem, że nie będę jej szukał. Tylko się
uśmiechnął. A potem poprosił, żebym to skończył. – Yvrin
umilkł i Scathach zaczęła już zastanawiać się, czy przypadkiem
na tym nie zakończy opowieści. Podniosła właśnie głowę, żeby
spytać, kiedy odezwał się znowu. – Żeby udowodnić Dharnowi, że
wykonałem zadanie, zabrałem jego sztylet. Potem powiedziałem mu,
że dziewczyna, którą przetrzymywał, uciekła... A on odparł
tylko, że najwyraźniej nie zależy mi na rodzinie aż tak, żebym
się postarał. Zabił ich na moich oczach – dokończył już
cicho, niemal szeptem. – Kiedy odkryłem, kim jesteś – podjął
po chwili, tym razem patrząc na nią – byłem przekonany, że
pracujesz dla nich. Dla Najemników. Morderczyni poszukiwana w całym
Amorionie, osławiony Cień... Od razu przyszło mi do głowy, że
przyczaiłaś się na Meduzie, bo wpadłaś podczas wykonywania
zlecenia, a Dharn niedługo wyciszy sprawę. – Uśmiechnął się
krzywo. – Potem opowiedziałaś mi, jak cię uwięził, próbował
zmusić do współpracy... Zabrzmiało znajomo, mimo że nie
wspomniałaś, czym ci groził. – Zerknął na nią, ale spuściła
wzrok. – Od razu pożałowałem swoich podejrzeń, ale wciąż nie
mogłem cię rozgryźć. Przyznałaś się do zabijania, a jednak
byłaś zupełnie inna niż... niż on. – Odchrząknął. – Tak
czy owak... Bałem się, że Dharn prędzej czy później trafi na
twój trop, a wtedy znajdzie i mnie. I może postanowi ukarać
kolejną śmiercią...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Ponownie
umilkł. Scathach domyśliła się, że na tym opowieść się
zakończyła. Wiedziała, co było dalej: wyspa Caich'mhuir. Wiedźma.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Przymknęła
oczy. Wciąż nie chciała opowiadać Yvrinowi własnej historii, ale
czuła, że powinna. Co innego mogłaby zrobić? Pocieszyć go?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Musiała
doprowadzić to do końca. Zamknąć przeszłość raz na zawsze.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
– <span style="font-style: normal;">Sarghan
Redroe... Człowiek, którego miałeś... – Słowo „zabić” nie
przeszło jej przez gardło, więc odchrząknęła i mówiła dalej.
– W pewnym sensie rzeczywiście mnie porwał. Byłam wtedy
dzieckiem, nie rozumiałam, co się dzieje... Tak naprawdę
wszystkiego dowiedziałam się dopiero od Wiedźmy. Redroe był
bliskim współpracownikiem Dharna, a ja... Najemnicy wiązali ze mną
pewne plany. Redroe zabrał mnie z sanktuarium Sług Zapomnianego –
udała, że nie dostrzega nagłego drgnięcia Yvrina – i postanowił
ukryć przed Dharnem. Miałam być... eksperymentem. Traktował mnie
jednak jak własną córkę. Dla mnie od zawsze był po prostu
Mistrzem. Uczył mnie wszystkiego, co sam wiedział o zabijaniu, a
ja... chciałam tylko być taka, jak on. Kochałam go, na swój
sposób. – Z początku trudno jej było znaleźć słowa, ale potem
popłynęły same, jakby od dawna czekały, by zostać wypowiedziane.
Nie chciała już przerywać. – Kiedy zginął, przysięgłam mu
zemstę. Obiecałam, że znajdę człowieka, który go zabił, i
zapłaci za to. Gdybym słuchała uważniej, wiedziałabym, że wcale
tego nie chciał. – Uśmiechnęła się smutno. – Ale wolałam
żyć nienawiścią. Byłam niemal pewna, że człowiek, którego
szukam, był Najemnikiem. Uznałam, że jedyny sposób, aby w końcu
go znaleźć, to zacząć zabijać na zlecenie. Liczyłam, że
obracając się w środowisku płatnych morderców, w końcu wpadnę
na jego ślad... Więc zaczęłam zabijać. Zawsze wyobrażałam
sobie, że to właśnie on, ten, którego szukam. Tak było
łatwiej... Ale z każdym kolejnym zleceniem coraz więcej miałam
wątpliwości. Chciałam przestać, brzydziłam się sobą, ale wciąż
trzymałam się myśli, że w końcu będę miała szansę... I ta
myśl odebrała mi wszystko. – Urwała na chwilę, myśląc o
Lokim. O tym, jak długo broniła się przed uczuciem do niego, jak
wiele razy odpychała go, by wreszcie stracić na zawsze... Na własne
życzenie. – Listy gończe rozesłał za mną właśnie Dharn.
Zabiłam wtedy jednego z jego podwładnych, rabusia... Wyjątkowo w
obronie własnej. – Uśmiechnęła się gorzko. – Dowiedział
się, że jestem w Arrakin, i postanowił to wykorzystać.
Sprowokował pewnego kupca, by zlecił na niego zamach, a on zgłosił
się do mnie. Nie wiedziałam, kim naprawdę jest Dharn... O tym, że
przewodzi Związkowi Najemników, powiedziała mi jego służąca.
Chyba tego nie przewidział, bo potem wciąż sugerował, że chodzi
mu o prywatne... usługi. Nie miałam zamiaru się zgadzać...
Zaszantażował mnie podobnie jak ciebie. Ale... Wiedziałam, że
spełni groźbę bez względu na to, czy przyjmę jego propozycję.
Pomógł mi alchemik... Dawny przyjaciel mojego Mistrza. Zaaranżował
wszystko tak, by wyglądało na śmierć. Nawet ja byłam przekonana,
że... – Nie dokończyła. Zamknęła oczy, odpychając od siebie
echo dawnego bólu, kiedy myślała, że Loki nie żyje.
Odchrząknęła, by pozbyć się z gardła dziwnej suchości. –
Kiedy uciekłam, niemal od razu wyjechałam z miasta. Musiałam
zniknąć... Wiedziałam, że to nie koniec, że Dharn będzie mnie
szukał, ale myślałam, że uda mi się od niego uwolnić. O tym, że
to on zlecił zabicie Redroe'a, dowiedziałam się już od Wiedźmy.
– Umilkła i spuściła wzrok. Przez dłuższą chwilę wpatrywała
się w swoje ręce, jakby nagle dostrzegła w nich coś
interesującego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Dlaczego... Dlaczego ty? Czego od ciebie chce? Wiedźma musiała ci
powiedzieć... – odezwał się w końcu Yvrin. Scathach westchnęła.
Spodziewała się tego pytania.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Trafiłam do sanktuarium Czarnego Pana, bo jestem Dzieckiem Śmierci.
Najemnicy uważają, że tacy jak ja są szczególnie uzdolnieni w
zabijaniu. Przeznaczeni do tego – wyrzuciła z siebie, wciąż na
niego nie patrząc.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Legenda o Dzieciach Śmierci – powiedział cicho Yvrin, chyba
bardziej do siebie niż do niej. – Tylko raz słyszałem o tym
całym... Zakonie Zapomnianego. Myślałem, że to głupie bajeczki
marynarzy...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
To samo myślałam o Morskiej Wiedźmie – zauważyła Scathach,
podnosząc głowę. Uśmiechnęli się oboje. Po raz pierwszy od
bardzo dawna wojowniczka poczuła coś na kształt rozbawienia.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Posłuchaj... – zaczął Yvrin. – Rozumiem, dlaczego chcesz
odejść. Na twoim miejscu sam nie chciałbym mieć ze sobą nic do
czynienia. Więc jak tylko ci się polepszy...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Yvrinie – przerwała mu. Natychmiast umilkł, wpatrując się w nią
z mieszaniną zakłopotania i... rezygnacji? – Wcale nie chcę
odchodzić – powiedziała, zanim zdążyła zastanowić się nad
tym, co mówi. A jednak, co natychmiast sobie uświadomiła, tak
właśnie było. Nie czuła już nienawiści. Zniknęło bolesne
przekonanie, że tyle zawdzięcza człowiekowi, którego pragnęła
zabić przez całe życie. Zniknęło poczucie, że to właśnie
Yvrin odebrał jej Mistrza.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Yvrin
przez chwilę trwał w bezruchu, najwyraźniej nie mogąc otrząsnąć
się z szoku. Scathach uśmiechnęła się niepewnie i na twarzy
mężczyzny rozlała się ulga.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Więc... Więc co zamierzasz teraz zrobić? Sama mówiłaś, że
Dharn będzie cię szukał... – powiedział w końcu, znacznie
swobodniejszym tonem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Muszę go powstrzymać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Yvrin
zmarszczył brwi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Nie chcesz chyba...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Zabić go? – wpadła mu w słowo. – Nie. Dość już tego. Nikogo
nie chcę już zabijać – powiedziała pewnie, jakby ta decyzja
dojrzewała w niej od jakiegoś czasu, mimo że wcale o tym nie
myślała. Chyba rzeczywiście tak było... Teraz przyszła jej kolej
na poczucie ulgi. – Ale Dharn musi odpowiedzieć... za wszystko.
Musi. – Jej głos stwardniał i oziębł, i przez chwilę znowu
była dawną Scathach. Prawdziwym Cieniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Pomogę ci – oświadczył Yvrin, a ona tylko spojrzała na niego i
kiwnęła głową. Ostatecznie, on też miał do wyrównania
rachunki. – Ale na razie powinnaś odpocząć. Jest środek nocy –
dodał, uśmiechając się lekko. Pokiwała głową. – Pójdę do
Veli. Pewnie znowu zasnęła przy oknie, czekając aż wrócę... –
To mówiąc, wstał powoli i skierował się do wyjścia.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Yvrinie... – powiedziała jeszcze, kiedy był już przy drzwiach.
Spojrzał na nią z dłonią na klamce. – Ja... Dziękuję ci. Za
wszystko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
–
Cała przyjemność po mojej stronie – odparł z uśmiechem,
którego nie mogła nie odwzajemnić. Po chwili została sama.
Zgasiła zapaloną przez Yvrina świeczkę i położyła się z
powrotem, ale nie sądziła, by szybko udało jej się zasnąć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
Po raz pierwszy w życiu dokładnie wiedziała, co chce zrobić...
Skończyć z tym wszystkim, pójść dalej, zacząć <i>żyć</i>...
Nienawiść do Nathaniela Dharna nie osłabła jednak ani na moment.
Pragnęła jego śmierci, nie mogła temu zaprzeczyć. Jednocześnie
czuła, że kolejne zabójstwo, nawet takiego człowieka jak Dharn, wtrąci ją w otchłań, z której nie
będzie powrotu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Tylko
czy będzie potrafiła się powstrzymać?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Nie myśl o tym</i><span style="font-style: normal;">,
upomniała samą siebie. Tak, powinna skupić się na wymyśleniu
sposobu, by dotrzeć do Dharna. Tym razem na pewno nie pozwoli jej
podejść tak blisko. Będzie ostrożny... No i co zrobić, jeśli
nawet uda się go schwytać? Straż i Książę siedzą w kieszeni
Najemników, nie zaryzykują narażenia się...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
W
przypływie bezsilności uderzyła dłonią w poduszkę. Przecież
musiał być jakiś sposób...</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
I gdy
tak leżała w ciemności, w cieniu, który towarzyszył jej przez
całe życie, w jej głowie z wolna zaczęła kiełkować pewna myśl.</div>
<br />
<a href="https://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/02/cien-amorionu-28.html"><< #28</a> <a href="https://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/08/cien-amorionu-30.html">#30 >></a>Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-23050459645962634672017-05-09T20:00:00.000+02:002017-05-09T20:00:05.632+02:00Drabble: "Mont Blanc"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-G7gXxQ4i8kw/WRIBSfpxk1I/AAAAAAAAAPE/vCNd6JVhaVg2SfEC2Kby7tduPyj65Di2gCLcB/s1600/Caspar_David_Friedrich_-_Wanderer_above_the_sea_of_fog.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-G7gXxQ4i8kw/WRIBSfpxk1I/AAAAAAAAAPE/vCNd6JVhaVg2SfEC2Kby7tduPyj65Di2gCLcB/s320/Caspar_David_Friedrich_-_Wanderer_above_the_sea_of_fog.jpg" width="250" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mam wrażenie, że moje płuca lada moment zostaną rozerwane na strzępy. Każdy oddech to wołanie o litość. Ból szarpie nieznośnie, w głowie wiruje. Wydaje mi się, czy nie czuję palców? Grube rękawice z początku pomagały, ale teraz nie chronią mnie przed lodowatym zimnem i chłoszczącym wiatrem.<br />Już niedaleko.<br />Przystaję na moment, chociaż boję się, że potem nie będę w stanie ruszyć. Oddech. Znowu idę, najpierw powoli, ale bliskość celu dodaje mi sił...<br />Już, wreszcie jestem, i nagle nie liczy się już nic, ani ból, ani zmęczenie, ani zimno. Tylko ja i niebo nade mną.<br />Ja.<br />Posąg człowieka na posągu świata.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Pamięci Juliusza Słowackiego</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>~ I.C. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>_____</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Obraz: <i> </i>Caspar David Friedrich,<i> Der Wanderer über dem Nebelmeer</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Źródło: <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Caspar_David_Friedrich_-_Wanderer_above_the_sea_of_fog.jpg">wikipedia</a></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-56917864335855392017-02-21T21:00:00.000+01:002017-07-27T13:27:30.934+02:00Cień Amorionu #28<div style="text-align: justify;">
– Kapitanie...<br />
Głos Yvrina rozległ się tuż za drzwiami kajuty. Zapewne mężczyzna zaczepił dowódcę w korytarzyku przybudówki.<br />
– Yvrinie.<br />
– Dopływamy już do Elakki, więc uznałem, że najwyższy czas...<br />
– Chyba wiem, o co chodzi. Nie masz jednak wobec mnie żadnych zobowiązań, więc nie musisz mi się tłumaczyć. Choć przyznam, że ciężko będzie znaleźć godnego ciebie zastępcę...<br />
<i>Zastępcę? Co on kombinuje?</i>, pomyślała Scathach, unosząc się lekko z koi, by lepiej słyszeć.</div>
<a name='more'></a>– Dziękuję, kapitanie.<br />
– Cóż, serce nie sługa, prawda? – odparł dość nostalgicznie dowódca, przyprawiając wojowniczkę o nieprzyjemny ciężar w żołądku. On chyba nie sugeruje, że... Że Yvrin… <i>Bogowie, tylko nie to.</i> – Mam nadzieję, że uda ci się jej pomóc. Jeśli kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebował...<br />
– Oczywiście, kapitanie.<br />
– W takim razie przygotuj się do zejścia na ląd. Potem możesz powiadomić resztę eskorty.<br />
Usłyszała przytłumiony odgłos zamykanych drzwi do sąsiedniej kajuty i oddalające się po korytarzu kroki.<br />
Opadła na koję, usiłując wmówić sobie, że to, co usłyszała, było jedynie próbą usprawiedliwienia przed kapitanem nagłego postanowienia zejścia na ląd. Starannie uciszała natomiast złośliwy głosik, który mówił, że Yvrin mógłby przecież równie dobrze po prostu wydostać ją z pokładu i zostawić w pierwszej lepszej tawernie, a po powrocie zapewnić, że znalazł jej właściwą opiekę...<br />
<div style="text-align: justify;">
<br />
Po raz kolejny zobaczyła go, kiedy już wpłynęli do portu. Przyszedł w towarzystwie kobiety, która przez ostatnie dni zajmowała się wojowniczką. Scathach nie wiedziała, czy czuje z tego powodu ulgę, czy raczej zawód, ale natychmiast przybrała maskę obłąkanej. Miała nadzieję, że po raz ostatni. Kobieta z załogi szybko spakowała rzeczy wojowniczki do marynarskiego worka i podała go Yvrinowi, a ten przerzucił jego pasek przez ramię, umieszczając obok własnego, identycznego. Już z bagażem, nachylił się nad wojowniczką i ostrożnie zarzucił sobie jej ramię na kark, po czym delikatnie ją uniósł. Scathach stłumiła odruchową potrzebę protestu i posłusznie przytrzymała się mężczyzny, pozwalając wynieść się z kajuty.<br />
Chwilę potem poczuła na twarzy wiatr i omal nie skrzywiła się, wdychając niezbyt przyjemne portowe zapachy. Zachowała jednak spokój, powtarzając sobie, że już niedługo przed nikim nie będzie musiała udawać obłąkanej. Kiedy Yvrin przechodził przez pokład, czuła na sobie spojrzenia zgromadzonych tam marynarzy. Kątem oka zarejestrowała, że niektórzy zdejmują czapki lub salutują.<br />
Miarowe wstrząsy, wywoływane kolejnymi krokami Yvrina, obudziły w niej kolejne niechciane wspomnienie. Ogień w żyłach, lodowate krople na twarzy i ból, ból, zbyt wiele bólu... Tym razem z ulgą ukryła emocje za maską bezmyślności.<br />
Trap zaskrzypiał, kiedy Yvrin schodził z pokładu na ląd. Musiał zwracać na siebie uwagę większości ludzi znajdujących się w porcie. Scathach żałowała, że nie dopłynęli do Elakki pod osłoną nocy.<br />
Zdawało jej się, że minęła wieczność, zanim Yvrin wniósł ją do jakiegoś budynku i położył na cienkim sienniku.<br />
– Spokojnie, nikogo więcej tu nie ma – zakomunikował, a wojowniczka natychmiast z ulgą porzuciła udawanie. Usiadła ostrożnie i rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu, choć do oglądania było raczej niewiele. Surowe wnętrze sprawiało wrażenie, jakby nikt nie mieszkał w nim od dłuższego czasu.<br />
– Gdzie jesteśmy? – spytała.<br />
– W moim domu – odparł Yvrin, jakby była to najoczywistsza rzecz pod słońcem. – A raczej w miejscu, w którym mieszkam, kiedy akurat nie jestem w rejsie – dodał po chwili. Oba worki z ich rzeczami postawił na stojącej w nogach wąskiego łóżka skrzyni. – Nie ma tu wiele, ale jakoś sobie radzę. Kiedy mnie nie ma, zagląda tu sąsiadka...<br />
– Nie musiałeś tego robić.<br />
– O ile dobrze pamiętam, sama poprosiłaś mnie o pomoc w wydostaniu się z Meduzy.<br />
– Wiesz o co mi chodzi. Dlaczego po prostu nie zostawiłeś mnie w porcie? Dlaczego odszedłeś z załogi? – Czuła, że nie chce znać odpowiedzi na te pytania, ale miała dość panującego między nimi napięcia.<br />
– Potrzebujesz pomocy, Scathach.<br />
– Jedyna pomoc, o jaką prosiłam, nie tłumaczy tego, że... – Urwała nagle, bo właśnie odruchowo spróbowała wstać, ale mięśnie nóg, osłabione długą bezczynnością, odmówiły jej posłuszeństwa, a sama wojowniczka wylądowała na podłodze. Yvrin natychmiast podbiegł i uniósł ją, sadzając z powrotem na łóżku.<br />
– To, że nie prosisz o pomoc, nie znaczy, że jej nie potrzebujesz – powiedział cicho, zanim się odsunął i przykucnął przed nią. Scathach milczała dłuższą chwilę, bezradna wobec oczywistego dowodu, że mężczyzna ma rację. – Nie przyszło ci do głowy, że zwyczajnie chcę ci pomóc? – spytał po chwili, szukając wzrokiem jej spojrzenia.<br />
– Nie przyszło ci do głowy, że ja nie chcę pomocy akurat od ciebie? – odpowiedziała, zanim zdążyła ugryźć się w język. <br />
Równie dobrze mogłaby uderzyć Yvrina w twarz.<br />
– Myślałem, że nie masz już żalu o to, co wtedy mówiłem – powiedział wreszcie z bólem w oczach. Przez chwilę korciło ją, żeby zasłonić się pretekstem, który jej w ten sposób podsunął. Żeby udawać, że zraniła ją pogarda, którą okazał poznawszy jej tożsamość... Wiedziała jednak, że Yvrina to nie przekona. – Przeprosiłem wtedy szczerze. Nie powinienem był...<br />
– Potępiać mnie za coś, co sam kiedyś robiłeś? Owszem, nie powinieneś – przerwała mu z mimowolnym chłodem w głosie. Oczy Yvrina rozszerzyły się w czystym szoku.<br />
– Skąd ty... – zaczął, po czym urwał, kiedy na jego twarzy zagościło zrozumienie. – Wiedźma. To tego się od niej dowiedziałaś.<br />
– Między innymi. – Przytaknęła oszczędnym ruchem głowy.<br />
– Skoro tak, powinnaś chyba wiedzieć, dlaczego...<br />
– Nie chcę.<br />
– Pozwól mi się wytłumaczyć...<br />
– Nie! – krzyknęła znacznie głośniej niż zamierzała. Yvrin natychmiast umilkł. – Nie jesteś mi winien żadnych wyjaśnień. Nie chcę tego słuchać. To niczego nie zmieni.<br />
– Dlaczego?<br />
Milczała, próbując odwlec ten moment. Było za późno, żeby się wycofać, ale podświadomie czuła, że od tego, co teraz powie, będzie zależeć dużo więcej, niż samopoczucie Yvrina.<br />
Zmieni się wszystko… Lub nic.<br />
Spojrzała Yvrinowi w oczy. Dostrzegła w nich ból i dezorientację.<br />
– Ponieważ tamtej nocy nad morzem, mimo że zabiłeś tylko jednego człowieka, zabrałeś więcej niż jedno życie – powiedziała w końcu, po czym spuściła wzrok na swoje ręce.<br />
Yvrin milczał.<br />
Nie potrafiła podnieść wzroku, kiedy bez słowa podniósł się i wyszedł. Trzasnęły drzwi.<br />
Przez chwilę Scathach trwała w bezruchu, pustym wzrokiem wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Powiedziała to. Na bogów, powiedziała to... Po raz tysięczny pożałowała, że poznała prawdę. Może byłoby lepiej, gdyby to się nie wydarzyło. Mogłaby dalej nienawidzić człowieka, który zabił jej Mistrza, mogłaby nadal myśleć, że to potwór bez serca. Mogłaby nadal myśleć, że Sarghan Redroe był dobrym człowiekiem.<br />
Nie zdawała sobie sprawy, jakie wszystko było wtedy proste.<br />
Ukryła twarz w dłoniach, ale mimo szalejącej w niej burzy emocji, które rozpaczliwie potrzebowały ujścia, mimo ogarniającego ją poczucia straty, nie zaczęła płakać. <br />
Już od dawna nie potrafiła tego robić.<br />
<br />
Z tej dziwnej apatii wyrwało ją ciche pukanie do drzwi. Poderwała głowę, ale nie odezwała się. Co powinna zrobić? Cóż, podejście do drzwi odpadało... Nie chciała też zapraszać kogokolwiek do środka bez zgody Yvrina.<br />
– Proszę się nie obawiać, panienko. Wiem, że pan Yvrin wyszedł. Jestem jego sąsiadką – usłyszała kobiecy głos zza drzwi.<br />
– Proszę – odpowiedziała niepewnie.<br />
Po chwili do izby weszła dojrzała kobieta o pogodnej, choć zniszczonej twarzy i mocno posiwiałych włosach, spiętych ciasno z tyłu głowy.<br />
– Nazywam się Vela Dorith – zakomunikowała, zdejmując przerzuconą przez ramię torbę. – Mieszkam na górze... Widziałam jak wróciliście i pomyślałam, że przyda się pomoc. – Na jej twarzy zagościł wyraz troski. – Dobrze się czujesz, moja droga?<br />
Scathach, którą akurat lekko zemdliło od zawrotów głowy, pokręciła głową.<br />
– Ja nie... Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale chyba powinnam już iść – powiedziała mimo to, próbując wstać, ale natychmiast pociemniało jej przed oczami i opadła z powrotem na posłanie.<br />
– Cóż, ta kwestia chyba nie podlega dyskusji – zauważyła kobieta z lekkim uśmiechem. – Póki co nigdzie się nie wybierasz. Za to dobrze ci zrobi zupa, tam na morzu karmią gorzej niż w najpodlejszych spelunach... – Zakrzątnęła się szybko, wyciągając z torby zakryte drewniane naczynie i łyżkę, a następnie przysunęła do łóżka stołek, na którym usiadła. – No już, panienko, proszę się tu oprzeć i nie utrudniać. Yvrin niedługo wróci i na pewno będzie zadowolony widząc panienkę w lepszym stanie.<br />
– Ale... To znaczy... To naprawdę nie jest konieczne... – wyjąkała słabo wojowniczka.<br />
– Nonsens. No już, zupa stygnie!<br />
Scathach westchnęła i posłusznie oparła się o poduszkę.<br />
– Masz siłę, by zjeść sama?<br />
Skinęła twierdząco głową.<br />
– Dziękuję – powiedziała cicho, przyjmując naczynie z posiłkiem.<br />
– Nie ma za co, moja droga. Jesteś gościem Yvrina, więc również moim. – Vela uśmiechnęła się i gestem zachęciła ją do jedzenia. Parująca polewka pachniała wspaniale, choć prawdopodobnie miał w tym udział fakt, że wojowniczka przez ostatni tydzień jadła wyłącznie kleik. Po chwili wahania uniosła łyżkę do ust i ostrożnie spróbowała. Uśmiechnęła się mimowolnie.<br />
– Smakuje ci? – spytała starsza kobieta, a Scathach natychmiast przytaknęła. – Cieszę się. Musisz nabrać sił, moja droga.<br />
Zapanowało milczenie, a wojowniczka stopniowo opróżniała naczynie z zupą. Choć starała się jeść powoli, głód wziął górę i posiłek zniknął w kilka minut. Uśmiechnęła się z wdzięcznością do Veli, ale ta machnęła tylko ręką. Kiedy chowała pojemnik, Scathach zauważyła, że kobieta zerka przez okno.<br />
– Martwi się pani o niego? – spytała.<br />
– Och, nie, to nie tak. Yvrin jest dużym chłopcem, wiem, że zawsze sobie poradzi...<br />
– Wie pani, dokąd poszedł, prawda?<br />
– Domyślam się. Nigdy nie przepuszcza okazji, żeby ich odwiedzić. – Vela uśmiechnęła się smutno.<br />
– Kogo?<br />
– Żony i syna, oczywiście.<br />
Scathach zaniemówiła. Starsza kobieta musiała zauważyć nagłą zmianę na jej twarzy, bo natychmiast się zmieszała.<br />
– Nie wiedziałaś? Bardzo przepraszam, myślałam... – zaczęła, ale wojowniczka uciszyła ją gestem.<br />
– Proszę się nie martwić. Yvrin... Tylko mi pomaga, to wszystko. Nic nas nie łączy – wyjaśniła, by Vela nie zaczęła wątpić w uczciwość Yvrina wobec jego ukochanej.<br />
– Och... Nie, nie, zupełnie źle mnie zrozumiałaś, moja droga – zaprotestowała Vela. – Yvrin pewnie sam w końcu by ci o tym powiedział... Może nie było okazji...<br />
– O czym pani mówi?<br />
– Yvrin od ośmiu lat jest wdowcem. Jego żona i synek zginęli... Kiedy wraca z rejsu, odwiedza ich na cmentarzu.<br />
Scathach wciągnęła gwałtownie powietrze. Osiem lat...<br />
Bogowie. Jak mogła być tak głupia?<br />
– Cieszę się, że ma kogoś bliskiego – dodała staruszka z lekkim uśmiechem. – Już najwyższy czas.<br />
– Ale my naprawdę nie... To znaczy...<br />
– Słyszałam waszą... sprzeczkę.<br />
– Och – wybąkała Scathach, zbita z tropu.<br />
– Nie całą oczywiście, nie chciałam podsłuchiwać... Po prostu mieszkam na piętrze, a wy mówiliście dość głośno...<br />
– Rozumiem.<br />
– To dobry człowiek, moja droga. Godny zaufania...<br />
– Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale na tym właśnie polega problem. <br />
Vela milczała przez dłuższą chwilę, przyglądając się uważnie swojemu gościowi.<br />
– Dużo przeszłaś, prawda? – spytała w końcu.<br />
– Nie wiem o czym pani mówi – odparła Scathach, odwracając wzrok.<br />
– Widzę to. Kiedy jest się w moim wieku, pewne rzeczy poznaje się od razu... Ty jesteś młoda, ale dużo już widziałaś. Może za dużo. – Starsza kobieta pokiwała głową ze zrozumieniem.<br />
– Nie powinno mnie tu być – stwierdziła wojowniczka, ignorując wypowiedź staruszki. – Jeśli chce pani dobra Yvrina, proszę mi pomóc zniknąć. Tak będzie dla niego najlepiej.<br />
– Jesteś pewna?<br />
– Oczywiście – odparła z lekką irytacją.<br />
– A ja myślę, że potrzebujecie siebie nawzajem.<br />
– Wnioskuje pani po naszej <i>sprzeczce</i>?<br />
– Nie, moja droga. Widziałam, jak wnosił cię do domu. Od bardzo dawna nie widziałam go takiego...<br />
– Jakiego?<br />
– Zaangażowanego. Po śmierci rodziny na długo stracił chęć do życia. Oczywiście, po żałobie od razu rzucił się w wir pracy, wciąż wypływał na nowe rejsy... Ale znam go, od kiedy skończył pięć lat i wiedziałam, że to tylko pozory. Jego życie było puste, podobnie jak jego dusza. Aż do teraz.<br />
Scathach milczała, onieśmielona tak drobiazgowym opisem.<br />
– Nie znam twojej historii i nie wiem, co zaszło między tobą, a Yvrinem... Ale myślę, że nie powinnaś uciekać tylko dlatego, że tak byłoby łatwiej. A teraz – dodała, zanim wojowniczka miała szansę odpowiedzieć – powinnaś się trochę przespać. Yvrinem się nie martw, wróci. Póki co odpoczywaj. – To powiedziawszy, wyszła, zabierając przyniesione rzeczy. Zapadła cisza, a po obecności Veli Dorith nie pozostał nawet drobny ślad. Gdyby nie smak zupy w ustach, wojowniczka niemal gotowa byłaby uwierzyć, że rozmowa z kobietą była jeszcze jednym snem.<br />
Przesunęła się ostrożnie na łóżku i położyła, ale wątpiła, by udało jej się zasnąć. W jej głowie krążyły wspomnienia, słowa i domysły. Teraz, po rejsie do Elakki, kiedy nie mogła już udawać sama przed sobą, że powinna skupić się na utrzymaniu w tajemnicy prawdy o Morskiej Wiedźmie, kiedy nie musiała już udawać obłąkanej, ciężar prawdy zdawał się przygniatać ją jeszcze bardziej niż na początku. Coraz trudniej było jej połapać się w tym wszystkim, nie wspominając o rozeznaniu się we własnych emocjach, a wizyta pani Dorith tylko pogorszyła sprawę.<br />
Jeśli wcześniej jej świat legł w gruzach, to teraz jego odłamki przypominały pył.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/01/cien-amorionu-27.html"><< #27</a> <a href="https://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/07/cien-amorionu-29.html"> #29 >></a></div>
<div style="text-align: justify;">
__________<br />
<i>Od autorki:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Rozdział dodaję po długiej nieobecności, ale zbiegiem okoliczności w Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Z tej okazji chciałabym wyrazić dumę, że mogę pisać właśnie w języku polskim.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>~ Insa</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-1896381011218854992017-01-08T18:00:00.000+01:002017-02-21T21:47:59.927+01:00Cień Amorionu #27<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Yvrin najwyraźniej dostrzegł nagłą
zmianę na jej twarzy, bo zmarszczył brwi w wyrazie niezrozumienia.
Zapewne złożył to jednak na karb jej niedawnych przejść, bo
chwilę później na jego twarz wrócił wyraz troski.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Scathach? Dobrze się czujesz? –
spytał. Wojowniczka opanowała się natychmiast. <i>Nie czas na to</i><span style="font-style: normal;">,
zrugała się w myślach.</span></div>
<a name='more'></a>– Nic mi nie jest
– wymamrotała, odwracając wzrok. Prawą dłoń odruchowo
zacisnęła w pięść, by dać choć niewielkie ujście emocjom. To
nasunęło jej pewną myśl. – Yvrinie? – odezwała się po
chwili cicho, starając się zignorować ukłucie niepokoju. – Czy
kiedy mnie znalazłeś, miałam przy sobie swój pierścień?
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dowódca eskorty
drgnął lekko, najwyraźniej zaskoczony tą nagłą zmianą tematu.
Zaraz jednak zreflektował się i sięgnął za pazuchę kamizelki.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Miałaś go na
sobie. Ja... Nie byłem pewny, jak działa, więc wolałem...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nie musisz mi
się tłumaczyć – przerwała mu. Odebrała od niego pierścień i
z poczuciem ulgi wsunęła go na palec.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Dopilnowałem,
żeby nikt cię nie widział...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Dziękuję.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Bogowie, jak ciężko
przechodziło jej to przez gardło. Głos Wiedźmy wciąż brzmiał
jej w uszach niczym upiorne echo, nie pozwalając zapomnieć, że
człowiek, którego miała przed sobą, jest tym samym, który na
polecenie Nathaniela Dharna zamordował jej Mistrza.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie pozwalając
zapomnieć, że całe jej życie było kłamstwem.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Całą siłą woli
odepchnęła od siebie te myśli. Wiedziała, że długo tak nie
wytrzyma, że w końcu będzie musiała dać upust emocjom, ale
wmawiała sobie, że to nie jest odpowiednia chwila, teraz, kiedy
dopiero co wróciła na Meduzę i wciąż musiała ukrywać swoją
prawdziwą tożsamość...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Brzmiało to tak
rozsądnie, że niemal sobie uwierzyła.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <span style="font-style: normal;">Scathach...
– Głos Yvrina przywołał ją do rzeczywistości. Nie dane mu
jednak było dokończyć, bo </span>w tym samym momencie za drzwiami
kajuty – Scathach domyślała się, że jest to jedna z kajut dla
gości kapitana – rozległy się kroki. <i>Nie mogą się
dowiedzieć, że nic mi nie jest</i><span style="font-style: normal;">,
przemknęło jej przez głowę. Rzuciła Yvrinowi ostrzegawcze
spojrzenie, po czym, z braku lepszych pomysłów, zamknęła na
chwilę oczy. Kiedy je otworzyła, jej spojrzenie było nieruchome i
jakby zamglone.</span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Yvrinie? Wciąż
tu jesteś?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Kapitanie.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Doprawdy,
powinieneś odpocząć. W ten sposób jej nie... Bogowie! Czy ona...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Tak jest, sir.
Obudziła się.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Na miecz Karsertha, nie mów mu...</i><span style="font-style: normal;">,
błagała w myślach wojowniczka, wciąż wpatrując się w bliżej
nieokreślony punkt w przestrzeni. </span><i>Jeśli się dowiedzą,
że Wiedźma nie jest groźna... </i><span style="font-style: normal;">Nie
skończyła tej myśli, wysiłkiem woli skupiając się na chwili
obecnej. </span>
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Powiedziała
coś?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chwila milczenia,
nieco zbyt długa, by wziąć ją za zwykłe zastanowienie.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nic takiego,
sir.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nic takiego?
Yvrinie, jeśli jest szansa, że ona nie oszalała... Była tam
znacznie dłużej, niż inni, to nie jest zwykły przypadek! Jeśli
wyszła z tego bez szwanku, możemy przekazać ją magom, spróbować
jej pomóc...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Chciałbym,
żeby tak było, kapitanie. Ale to były tylko majaki. Bełkot.
Mruczała coś o morzu i o prawdzie. Kiedy próbowałem z nią
rozmawiać, umilkła i... Od tamtej pory jest taka.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Usłyszała, jak
kapitan westchnął z rezygnacją.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Dobrze. Na
pewno nie chcesz, żeby ktoś cię zmienił? Od jak dawna nie spałeś?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nie dość
długo, bym nie wytrzymał jeszcze paru godzin – odparł wymijająco
Yvrin.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Przyślę kogoś
za trzy godziny.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Aye aye,
kapitanie.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Znowu rozległy się
kroki, po czym cicho zamknęły się drzwi do kajuty. Scathach
odczekała jeszcze chwilę, po czym zamrugała i ostrożnie uniosła
się na łokciach.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Dziękuję –
powiedziała cicho, unikając jego wzroku.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Liczę na
wyjaśnienia.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nie ma czego
wyjaśniać.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Tak sądzisz?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Lepiej będzie,
jeśli będą myśleć, że oszalałam.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Lepiej dla
kogo? Dla ciebie?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Dla nich.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Yvrin prychnął,
najwyraźniej zirytowany ciągłymi unikami.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nagle zgrywasz
bohaterkę? Cztery dni temu twierdziłaś, że robisz to tylko dla
siebie.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie wytrzymała i
spojrzała na niego ze złością.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nie było cię
tam. Co możesz o tym wiedzieć? – spytała z wyrzutem, a na jego
twarz wpłynęło poczucie winy. Na swój sposób sprawiło jej to
satysfakcję.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <span style="font-style: normal;">Przepraszam.
Po prostu... Bałem się o ciebie, myślałem, że już nie... –
Urwał nagle i odchrząknął, widocznie rezygnując z dokończenia
myśli. – A teraz, kiedy się obudziłaś, zachowujesz się, jakbyś
znowu miała coś do ukrycia – powiedział zamiast tego, a ona,
widząc na jego twarzy zagubienie i troskę, pożałowała swoich
słów. </span><i>On o niczym nie wie</i><span style="font-style: normal;">,
przypomniała samej sobie.</span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
To wcale nie
ułatwiało sprawy.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Tym razem nie
chodzi o mnie. – Westchnęła. – Uwierz mi, lepiej będzie, jeśli
wszyscy będą się trzymać z daleka od tej wyspy... – Ku jej
uldze, Yvrin skinął głową na znak zgody. – Zaraz, powiedziałeś
<i>cztery</i> dni? – spytała nagle. Dopiero teraz w pełni dotarło
do niej to, co usłyszała chwilę wcześniej. Mężczyzna ponownie
kiwnął głową, z nieco zmieszanym wyrazem twarzy.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Byłaś w lesie
dwie noce i dwa dni – wyjaśnił. – W końcu zaczęliśmy cię
szukać. Leżałaś nieprzytomna nieopodal skraju lasu... Majaczyłaś.
Zabraliśmy cię na statek. Od tamtej pory minęły kolejne dwa dni.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Bogowie...</i></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Dokąd
płyniemy?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Z powrotem do
Elakki. Kapitan uznał, że dalszy rejs na północ, kiedy statek
jest w takim stanie, to zbyt duże ryzyko...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wojowniczka opadła
z powrotem na koję. Wyglądało na to, że czeka ją co najmniej
tydzień udawania otępiałej, niezdolnej do kontaktowania się ze
światem ofiary.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Najgorsze było
jednak coś zupełnie innego.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Yvrinie...
Muszę cię o coś poprosić – odezwała się po dłuższej chwili.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Musisz zejść
na brzeg tak, żeby nikt nie zorientował się, że jesteś zdrowa –
domyślił się dowódca, a ona skinęła tylko głową.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Tylko... Tylko
ty znasz prawdę – powiedziała, próbując chyba usprawiedliwić
się przed samą sobą.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nie do końca –
zauważył z urazą w głosie. Zaraz jednak złagodniał i nachylił
się do niej. – Powiedz mi, co tam się stało, Scathach. Czego się
od niej dowiedziałaś? Dlaczego chcesz ją chronić? – Zawahał
się na moment, jakby walczył sam ze sobą, a ona wiedziała już,
co zaraz usłyszy. – Możesz mi zaufać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>I na tym właśnie polega problem</i><span style="font-style: normal;">,
pomyślała, zamykając oczy, żeby odciąć się od jego naglącego
spojrzenia. O ile łatwiej byłoby, gdyby wciąż jej nienawidził,
gdyby wciąż nią gardził, gdyby nie starał się jej zrozumieć.
Gdyby ona sama mogła go nienawidzić...</span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ale nic już nie
było proste. To, co tej pory uważała za pewnik, nagle stało się
niewiadomą. Jej dawny świat bezpowrotnie runął w gruzach, a ona
tkwiła wśród odłamków, nie wiedząc, jak poskładać je na nowo.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiedziała jedno.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Sama nie da rady
tego zrobić.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– To nie Morska
Wiedźma ściąga statki na Caich'Mhuir – odezwała się po
dłuższej chwili, wreszcie patrząc prosto na Yvrina. – To
działanie klątwy rzuconej przez boginię Anariel. Wiedźma została
tam uwięziona za karę.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Co takiego
zrobiła? I w takim razie czemu wszyscy, którzy tam poszli, wracali
obłąkani? – Yvrin wydawał się w równym stopniu
zdezorientowany, co nieprzekonany.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Zapragnęła
wiedzy, którą mieli bogowie. Anariel ukarała ją za pychę...
dając to, czego chciała. Wiedźma zna losy wszystkich ludzi na tym
świecie, ale klątwa wymusza na niej, by tą wiedzą dzieliła się
z tymi, którzy do niej przyjdą. – Wojowniczka dała dowódcy czas
na oswojenie się z tą wiadomością, po czym kontynuowała. – Ci,
którzy nie wierzyli jej słowom, żądali dowodu. A ona nie mogła
odmówić.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Yvrin milczał, a
Scathach widziała, jak dochodzi do tych samych wniosków, do których
ona doszła podczas rozmowy z Wiedźmą.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– To znaczy, że
robili to na własne życzenie. Wiedzieli, że stracą rozum. – To
było stwierdzenie, nie pytanie, ale i tak przytaknęła. – A ty?
Uwierzyłaś jej?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nie miałam
powodu nie wierzyć – odpowiedziała wymijająco, odwracając
wzrok. Bogowie jej świadkami, że chciała przemóc tę odruchową,
wpajaną samej sobie przez lata nienawiść. Przecież Yvrin nie jest
złym człowiekiem. Nie powinna go nienawidzić.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Scathach… co
ona ci powiedziała?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– To, co
myślałam, że chcę wiedzieć.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Posłuchaj, ja…
wiem, że masz prawo mi nie ufać po tym, co powiedziałem. Nie
powinienem był… oceniać cię w ten sposób, nic o tobie nie
wiedząc... – mówił Yvrin, a Scathach czuła, jakby z każdym
słowem wbijał jej w serce cierń. – Przepraszam.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nie przepraszaj
– odpowiedziała, przymykając oczy. Nie było to zdawkowe
pocieszenie. Naprawdę pragnęła, żeby nie żałował, żeby nie
prosił, by mu wybaczyła, choć w przeciwieństwie do Yvrina nie
mówiła o zakończonym walką incydencie, który miał miejsce kilka
dni wcześniej.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Naprawdę
możesz mi zaufać…</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie odpowiedziała.
Odwróciła twarz od światła, by nie widział na niej bólu i
upartej nienawiści, których nie potrafiła się pozbyć.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przez kolejne dni
Scathach cały wysiłek wkładała w próbę niezdradzenia się przed
resztą załogi z tym, że nie oszalała po dwóch dniach spędzonych
na Caich’mhuir. Usilnie starała się natomiast nie myśleć o
Yvrinie, co było o tyle trudne, że ten odwiedzał ją właściwie
codziennie. Na szczęście pewnych rzeczy, których wymagała opieka
nad obłąkaną wojowniczką, wykonywać nie mógł. Kapitan
wyznaczył jedną z kobiet z załogi, by pielęgnowała chorą.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Scathach piła,
kiedy przystawiano jej kubek do ust i połykała, kiedy wlewano w nie
gęsty kleik. Pozwalała myć się gąbką i przebierać. Udawała,
że śpi i mamrotała coś niewyraźnie pod nosem, kiedy kobieta
wchodziła do pomieszczenia. Czasem krzyczała w środku nocy.
Błędnym, zamglonym wzrokiem wodziła po ciemnej kajucie, starannie
omijając przy tym znajdujące się w niej osoby.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kiedy przychodził
Yvrin, uparcie milczała, nie potrafiąc zmusić się do powiedzenia
mu prawdy, czy choćby do ponownego spojrzenia mu w oczy, w obawie,
że sam wszystkiego by się domyślił. Kiedy go nie było,
przekonywała samą siebie, że to lepsze rozwiązanie dla nich
obojga. Że przypominanie mu o przeszłości, której najwyraźniej
się wstydził i o której chciał zapomnieć, tylko by go zraniło,
a jej samej w niczym nie pomogło.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Prawie w to
wierzyła.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W końcu, kiedy już
myślała, że naprawdę oszaleje, na równi z powodu bezczynności i
ciężaru prawdy, usłyszała okrętowy gong i donośny głos
marynarza dochodzący z pokładu.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Ląd na
horyzoncie!</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/11/cien-amorionu-26.html"><< #26</a> <a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/02/cien-amorionu-28.html">#28 >></a> </div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-17282204080924225542016-12-24T10:00:00.000+01:002016-12-24T10:00:01.247+01:00Wesołych Świąt!<div style="text-align: justify;">
<i>Od Autorki:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Zapraszam na trzecią już odsłonę świątecznych opowieści. Tym razem postanowiłam wrócić ad fontes. Historia Zbawienia rozpoczyna się w Betlejem. Pozwólcie, że na chwilę Was tam zabiorę...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2 style="text-align: justify;">
Cicha noc</h2>
<h2 style="text-align: justify;">
</h2>
<h2 style="text-align: justify;">
<i> </i></h2>
<div style="text-align: justify;">
To była cicha noc.</div>
<div style="text-align: justify;">
Spokojna.</div>
<div style="text-align: justify;">
Beniamin podniósł się ze swojego miejsca, zerknął w stronę stada. Było coś dziwnego w tym spokoju. Ciarki na plecach podpowiadały mu, że coś się wydarzy. A może już się zdarzyło?</div>
<div style="text-align: justify;">
Przeliczył swoje owce i nieco uspokojony opadł z powrotem na kamień. Roztarł nieco ramiona, próbując się rozgrzać. Tu, na pastwiskach, noce były zimne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zagwizdał umówiony sygnał. Wiedział, że w zasięgu słuchu jest jeszcze trzech pasterzy, podobnie jak on strzegących nocą zwierząt. Przez chwilę nasłuchiwał w napięciu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeden gwizd.</div>
<div style="text-align: justify;">
Drugi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Beniamin czekał w napięciu, ale trzeciego nie usłyszał. Wedle jego przypuszczeń, powinien należeć do Jonatana. Może zasnął?</div>
<div style="text-align: justify;">
Zasypianie podczas nocnej straży nie było zbyt dobrym pomysłem, dlatego lekko zaniepokojony Beniamin, rzucając po raz ostatni okiem na własne owce, podniósł leżącą obok sakwę i ruszył w stronę, z której spodziewał się trzeciego gwizdu. Szybko okazało się, że nie on jeden zmartwił się nieznaną przyczyną milczenia Jonatana. Kiedy był już na tyle blisko, że widział jego stado, spostrzegł nadchodzące z różnych stron dwie sylwetki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ezdraszu! Danielu! - zawołał na tyle głośno, by zwrócić na siebie uwagę pozostałej dwójki, i zamachał ręką. Spotkali się nieopodal stada Jonatana.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy któryś z was wie, gdzie się zatrzymał Jonatan? - spytał Ezdrasz, rozglądając się za towarzyszem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówił coś o drzewie figowym - przypomniał sobie Beniamin. Natychmiast spojrzeli dookoła, próbując odgadnąć, gdzie mógł spocząć nieobecny. Zważywszy, że jego stado w najlepsze pasło się zaraz obok, musiał wybrać miejsce gdzieś blisko... - Tam! - zawołał po chwili Beniamin, wskazując na ciemny kształt drzewa, wznoszący się nad pastwiskiem. Pasterze natychmiast podążyli w tym kierunku, a choć nie rozmawiali, krążyło między nimi niewypowiedziane pytanie: co się stało z Jonatanem?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ich towarzysz rzeczywiście znajdował się pod drzewem wypatrzonym przez Beniamina. Powiedzieć, że spał, byłoby minięciem się z prawdą. Jonatan zapadł w dziwny stan jakby gorączki, rzucając się w różne strony z błędnym wyrazem twarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jonatanie! - krzyknął Beniamin, wraz z Ezdraszem natychmiast klękając przy śniącym pasterzu. Potrząsnął go za ramię, chcąc wydobyć go z otchłani koszmaru, jednak bezskutecznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie... Odejdź! Kim jesteś... Precz! Precz! Nie znam cię... - mamrotał przez sen Jonatan. Beniamin wymienił zaniepokojone spojrzenie z Ezdraszem. Raz jeszcze spróbował obudzić towarzysza, tym razem klepiąc go energicznie po twarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spełniło się! - wykrzyknął niespodziewanie Jonatan, otwierając oczy i siadając gwałtownie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co takiego? Co się stało? - Daniel, do tej pory obserwujący zajście z pewnej odległości, widząc przebudzenie towarzysza, również przykucnął obok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem<i>...</i> - odparł Jonatan, spoglądając po nich z mieszaniną strachu i zagubienia. - Chyba miałem... Sen. Nie pamiętam - wydukał, najwyraźniej niezdolny do powiedzenia czegoś więcej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Beniamin już otwierał usta, by powiedzieć przyjacielowi, w jakim stanie zastali go przed chwilą, gdy nagle na całym pastwisku zrobiło się jasno jak w dzień. W tym samym momencie obok nich pojawiła się tajemnicza postać. Mężczyzna zdawał się promieniować światłością, roztaczał wokół siebie aurę potęgi i mocy...</div>
<div style="text-align: justify;">
Beniamin nie był w stanie się poruszyć. Sparaliżowany strachem, patrzył na boską istotę, czując, jakby żołądek ściskały mu lodowate kleszcze. Chciał odwrócić wzrok, porażony pięknem i chwałą przybysza, a jednocześnie pragnął w nieskończoność napawać oczy jego widokiem. Anioł Pański, przemknęło mu przez głowę, ale nie śmiał się odezwać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- <i>Nie bójcie się!</i> - rzekł czystym głosem boski posłaniec, unosząc dłoń w kojącym geście. - <i>Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan</i>. - Zupełnie porażony tym, co usłyszał, Beniamin czekał w napięciu na dalsze słowa Anioła. Dlaczego oznajmia to właśnie im? Po czym mają poznać Mesjasza? W to, że posłaniec mówi prawdę, pasterz nie wątpił ani przez chwilę. Wystarczyło na niego spojrzeć. - <i>A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie.</i>*</div>
<div style="text-align: justify;">
Po tych słowach wokół Anioła pojawiło się mnóstwo innych postaci, a do uszu Beniamina dotarł niebiański chór głosów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania!</i>*</div>
<div style="text-align: justify;">
Śpiew wciąż zdawał się rozbrzmiewać mu w głowie, gdy zastępy świetlistych postaci uniosły się ku niebu i zniknęły równie nagle, jak się pojawiły.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapadła cisza.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szatan... Zły... - wyszeptał po dłuższej chwili przerażony Jonatan.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty, zgłupiałeś? Przecież to był Anioł! - zbeształ go Ezdrasz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ten... W moim śnie... Przypomniałem sobie... To był Zły. Mówił, żebym natychmiast uciekał, bo zbliża się sąd nad światem... Że spełniły się proroctwa...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chciał cię przekabacić! Anioł powiedział, że przychodzi Mesjasz, Zbawiciel!</div>
<div style="text-align: justify;">
Jonatan pokiwał głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze, żeście mnie obudzili...</div>
<div style="text-align: justify;">
Znowu zrobiło się cicho, gdy wszyscy czterej rozmyślali nad anielskim poselstwem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pójdźmy tam - powiedział w końcu Beniamin, patrząc na towarzyszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie? - spytał zdezorientowany Daniel.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do miasta Dawida. Do Betlejem. To niedaleko, a Anioł mówił, że Niemowlę będzie położone w żłobie. Musiało narodzić się w jednej z grot przylegających do pastwiska od strony miasta...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale nasze owce...! - zaoponował niezbyt przekonująco Ezdrasz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ezdraszu, narodził się Zbawiciel! A nam powiedział o tym sam Anioł Pański, mimo że jesteśmy tylko pasterzami... Musimy iść i oddać Mu chwałę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pozostali czuli to samo, co Beniamin, więc natychmiast zgodzili się z nim i wszyscy czterej ruszyli w kierunku miasta. Zapomnieli o obowiązkach, o stadach, nawet o towarzyszącym im do niedawna strachu. Im bliżej Betlejem się znajdowali, tym większą nadzieję mieli w sercach. Nadzieję ujrzenia Mesjasza.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zbawiciela.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
* <i>Łk 2, 10-12 oraz Łk 2, 14. Przekład wg Biblii Tysiąclecia.</i></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
____________ </div>
<div style="text-align: center;">
🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<i> </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kochani!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Po raz kolejny mam przyjemność podzielić się z Wami</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Radością Bożego Narodzenia.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mam nadzieję, że podobnie jak ja,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>oczekujecie nadchodzących Świąt z nadzieją i niecierpliwością.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Życzę Wam, aby w Wasze serca, podobnie jak w serca pasterzy,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>wlały się otucha i spokój.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Życzę Wam, abyście usłyszeli głos wołający:<br />"Nie bójcie się!"</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>i doświadczyli prawdziwości imienia Emmanuel.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Życzę Wam również, aby te Święta były czasem pełnym wzajemnej miłości,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>która sprawi, że opłaci się wysiłek włożony w przygotowania.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Błogosławionych Świąt!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Insa</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-oQ2CyaP2_RU/WF2q_CwPVWI/AAAAAAAAAOI/a-_6M6ALdu0iREQkWJOZ_MVEYxvou_jYACLcB/s1600/blessed-christmas-background_23-2147526734.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-oQ2CyaP2_RU/WF2q_CwPVWI/AAAAAAAAAOI/a-_6M6ALdu0iREQkWJOZ_MVEYxvou_jYACLcB/s320/blessed-christmas-background_23-2147526734.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-32491964565589711572016-11-13T20:00:00.000+01:002017-01-04T14:21:48.111+01:00Cień Amorionu #26<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Głosy. Głosy w ciemności. </i>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Fizycznie jest już gotowa na
szkolenie.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Gotowa...?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Pierwszy należy do jednego z
tamtych... Ludzi w kapturach. Drugiego nie zna.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Przeprowadziliśmy wszystkie
rytuały. Niedługo mieliśmy zacząć...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Dobrze już, dobrze. To wasza
sprawa. Kiedy mogę je zabrać?</i></div>
<a name='more'></a><br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tannes! Jesteś tu?
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tannes!</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie... Tylko nie
to...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Miro... Scathach...
Słyszysz mnie? Powiedz, że mnie słyszysz, odezwij się...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
To ja, Yvrin.
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Proszę, obudź
się...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>W ciemności otwierają się drzwi.
Wciska się w kąt, wystraszona. To oni. Znowu chcą jej coś
zrobić...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>W wejściu staje jednak nieznany jej
mężczyzna. Jest wysoki, jak tamci, musi zadrzeć głowę, żeby na
niego spojrzeć. Ale nie jest jednym z nich.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Mężczyzna rozgląda się
zaskoczony po pomieszczeniu. Tamci wiedzą już, że ona zawsze chowa
się w cieniu, ale on jej nie dostrzega. Zerka niepewnie przez ramię,
po czym wchodzi i zamyka za sobą drzwi. Nie słychać szczęknięcia
zamka.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Wiem, że tu jesteś. Wyjdź. Nie
zrobię ci krzywdy.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Robi nieśmiały krok w jego
kierunku, wychodząc z najgłębszego cienia. Mężczyzna mruga
oczami z zaskoczenia, po czym zaczyna się śmiać.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- No proszę. Tobie pierwszej udało
się mnie zaskoczyć, mała. Jak masz na imię?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Chciałaby odpowiedzieć, ale nie
pamięta. Niczego nie pamięta...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Chciałabyś stąd wyjść?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Kiwa głową.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Mogę cię stąd zabrać. - To
mówiąc, mężczyzna przykuca. Teraz ich twarze są na tej samej
wysokości. Ona robi jeszcze jeden krok w jego stronę. - Chodź. Nie
bój się, mój mały Cieniu. Zaopiekuję się tobą...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Wierzy mu. Wyciąga rączkę, a on
ujmuje ją we własną dłoń.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kapitanie!
Kapitanie, znalazłem ją! Leżała nieprzytomna niemal na samym
skraju lasu. Nie mam pojęcia, jak się tam znalazła.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Bogowie... Co z
nią?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie wiem, chyba
majaczy...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zabierz ją na
statek. Trzeba się nią zająć.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Aye, aye,
kapitanie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Budzi ją gwałtowne potrząsanie
ramieniem i głos. Gorączkowy szept wzywający ją po imieniu.
Znajomy szept.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Scathach, wstawaj. Musisz uciekać,
rozumiesz?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Nie rozumie, ale zrywa się z
siennika i od razu sięga po broń. Czuje kojący uścisk na
ramieniu.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Spokojnie. Teraz nie będzie ci
potrzebny sztylet. Posłuchaj. - To mówiąc, ujmuje ją dłonią pod
brodę i zwraca jej twarz ku swojej. - Możliwe, że od tej pory
będziesz musiała radzić sobie sama. Ćśś, nie mów nic –
uprzedza, widząc, że otworzyła usta by zaprotestować. - Musisz
się ukryć. Będą cię szukać, może nawet spróbują... - Nie
kończy, ale ona i tak wie, co zamierzał powiedzieć. Nie boi się,
potrafi walczyć. On musi dostrzec na jej twarzy pewność siebie, bo
jego własna przybiera ostrzegawczy wyraz. - Nawet nie myśl o tym,
żeby walczyć, rozumiesz? Tu masz rzeczy. - Wciska jej do rąk torbę
i pochwę z mieczem. - Ubierz się i uciekaj. - Nagle obawa na jego
twarzy miesza się ze smutkiem. Jego dłoń przesuwa się delikatnie
po jej policzku w geście ojcowskiej czułości. - Przepraszam. Tak
strasznie cię przepraszam, mój mały Cieniu.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Za co, Mistrzu? - pyta
zdezorientowana. On nie odpowiada, wychodzi z izby i staje w drzwiach
chaty, lustrując pogrążone w mroku wybrzeże czujnym wzrokiem.
Dziewczyna czym prędzej zbiera rzeczy i szykuje się do drogi. Ufa
mu. Zrobi wszystko, o co ją poprosi.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>W końcu staje przy nim.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Mistrzu, co się dzieje?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Mężczyzna wzdryga się, a przez
jego twarz przemyka cień uśmiechu.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Wciąż potrafisz mnie zaskoczyć
– mówi cicho, ale ona słyszy w jego głosie nostalgię.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Mistrzu... - zaczyna znowu, ale
nagle on spina się, a jego twarz tężeje.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Uciekaj. Biegnij do groty i nie
wychodź pod żadnym pozorem, rozumiesz? Cokolwiek się stanie, nie
wychodź.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Przeraża ją drżenie jego głosu,
ale odwraca się i biegnie do pobliskiej szczeliny w klifie, którą
zwykli nazywać grotą. Kiedy wciska się w wąskie przejście i
obraca, doskonale widzi boczną ścianę chaty.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Widzi też, jak przy drzwiach zjawia
się ktoś obcy.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Sparaliżowana strachem patrzy, jak
tajemniczy przybysz błyskawicznie dobywa broni. W rozproszonym
świetle księżyca wyraźnie widać połyskiwanie ostrza,
skierowanego w stronę niewidocznego zza węgła drugiego mężczyzny.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Wstrzymuje oddech, przekonana, że
lada moment rozpocznie się walka... Nic takiego nie ma jednak
miejsca. Panujący bezruch sprawia, że ogarnia ją coraz większe
przerażenie.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Dlaczego on nie walczy?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Dobiegają ją podniesione głosy.
Zdaje się, że słyszy niewyraźne słowa „najemnicy” i
„dziecko”.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Co się dzieje?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Chce pobiec do Mistrza, stanąć u
jego boku w konfrontacji z tajemniczym mężczyzną. Ale przecież
obiecała...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Chwilę potem jest już za późno.
Widzi tylko nagły błysk pędzącego ostrza. Tłumi okrzyk,
wpychając pięść do ust i przygryzając ją mocno. Nie jest w
stanie odwrócić wzroku, widząc znajomą sylwetkę Mistrza,
pojawiającą się nagle w polu widzenia. Mężczyzna osuwa się na
kolana przed napastnikiem, a ten cofa się o krok, wyciągając
ostrze. Czeka chwilę, po czym rozgląda się ukradkiem i odbiega,
znikając w mroku.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiem, że pewnie
mnie nie słyszysz, ale... Przepraszam. Za to co mówiłem wtedy, na
statku. Nie mam prawa cię oceniać. To moja wina, że tu leżysz, i
pewnie już... Przepraszam. Nie powinienem był pozwolić ci pójść...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Mistrzu...? - Jej głos rozlega
się wśród szumu fal, niewiele głośniejszy od szeptu. Przygląda
się leżącemu mężczyźnie, gorączkowo poszukując oznak życia.
Jego klatka piersiowa unosi się spazmatycznie, i w tym samym
momencie słyszy cichy, chrapliwy oddech. Jej oczy wypełniają się
łzami ulgi. Na krótko, bo chwilę potem dostrzega ranę.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Nie... Mistrzu! Słyszysz mnie?
Mistrzu...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Mężczyzna porusza ręką i przez
moment ogarnia ją nadzieja, że jeszcze nie wszystko stracone, że
przecież może go...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Scathach.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Mistrzu! Nie ruszaj się, pomogę
ci, wytrzymaj...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Nie, Scathach. To... Koniec. -
Jego oddech świszczy, kiedy mężczyzna z trudem wydobywa z gardła
słowa. - Zostaw... mnie. Uciekaj. Nie pozwól... - Kaszel, a raczej
charkot, przerywa mu nagle, a jej samej mrozi krew w żyłach. - Nie
pozwól... żeby cię znaleźli.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Nie, Mistrzu! Pomszczę cię! -
obiecuje żarliwie, ale on puszcza jej słowa mimo uszu. A może w
agonii już ich nie słyszy...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Tak mi... Przykro. Wybacz mi...
Mój mały Cieniu.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Mistrzu, nie mam ci czego
wybaczać. Jesteś dla mnie wszystkim... - Jej głos załamuje się
lekko, kiedy mówi to, czego nie odważyła się powiedzieć nigdy
wcześniej. - Kocham cię.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Zapomnij... O mnie. Zapomnij o
tym... wszystkim. - Słowa rwą się coraz bardziej, aż w końcu
mężczyzna milknie.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Nigdy, Mistrzu! - woła, ale on
nie odpowiada. - Mistrzu...? Mistrzu! - woła raz za razem, ale jego
oczy są już puste.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Martwe.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Yvrin?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak, kapitanie?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Coś... Coś się
zmieniło?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nadal ma gorączkę.
Majaczy.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nigdy nie
słyszałem, żeby wracali stamtąd w takim stanie.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ja również,
kapitanie.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czy dało się
coś... zrozumieć z tego, co mówiła? Cokolwiek?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ja...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Yvrinie? Słyszałeś
coś, co by sugerowało, że ona może...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie, sir. Cały
czas majaczy.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na pewno? Możemy
spróbować jej pomóc.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Myślę, że
potrzebuje czasu, kapitanie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Sztylet połyskuje lekko, zupełnie
jak ostrze, które chwilę temu tak brutalnie rozcięło jej życie
na pół. Niewidzącym wzrokiem wpatruje się w znajome runy wyryte
na ostrzu. </i><span style="font-style: normal;">Śmierć to tylko
Cień rzucany przez życie. </span><i>Teraz jej własne życie było
tylko cieniem.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Zamyka oczy i raz jeszcze widzi
mordercę, błysk ostrza, ciało osuwające się na piasek. W jej
sercu płonie nienawiść, walcząca o pierwszeństwo z pustką
rozpaczy. Kochała go. A on go zabił.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>- Już nigdy nikogo nie pokocham –
szepcze, ściskając w dłoni sztylet. - Nie będę szczęśliwa,
dopóki go nie znajdę...</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>***</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rzeczywistość osaczyła ją nagłym
bólem. Wojowniczka miała wrażenie, jakby ktoś bezlitośnie
miażdżył jej czaszkę jednocześnie ze wszystkich stron, w dodatku
przy pomocy rozżarzonego żelaza… Tak bardzo nie chciała otwierać
oczu. Wolałaby zostać w świecie snów. Z nim.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Skupiona na bólu i nie do końca
przywrócona do rzeczywistości, nie od razu uświadomiła sobie
delikatne kołysanie powierzchni pod sobą.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Co się właściwie stało?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Gdzie była?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z trudem wytężyła pamięć, usiłując
przypomnieć sobie cokolwiek, co nie byłoby snem… Pamiętała
dziwny las nocą i ogromne drzewo. Pamiętała statek… Meduza.
Oczywiście. Znowu jest na Meduzie. Ale po co poszła do tamtego
lasu? Co tam się wydarzyło?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jej głowę przeszył jej ostry ból,
więc natychmiast zrezygnowała z dalszych prób, odkładając tę
sprawę na później. Tymczasem ostrożnie spróbowała otworzyć
oczy. W pomieszczeniu panował głęboki półmrok, tylko gdzieś z
lewej, poza zasięgiem wzroku, paliła się świeczka, a może
lampka. W nozdrzach czuła leciutki zapach metalu…</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zamknęła oczy, próbując odciąć
się od wspomnień. <i>To już nie wróci. On nie wróci.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A jednak wspomnienia nie dawały tak
łatwo zepchnąć się w głąb umysłu, jak zawsze bolesne.
Przerażona twarz Lokiego wykrzywiona poczuciem winy, jego chłodne
palce na jej rozpalonej dłoni…</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wyobraźnia musiała spłatać jej
figla, bo w tym samym momencie rzeczywiście poczuła zimny dotyk na
skórze.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I usłyszała niepewny szept.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Scathach…?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie. To niemożliwe. Była na statku,
nie tam, a jego nie miało prawa tu być, bo przecież odszedł, i to
ona była temu winna…</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A jednak był.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Loki? - wyszeptała z trudem,
ponownie uchylając powieki. Wbrew wszystkiemu spodziewała się
zobaczyć patrzące na nią w skupieniu szare oczy, poważną twarz,
na którą nie pozwalał wpłynąć wyrazowi zmartwienia i troski.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ale to nie był Loki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Scathach, to ja. Yvrin. Nie
poznajesz mnie?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zalała ją fala zawodu, a zaraz potem
poczucia winy. Jak mogła w ogóle pomyśleć, że po tym wszystkim,
co zrobiła, on mógłby tak po prostu…</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Scathach? Słyszysz mnie?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Skinęła głową, ignorując kolejną
falę bólu, który zresztą zdawał się słabnąć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Co się stało? Co ja tu robię?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Nie pamiętasz? Dopłynęliśmy na
Caich’mhuir. Zgłosiłaś się na ochotnika…</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Ochotnika?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– Żeby pójść w głąb lasu. Do
Wiedźmy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wiedźma…</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nagle przypomniała sobie wszystko -
izbę w dziupli, niewidomą kobietę uwięzioną na wyspie, całą
ich rozmowę. I...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <i>Nie… To nieprawda. On jest
tylko marynarzem. Nienawidzi takich jak ja.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <i>Wiesz, że nie mogłabym
skłamać. To Yvrin trzymał miecz, który zabił Sarghana.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <i>Nie…</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <i>Prawda boli, ale nie zmienisz
jej.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <i>Dlaczego? Dlaczego to zrobił?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <i>To nie należy do twojej
historii, baleanai.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <i>Muszę tam wrócić…</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <i>Chyba masz rację, baleanai. Ja
już w niczym nie mogę ci pomóc.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <i>Zaraz… co robisz? Co to jest?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
– <i>Śpij, wojowniczko. Już czas,
żebyś pogodziła się z własną przeszłością.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pamiętała tylko, że Wiedźma sypnęła
jej czymś w twarz, a potem… Pustka. I sny, a raczej wspomnienia...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Spojrzała w bok, na postać mężczyzny
oświetloną nikłym światłem, na jego zmęczoną twarz pełną
troski.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Napotkała wzrok Yvrina i uświadomiła
sobie, że patrzy w oczy człowieka, którego pragnęła zabić przez
większą część swojego życia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oczy mordercy.<br />
<br />
<br />
<a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/10/cien-amorionu-25.html"><< #25</a> <a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2017/01/cien-amorionu-27.html"> #27 >></a></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-15849969787858367452016-11-02T21:00:00.000+01:002016-11-02T21:31:20.133+01:00Opowiadanie: "Effatha" [cz. 2/2]<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><a href="https://3.bp.blogspot.com/-PIpRtCHbHsU/WApT-ordTUI/AAAAAAAAANQ/M--WPF-u0zwwMAMN4z__Gwvh7Ya_7FbvQCPcB/s1600/m2033.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-PIpRtCHbHsU/WApT-ordTUI/AAAAAAAAANQ/M--WPF-u0zwwMAMN4z__Gwvh7Ya_7FbvQCPcB/s320/m2033.png" width="320" /></a></i></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Idąc
przez opustoszałą i pogrążoną w półmroku stację, czuła się
trochę nieswojo. Ostatni mieszkańcy wracali do swoich namiotów i
kwater, więc po chwili na peronie nie było już nikogo. Tatiana
mimowolnie skierowała swoje kroki w stronę schodów wiodących do
przejścia na stację Nowosłobodską. Nie żeby chciała spotkać
żołnierzy, ale chyba nie zaszkodzi, jeśli przejdzie się kawałek
tunelem... Straże rozstawione były dopiero przy wejściu na Linię
Okrężną, więc nikogo nie powinna spotkać. W przeciwieństwie do
zawalonego przejścia na Sierpuchowsko-Timirjazewską, gdzie
natychmiast natknęłaby się na nocną wartę.</div>
<a name='more'></a>Zwolniła
kroku, kiedy zanurzyła się w ciemności tunelu. Przez dłuższą
chwilę szła w absolutnej ciszy, słysząc jedynie echo swoich
kroków i szum oddechu. Rozkoszowała się tym uczuciem samotności w
pustej przestrzeni, wreszcie oderwana od ponurego życia na stacji.
Tutaj nie było metra, tuneli, nie było promieniowania czyhającego
na każdego śmiałka odważającego się wyściubić nos nad
powierzchnię, nie było hanzeatyckich żołnierzy... Była tylko
ona, Tatiana, i ciemność wokół.
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
W ten
dziwaczny stan półświadomości ni stąd ni zowąd wdarł się
jakiś dźwięk. Tania zatrzymała się gwałtownie, czując, jak jej
serce mimowolnie przyspiesza. Po chwili dźwięk powtórzył się i
tym razem dziewczyna rozpoznała w nim jakieś bliżej nieokreślone
połączenie charkotu ze świstem. Z trudem odrzuciła podsuwane jej
przez wyobraźnię wizje skażonych promieniowaniem mutantów.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Jest
tam ktoś? - rzuciła w pustkę, zaniepokojona. Charkot rozległ się
ponownie, by niemal natychmiast zmienić się w paskudny...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Kaszel?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Tu... Tutaj... - wycharczał jakiś głos nieopodal, niewątpliwie
należący do mężczyzny. Tani zdawało się, że dochodzi gdzieś z
prawej strony, więc czym prędzej wymacała ścianę tunelu i
ostrożnie ruszyła przed siebie. Kiedy zbliżyła się na tyle, że
świszczący oddech słyszała równie wyraźnie co własny,
przykucnęła i przesunęła się jeszcze kawałek. Wreszcie
natrafiła dłonią na coś, co musiało być materiałem czyjegoś
rękawa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Przepraszam... Wszystko w porządku? Mogę jakoś pomóc? - spytała
ostrożnie, usiłując wyłowić postać wzrokiem z otaczających ją
ciemności. Na próżno, w tunelu nie było najmniejszego nawet
światełka, które pozwalałoby cokolwiek zobaczyć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Zapalniczka... W kieszeni... - wycharczał mężczyzna. Tatiana z
pewnym ociąganiem przesunęła dłonią po kurtce nieznajomego, dość
szybko natrafiając na wspomnianą kieszeń. Wyciągnęła z niej
mały, podłużny przedmiot i wetknęła mężczyźnie do ręki. Po
chwili rozległ się cichy trzask i ciemność rozjaśnił wątły
płomyk. Mimo to, Tania zamrugała gwałtownie, na moment oślepiona
nagłym pojawieniem się światła.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Kim
pan jest? Potrzebuje pan czegoś? Może zaprowadzić pana na stację?
- spytała, gdy tylko sprzed oczu zniknęły jej powidoki i mogła
spokojnie przyjrzeć się mężczyźnie. Mógł mieć może
pięćdziesiąt lat. W słabym świetle zapalniczki dostrzegła
tylko, że ma chorobliwie bladą twarz i wąskie usta. Oddychał z
trudem, wydobywając przy tym nieprzyjemny dźwięk, który słyszała
wcześniej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Nie,
dziecko... Dziękuję, nic mi nie trzeba. Tylko trochę... Odpocznę
– odpowiedział powoli. Wypowiadanie każdego słowa wyraźnie
sprawiało mu ból.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Jest
pan pewien? Może powinnam sprowadzić pomoc... - zaproponowała
Tatiana, zaniepokojona stanem mężczyzny. Powoli zaczynała wpadać
w panikę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Nie... Nie trzeba... To zaraz przejdzie... - zapewnił ją
nieznajomy, unosząc wolną dłoń w uspokajającym geście.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Tatiana
usiadła więc obok niego, gotowa czekać choćby do rana, byle nie
zostawić tego człowieka samego na pastwę ciemności i chłodu
tunelu. W napięciu wsłuchiwała się w jego charczący oddech,
doszukując się jakiejś poprawy. I rzeczywiście, po dłuższym
czasie nieprzyjemne dźwięki ustały, ustępując miejsca
najzwyczajniejszym w świecie wdechom i wydechom.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Co
pan tu robi? - spytała, kiedy już wydawało jej się, że wszystko
wróciło do normy i mężczyzna poczuł się lepiej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Ja?
Czekam... – odpowiedział, jakby nie mogło być co do tego
wątpliwości. - A ty, drogie dziecko?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Mam
na imię Tatiana – skrzywiła się lekko na nazywanie jej
„dzieckiem”. - Mieszkam na Mendelejewskiej...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Nie
powinnaś być zatem po drugiej stronie tunelu? - spytał z lekkim
uśmiechem mężczyzna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Ja... Przyszłam tu tylko żeby... Sama nie wiem czemu – westchnęła
cicho.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Wiesz, co sobie myślę, Tatiano? - uśmiechnął się nieco szerzej
nieznajomy. Dziewczyna pokręciła tylko głową.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Że
ktoś specjalnie cię tutaj dzisiaj sprowadził. Właśnie po to,
żebyś mi pomogła – odparł wesoło. Tania zmarszczyła brwi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Nikt
nie mówił mi, żebym tu przyszła. I w żaden sposób panu nie
pomogłam...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Może
nie słyszałaś, żeby mówił. Nie zawsze można to usłyszeć...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Jak
można nie usłyszeć, kiedy ktoś do nas mówi? - zdumiała się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Niektórzy nie chcą słyszeć – odpowiedział mężczyzna ze
smutkiem pobrzmiewającym w głosie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- I
kto to pańskim zdaniem był? - spytała niepewnie. Zaczęła
podejrzewać, że ten człowiek niekoniecznie posiada wszystkie
klepki.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Hmm... To mógł być mój dobry przyjaciel. Często to robi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
„To”, znaczy co? - Tania była coraz bardziej zmieszana całą tą
sytuacją.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Pomaga mi. Przysyła różnych ludzi, kiedy tego potrzebuję... Jest
dla mnie zupełnie jak brat – twarzy mężczyzny nie opuszczał ten
sam wesoły, łagodny uśmiech.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Musi
pana dobrze znać... - zauważyła nieśmiało.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Och,
zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Ciebie również, moja droga.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Mnie? Ale ja go nie znam...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Niewykluczone. Ale wiesz, on zna bardzo wiele osób, nawet jeśli
nigdy się z nim nie spotkały – odpowiedział spokojnie jej
rozmówca, wprawiając ją w jeszcze większe zdumienie. Zamilkła na
dłuższą chwilę, zupełnie nie wiedząc co odpowiedzieć. Z jednej
strony, mężczyzna nie wyglądał na szalonego, a z drugiej... Cóż,
to, co mówił, zdawało się nie mieć najmniejszego sensu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Jest
panu bliski, prawda? - spytała w końcu ostrożnie, nie chcąc
urazić nieznajomego. Ten skinął w odpowiedzi głową.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Kocha mnie tak mocno, że byłby gotów oddać za mnie życie –
powiedział z przekonaniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Skąd
pan to wie? - zdziwiła się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Och,
udowodnił mi to wiele razy – rzucił wesoło, jakby był to
oczywisty fakt.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Tatiana
westchnęła ciężko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Chciałabym mieć takiego przyjaciela – mruknęła ponuro.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Ależ
masz, moja droga. To ten sam człowiek.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Mówiłam już panu... Nie znam go. Czemu miałby robić dla mnie coś
takiego?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Z
miłości, rzecz jasna – odparł tamten, jakby to wszystko
wyjaśniało.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Ale
ryzykować życiem dla kogoś obcego? - spytała z powątpiewaniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Życie to nie jest najcenniejsza rzecz, jaką może posiadać
człowiek – mężczyzna wzruszył ramionami. - A ty... Jesteś dla
niego tak samo ważna jak ja, moja droga.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Chciałabym wierzyć, że to prawda... - westchnęła, nie do końca
świadoma, że wypowiada te słowa na głos.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Nic
prostszego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Podniosła
wzrok na nieznajomego. Nie uśmiechał się już, patrzył tylko na
nią przenikliwie w nikłym płomyku zapalniczki. Tatiana milczała,
znowu speszona jego zachowaniem. Zupełnie nie wiedziała, co myśleć
o tym człowieku.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Siedzieli
tak przez naprawdę długi czas. Tania zaczęła się nawet
zastanawiać, czy nie powinna wracać na stację, do namiotu, ale nie
chciała zostawiać tu chorego mężczyzny. Nie miała przecież
pewności, czy byłby w stanie dojść o własnych siłach na
peron...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Właśnie
zbierała się w sobie, by zaproponować mu pomoc, gdy ni stąd ni
zowąd nieznajomy znowu zaniósł się kaszlem, wolną dłonią
zasłaniając usta. Kiedy ją opuścił, Tania ze zgrozą zobaczyła,
że cała jest ciemna od wykasływanego płynu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Proszę pana...? - zaczęła z niepokojem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Nie
przejmuj się, moja droga. To nic. Chociaż, jak widzisz, nie zostało
mi wiele czasu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Co
się panu stało? - spytała, wstrząśnięta.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Promieniowanie... Bywałem na różnych stacjach. Nie wszystkie były
tak dobrze chronione jak wasza Mendelejewska... - Głos mężczyzny
stał się chrapliwy, znowu miał trudności z mówieniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- I co
pan teraz zrobi? - zadała jedyne pytanie, które przyszło jej do
głowy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Hmm... Wydaje mi się, że czas, abym spotkał się z przyjacielem. -
Nieznajomy przymknął oczy, wyraźnie wyczerpany długim mówieniem
i atakiem. Tatiana spojrzała na niego marszcząc brwi, na równi
zbita z tropu i zaniepokojona.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- To
na niego pan czeka? - domyśliła się, przypominając sobie początek
ich rozmowy. Mężczyzna uśmiechnął się lekko.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Cóż... W pewnym sensie...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
- Więc
na co? - spytała, zanim zdołała ugryźć się w język.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Rozmówca
długo nie odpowiadał, tak że w końcu uznała, że postanowił ją
zignorować.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Czekam na dzień... – odezwał się w końcu cicho, wpatrując się
w płomyk zapalniczki nieobecnym wzrokiem. - W którym ludzie
zapragną śmierci równie mocno jak życia.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
To
powiedziawszy, ponownie zaczął kaszleć, jeszcze mocniej niż
poprzednio, a ciemnawy płyn zachlapał mu przód kurtki. Mężczyzna
chyba zaczął się dusić, bo sięgnął ręką do szyi. Drżącymi
palcami rozpiął nieco zamek, po czym poluzował umieszczony pod
szyją kawałek białego plastiku. Tatianę zaciekawiło, co może
oznaczać, ale była zbyt przerażona, by cokolwiek powiedzieć.
Tymczasem mężczyzna kaszlał coraz bardziej chrapliwie i urywanie,
nie mogąc złapać oddechu. Tania z całego serca chciała mu
jakkolwiek pomóc, ale mogła tylko bezradnie patrzeć, jak ten
dziwny, niemal nieznany jej człowiek cierpi. W oczach stanęły jej
łzy wściekłości. To dlatego niemal nie zauważyła, jak mężczyzna
unosi dłoń i przywołuje ją do siebie. W końcu jednak nachyliła
się do niego, próbując opanować ogarniającą ją panikę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Nieznajomy
wcisnął jej w rękę swoją metalową zapalniczkę. Wciąż
kaszląc, usiłował coś powiedzieć, ale przez dłuższą chwilę
tylko niezrozumiale charczał. Nawet kiedy w końcu przemówił, nie
była pewna, czy dobrze usłyszała.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Effatha... Effatha...</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Nie
miała pojęcia, co znaczy to obce słowo, ale nie było czasu, by
się zastanawiać. Mężczyzna zadygotał gwałtownie, po czym
znieruchomiał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
-
Proszę pana?! - zawołała przerażona Tania, odsuwając się nieco,
by spojrzeć na jego twarz. Ciemne oczy zastygły w szklistym wyrazie
nicości, utkwione w nieokreślonym punkcie gdzieś ponad jej
ramieniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Tatiana
przysłoniła usta dłonią, częściowo dlatego, że nie mogła
uwierzyć w to co się stało, a częściowo dlatego, że zrobiło
jej się zwyczajnie niedobrze. Zerwała się na równe nogi i
zataczając się lekko, odeszła w stronę stacji, oświetlając
sobie drogę otrzymaną zapalniczką.</div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
*</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Zbity
tłum otaczał siwego staruszka, stojącego przy staromodnym wózku
wypełnionym po brzegi rozmaitymi książkami. Wszyscy chcieli coś
kupić lub wymienić, skorzystać z jednej z nielicznych okazji,
kiedy na stację przyjeżdżał handlarz z Polis.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Tania
przechadzała się w pobliżu, ale nie próbowała podchodzić. W
zamyśleniu gładziła ukrytą w kieszeni metalową zapalniczkę,
przesuwała palcami po znajomym rycie w kształcie krzyża na
chłodnej powierzchni. Mimo, że minął aż miesiąc, od kiedy
umierający mężczyzna wcisnął jej w rękę ten niepozorny
przedmiot, dziewczyna nie mogła o nim zapomnieć. Znała go pewnie
niecałą godzinę, ale twarz tego człowieka, pełna miłości i
dobroci, wyryła się w jej pamięci tak wyraźnie, jak gdyby
spędziła z nim całe życie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Tłum
przerzedzał się stopniowo, gdy kolejni ludzie dostawali to, po co
przyszli. W końcu Tatiana podeszła niespiesznie i zajrzała do
wózka. Leżała tam jedna jedyna książka, dość podniszczona, a w
jednym miejscu nawet naddarta. Nie zastanawiając się długo,
sięgnęła po nią i otworzyła na losowej stronie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
… <i>a
spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: Effatha, to
znaczy: Otwórz się! *</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<i>* Mk 7, 34; cytat wg Biblii Tysiąclecia</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<i> </i> </div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-38284553097428537462016-10-21T19:30:00.000+02:002016-11-02T21:11:05.202+01:00Opowiadanie: "Effatha" [cz. 1/2]<div style="text-align: justify;">
<i>Od Autorki:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Opowiadanie napisane jakiś czas temu na potrzeby konkursu. Jest to fanfiction z Uniwersum Metro 2033, a więc utrzymane w konwencji post-apokalipsy. Akcja rozgrywa się w moskiewskim metrze. Czy w świecie, w którym ludzkość każdego dnia rozpaczliwie walczy o przetrwanie, stawiając czoła bestiom rodem z koszmarów, jest jeszcze miejsce dla Boga?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Oto pytanie, które stawiam w tej opowieści.</i><br />
<br />
<i></i><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i></i><a href="https://2.bp.blogspot.com/-PIpRtCHbHsU/WApT-ordTUI/AAAAAAAAANA/l82AdY6E5P47Xt1QJcUEDUc_-sCCTXaegCLcB/s1600/m2033.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-PIpRtCHbHsU/WApT-ordTUI/AAAAAAAAANA/l82AdY6E5P47Xt1QJcUEDUc_-sCCTXaegCLcB/s320/m2033.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<i>Effatha</i></h2>
<h2 style="text-align: justify;">
<i> </i></h2>
<div style="text-align: justify;">
- Tanieczka! Nie patrz się tak, chodź tu do namiotu...<br />
Poddenerwowany głos matki z trudem odciągnął Tatianę od spoglądania w stronę dwóch wysokich oficerów, pozornie bezcelowo przechadzających się wzdłuż stacji. Żołnierze Hanzy, oczywiście. Tania doskonale wiedziała, że nie przyszli tu na spacer.</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
Dziewczyna zdmuchnęła z twarzy kosmyk jasnych włosów i zniknęła w niewielkim schronieniu, które zajmowała wraz z matką i bratem. Jakaś jej część miała ochotę butnie stanąć na drodze żołdakom, sprowokować ich do okazania wrogości. Tutaj, na Mendelejewskiej, „rodowici” mieszkańcy Linii Okrężnej raczej nie kryli się ze swoją wyższością. Poboczna stacja, łaskawie przyjęta do Związku, była przecież tylko nic niewartym pasożytem, żerującym na dobrobycie potężnej Hanzy...</div>
<div style="text-align: justify;">
Tatiana wzdrygnęła się lekko, ale nie wychodziła już z namiotu. Nielegalny haracz, który patrolujący stację żołnierze losowo pobierali od mieszkańców, był już niemal tradycją, a z całą pewnością normą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zupełnie odruchowo chwyciła jedyną posiadaną przez siebie książkę i zaczęła ją wertować. Czytała ją tyle razy, że z łatwością cytowała całe ustępy, ale teraz nie śledziła tekstu. Powtarzalne ruchy uspokajały ją, pozwalały zapomnieć o panoszących się po peronie żołnierzach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety wciąż mogła słyszeć. Kiedy z namiotu obok dobiegły ją odgłosy rechotów, a następnie błagań i krótkiej szarpaniny, nieświadomie zacisnęła mocno palce na twardej okładce. Opamiętała się dopiero, kiedy ta niebezpiecznie się wygięła, grożąc zniszczeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hanzeatyckie świnie – mruknęła pod nosem, ignorując surowe spojrzenie matki z posłania po drugiej stronie namiotu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem żołnierze oddalili się, omijając ich skromne lokum. Matka Tani westchnęła cicho z ulgą, po czym wróciła do szycia. Cudem zdobyte igły i jeszcze cenniejsze materiały stanowiły jedyne źródło ich utrzymania. Gdyby spodobały się żołnierzom, prawdopodobnie cała trójka, wraz z piętnastoletnim Saszą, głodowałaby przez kilka tygodni, zanim udałoby się znaleźć nowe.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tania ze złością odłożyła książkę. Od kiedy zobaczyła, jak jeden z żołnierzy na oczach połowy stacji uderza w twarz mężczyznę, który za nic nie chciał oddać im swoich ostatnich zapałek przechowywanych na handel, darzyła szczerą nienawiścią każdego człowieka noszącego mundur Hanzy. Nic jednak nie robiła, by zapobiegać podobnym sytuacjom, zbyt dobrze zdając sobie sprawę, że paszport Związku to w metrze prawie tak wielki luksus, jak obywatelstwo Polis. Pogłębiało to tylko jej niechęć.</div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu, nie mogąc już dłużej wytrzymać niezręcznej ciszy panującej w namiocie, Tania wstała i ostrożnie wychyliła się na zewnątrz, ogarniając wzrokiem stację.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mendelejewska musiała kiedyś być piękna. Kształtem przypominająca tunel z łukami biegnącymi wzdłuż peronów, miała wysoko sklepiony, półokrągły sufit, z którego wciąż jeszcze zwisały smętnie resztki oświetlenia. Teraz, rzecz jasna, nie korzystano z elektryczności w tak błahym celu, mieszkańcy musieli radzić sobie sami. </div>
<div style="text-align: justify;">
Stacja powoli wracała do normalności. Zniknęła aura strachu, nerwowość i budząca poczucie winy ulga, że tym razem weszli do kogoś innego, tym razem się udało... Tylko na niektórych twarzach wciąż malowała się ponura rezygnacja.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tatiana wyszła z namiotu i skierowała się w stronę przeciwległego końca stacji. Prowadzący stamtąd tunel został co prawda dla bezpieczeństwa zawalony kilkaset metrów za końcem peronu, ale Mendelejewska cały czas obsadzała przy gruzowisku trzyosobowe warty. Tak dla pewności...</div>
<div style="text-align: justify;">
Przy końcu peronu Tania rozejrzała się dyskretnie. Upewniwszy się, że nikt nie patrzy, wślizgnęła się na schodki wiodące z peronu do tunelu. Przy ścianie wciąż jeszcze wisiały resztki zagradzającej niegdyś przejście furtki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak zwykle przeszedł ją lekki dreszcz, gdy wchodziła w ciemność z kręgu tego nikłego światła rzucanego przez pochodnie na stacji. Jakby opuszczała bezpieczny rejon, wkraczając na teren czegoś nieznanego, niepokojącego i potężnego...</div>
<div style="text-align: justify;">
Otrząsnęła się z głupich myśli, strofując się za głupią przesądność. W opowieści o tym, że tunele żyją swoim własnym życiem i tylko czekają na nieostrożnych wędrowców, nie wierzyła ani trochę. Nie lubiła też opowiadających je wędrownych bajarzy, którzy łazili od stacji do stacji, licząc na łaskę ciężko pracujących ludzi w zamian za swoje dyrdymały.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z prawą ręką cały czas opartą o ścianę, Tatiana szła tunelem, coraz mniej widząc przed sobą i pod stopami. Wkrótce znalazła się wśród całkowitej ciemności, ale nie zatrzymywała się. Wiedziała, że podłoże jest tu równe, że jeśli tylko nie zgubi bezpiecznego chłodu betonu pod dłonią, nie ma możliwości, by się zgubiła lub potknęła. Ciemność zdawała się na nią naciskać, jakby chciała pochłonąć jasnowłosą dziewczynę. Tania wypychała ją ze złością ze swoich myśli, nie pozwalając dojść do głosu niedorzecznemu strachowi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odblask ognia w oddali wywołał na jej twarzy lekki uśmiech. Słyszała już głosy mężczyzn siedzących na warcie, rozluźnione, swobodne. W jednym z nich rozpoznała Saszę, swojego brata. Miała nadzieję, że uda jej się odciągnąć go na chwilę od posterunku. Musiała porozmawiać z kimś, kto tak jak ona nienawidził Hanzy. Zwykle szła wtedy właśnie do brata. Saszka zawsze wszystko obracał w żart i pełne rozgoryczenia wywody Tatiany kończyły się docinkami pod adresem żołnierzy i wymyślaniem im coraz to nowych przezwisk.</div>
<div style="text-align: justify;">
Głosy stały się wyraźniejsze. Zmieniły też nieco ton - były poważniejsze, już nie tak swobodne. W dusznym powietrzu tunelu wisiała sprzeczka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- .... trzeba być sukinkotem, żeby wmawiać ludziom coś takiego? - mówił ostro jeden z mężczyzn na posterunku. Łagodnej odpowiedzi drugiego nie słyszała, wciąż zbyt oddalona od niewielkiego ogniska, przy którym obozowała warta. Saszy tam nie było.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miłość? Ty mi jeszcze mówisz o miłości? - prychnął pogardliwie tamten. - To zwykłe krętactwo...</div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle głosy umilkły, a zaaferowana Tania dopiero po dłuższej chwili uświadomiła sobie, że to z jej powodu. Nieco zmieszana, postąpiła parę kroków do przodu, na tyle blisko ognia, by mężczyźni mogli zobaczyć jej twarz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tanieczka! - ucieszył się ten spokojniejszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry, Andrieju Iwanowiczu - uśmiechnęła się niepewnie. - Szukam...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Saszy? Tam leży, chyba zasnął - dokończył za nią mężczyzna. Tatiana skinęła głową i ruszyła we wskazanym kierunku. Rzeczywiście, kilkanaście kroków od ogniska znalazła brata, drzemiącego smacznie pod ścianą. Usiadła obok, ale nie budziła go. Przysłuchiwała się dalszej rozmowie tych przy ognisku, zbyt zaintrygowana, by choć przez chwilę pomyśleć o czyjejś prywatności.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mów co chcesz, ale na moje ten gość to prawdziwy człowiek wiary...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiary? Wiary w co? W sędziwego starca, spoglądającego na nas z zatrutych radiacją niebios? Nie rozśmieszaj mnie, Andrieju Iwanowiczu...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie twierdzę, że jest nieomylny - w głosie Andrieja pobrzmiewała nuta wesołości. - Ale może... Może warto go wysłuchać - Tania była pewna, że w tym momencie się uśmiechnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czarny - usłyszała nagle zaspane mruknięcie tuż obok. Wzdrygnęła się lekko, zaskoczona, po czym odwróciła do brata.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? - wybąkała, speszona, że przyłapał ją na podsłuchiwaniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czarny - powtórzył Sasza. Dostrzegła słaby błysk w półmroku, gdy otworzył oczy. - Tak go nazywają. Tego kaznodzieję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kim on jest? - spytała, nie kryjąc ciekawości.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem - Sasza wzruszył ramionami, najwyraźniej niezbyt zainteresowany. - Jak chcesz to zapytaj jego - dodał, wskazując na Andrieja. Tatiana przygryzła wargę, niepewna. Czy powinna rozpytywać o tajemniczego Czarnego? A może zostanie to źle odebrane?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Od dawna nie śpisz? - spytała brata, odsuwając na bok myśli o nieznajomym.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Od kiedy obudziłaś mnie swoim tupaniem i sapaniem - wyszczerzył się bezczelnie piętnastolatek. Tania zdzieliła go dłonią po głowie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wcale nie tupię! - zaprotestowała z oburzeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tupiesz - odgryzł się Sasza, pokazując jej przekornie język. Tatiana zaśmiała się, ale zaraz spoważniała, przypomniawszy sobie, dlaczego przyszła na posterunek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Znowu byli - odezwała się po chwili ponuro.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kogo tym razem? - spytał krótko Sasza, również pochmurniejąc.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Panią Rozalię - odparła cicho, teraz bardziej przygnębiona niż zła. - I chyba szewca...</div>
<div style="text-align: justify;">
Sasza, zamiast jak zwykle zacząć żartować z żołnierzy Hanzy, zacisnął dłonie w pięści i przymknął oczy, najwyraźniej z trudem zachowując spokój.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kto nas pokarał tymi łajzami, Tanieczka? - rzucił, bardziej chyba w przestrzeń, niż do siostry. Tatiana poczuła ukłucie niepokoju. Brat wydał jej się teraz znacznie starszy, niż był w rzeczywistości... Było w jego twarzy coś, co kazało jej dopatrywać się w nim podobieństwa do ojca.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem, Sasza. Nie wiem...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tania próbowała zapomnieć o kaznodziei, kimkolwiek był. I pewnie by jej się udało, gdyby nie to, że pogłoski i opowieści o Czarnym krążyły teraz po całej stacji. Jedni twierdzili, że to szaleniec, inni, że skończony głupiec, jeszcze inni, że prorok. Pewna była jedynie informacja, że kaznodzieja ma zamiar przybyć na Mendelejewską... I to niedługo, bo najnowsze plotki głosiły, że do niedawna nauczał na Białoruskiej. Tatiana wciąż nie wiedziała, co myśleć o tym człowieku. Czy jest "wart posłuchania", jak twierdził Andriej Iwanowicz? A może to zwykły oszust, za którego miał go ten drugi mężczyzna? O jakiej miłości mógł nauczać?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tanieczka, szyj równo, patrz co zrobiłaś...</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna zamrugała gwałtownie i spojrzała na trzymaną w rękach robótkę. Rzeczywiście, przez nieuwagę zrobiła masę błędów. Westchnęła ciężko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam... Zaraz to poprawię - mruknęła, wracając do przerwanej pracy. Matka spojrzała na nią z troską, ale milczała. Normalnie zaczęłaby marudzić, że Tania marnuje najlepsze nici... Tym razem jednak odpuściła, najwyraźniej wyczuwając, że córkę dręczy coś więcej niż zwykłe lenistwo. Tatiana odsunęła od siebie myśli o tajemniczym Czarnym. Ostatnio coraz mniej ludzi kupowało od nich ubrania. Jeśli chciały utrzymać rodzinę ze swojej pracy, wykonanie musiało być nienaganne. </div>
<div style="text-align: justify;">
Więc Tania szyła. Pozwoliła, by jej myśli odpoczęły od wątpliwości i zajęły się pracą, zamiast nieustannie błądzić wokół nieistotnych spraw.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy wreszcie oderwała się od szycia, był późny wieczór. W oddali słyszała gwizdki wzywające do ciszy nocnej, gdzieś niedaleko rozmawiali mężczyźni udający się na zmianę warty w tunelu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zastanawiała się czasem, po co ludzie wciąż uparcie trzymają się nieistotnego rytmu słońca. Tutaj, w podziemiach, nie miało to przecież żadnego znaczenia. A jednak władze nieustannie pilnowały ustalonego porządku, jak gdyby był to jedyny godny wysiłku cel. Nie rozumiała tego, i pewnie nigdy nie zrozumie. W końcu urodziła się tutaj, pod ziemią. To był cały jej świat.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zerknęła na posłanie obok. Matka już spała, jak zwykle zmęczona całodzienną pracą, a Sasza jeszcze nie wrócił z posterunku. Tatiana jeszcze przez chwilę siedziała w bezruchu, wahając się, po czym wstała i wyślizgnęła się cicho z namiotu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-67099779502123161442016-10-06T21:00:00.000+02:002017-01-04T14:21:32.468+01:00Cień Amorionu #25<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wojowniczka milczała przez dłuższą
chwilę, wpatrując się w Wiedźmę z lekką konsternacją.
Oczywiście, słyszała legendę o Dzieciach Śmierci, ale
przecież...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- To bez sensu. Pierwszy raz zabiłam
mając szesnaście lat – odezwała się w końcu.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Tak myślisz, bo tego nie pamiętasz
– odparła spokojnie Wiedźma.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Wiedziałabym, gdybym kogoś zabiła
– prychnęła z irytacją.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Nie, jeśli stało się to wcześniej,
niż jesteś w stanie sięgnąć pamięcią...</span></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Co masz na myśli? - spytała, choć
wcale nie była pewna, czy chce znać odpowiedź.</span></span><span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span><br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Nie wiesz, skąd pochodzisz, prawda?</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">To jedno krótkie pytanie sprawiło, że
raz jeszcze spróbowała cofnąć się we wspomnieniach do swoich
najwcześniejszych lat.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Tato... Tatusiu, gdzie jesteś?
Zabierz mnie stąd, proszę...</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Ciemność i chłód.</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Tatusiu, boję się...</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Głos niknie w ciemności, ale nikt
nie odpowiada. Oni nigdy nie odpowiadają.</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Tatusiu!</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Boi się, ale nie płacze. Nie wie,
co chcą jej zrobić.</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Chce tylko wrócić.</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nigdy nie
dowiedziała się, co to było za miejsce. Ciemność, strzępki
myśli... To wszystko, co miała. Nie pamiętała nawet twarzy ani
głosu ojca, którego wtedy wzywała. Tylko ciemność.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Spojrzawszy
wreszcie na Wiedźmę, pokręciła głową.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Nie wiem –
odpowiedziała tylko, oszołomiona nagłym powrotem do wspomnień,
które już dawno wyparła ze świadomości.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Twój ojciec był
kowalem w wiosce – zaczęła kobieta tym samym neutralnym głosem,
którym wcześniej mówiła o sobie. - Ożenił się wkrótce po
przejęciu kuźni z młodą panną, córką jednego z gospodarzy. Po
dwóch latach jego żona została brzemienna. Dziewięć miesięcy
później urodziła... Z pierwszym dzieckiem wszystko poszło dobrze.
Kowalowa powiła dziewczynkę. - Tu Wiedźma skinęła głową, dając
jej do zrozumienia, że to ona była tą dziewczynką. - Akuszerka
oznajmiła jednak, że na świat przyjdzie jeszcze jedno niemowlę.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wojowniczka
otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Miałam...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Siostrę
bliźniaczkę, tak. W pewnym sensie, ponieważ kiedy nastąpił
poród, już nie żyła.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zapadła głucha
cisza, kiedy Scathach powoli zaczęła uświadamiać sobie, co to
oznacza.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Zabiłam ją w
łonie matki – powiedziała wreszcie głucho.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Nienaumyślnie,
ale legenda głosi, że takie dzieci są szczególnie predysponowane
do zabijania, gdy dorosną. Naznaczone przez boga...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Czarnego Pana. -
Scathach kiwnęła głową, przypominając sobie legendę.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Tak. To stare
bóstwo, dziś niemal zapomniane. Był czas, kiedy jego kult był
jednym z głównych wyznań Amorionu... Serie prześladowań i
systematyczne niszczenie świątyń skutecznie zatarły jednak pamięć
o nim.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Niezupełnie –
domyśliła się Scathach, czując nieprzyjemny ciężar w żołądku.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wiedźma skinęła
głową.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Wciąż istnieje
jedno ognisko tego kultu.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>W ciemności coś się porusza.
Niewyraźne sylwetki ludzi, krążące wokół niej. Mężczyźni w
kapturach i długich szatach. Czego chcą?</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Gdzie jest tatuś?</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><i>Chcę do domu...</i></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zamrugała
gwałtownie. Wspomnienie, czy wyobraźnia pobudzona opowieścią? Coś
mówiło jej jednak, że chaotyczne obrazy są rzeczywistymi
strzępami pamięci.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Jak...? - spytała
krótko, domyśliwszy się już tożsamości tajemniczych postaci.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Twój ojciec
nigdy nie powiedział żonie, że miała mieć dwoje dzieci. Była
ledwie przytomna z bólu, nie pamiętała tego, co zaszło. Zmarła
wkrótce potem. Akuszerka, która odbierała poród, zobowiązała
się milczeć, ale kiedy jej pacjentka umarła... Cóż, nie każdy
potrafi żyć ze świadomością, że przyczynił się do śmierci
dwójki ludzi. Tuż przed śmiercią w malignie wyznała, że było
jeszcze drugie dziecko. Że nie oddychało, kiedy wydobyła je z łona
kowalowej. Początkowo nikt jej nie uwierzył, zrzucono to na karb
choroby. Potem... - Wiedźma wzruszyła wymownie ramionami, a
Scathach skinęła głową. Potrafiła sobie wyobrazić zasiane
ziarno wątpliwości, ciche plotki, uważne spojrzenia rzucane w
stronę kuźni i jej właściciela...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Ćwierć wieku
temu legenda o Dzieciach Śmierci wciąż była silna. Choć niemal
nikt nie czcił Czarnego Pana, w pamięci ludzi zagnieździła się
świadomość, że <i>baleanai</i> należy się lękać. W końcu,
trzy lata po śmierci akuszerki, niepokój w wiosce wzmógł się na
tyle, że postawiono twemu ojcu ultimatum.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Umrę tylko ja,
lub my oboje – domyśliła się wojowniczka, a druga kobieta
potwierdziła skinięciem głowy.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Twój ojciec
przystał na to, ale zaznaczył, że sam chce dokonać wyroku. Tak
naprawdę postanowił uciec i ukryć cię u kogoś, kto się tobą
zaopiekuje, nie znając twego pochodzenia... I tak właśnie zrobił.
Zostawił cię pasterzowi mieszkającemu dość wysoko w górach
Tul-Duar. Nie przewidział tylko, że kiedy już po ciebie wróci,
zastanie opiekuna martwego.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Chyba nie chcesz
powiedzieć... - zaczęła z niedowierzaniem Scathach, ale Wiedźma
przerwała jej ruchem ręki.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Nie ty go
zabiłaś. Cokolwiek mówi legenda, <i>baleanai </i>nie są
bezpośrednim zagrożeniem tuż po narodzinach, a ty miałaś wtedy
niecałe pięć lat. Twojego opiekuna zamordowali ci, którzy
przyszli, by mu cię odebrać.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Kultyści
Czarnego Pana.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Tak. Nazywają
siebie Sługami Zapomnianego i nawet oni sami do końca nie wiedzą,
w jaki sposób potrafią znaleźć interesujące ich niemowlęta.
Jest to jakiś rodzaj boskiego zaklęcia, bardzo starego... <i>Baleanai</i>
rzeczywiście są w pewien sposób naznaczane... Ale dzieje się to <i>w
wyniku</i> spowodowanej śmierci, a nie jest jej <i>przyczyną</i>,
jak wierzono w legendzie.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- A więc znaleźli
mnie i zabrali? Po co?</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Słudzy
Zapomnianego uważali, że przeznaczeniem Dzieci Śmierci jest służyć
ich bogu. Zabijać. Zamierzali wyszkolić cię na jedną z nich...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Ale ktoś mnie
stamtąd zabrał, prawda? - spytała, czując, jak zasycha jej w
ustach.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Tak.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Mój Mistrz.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wiedźma
potwierdziła ruchem głowy.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Dlaczego? Skąd
wiedział? - Pytania padały z jej ust, niewiele głośniejsze od
szeptów, ale niemal nie zdawała sobie z tego sprawy. Jej myśli
pędziły i wirowały, a z tyłu głowy już kiełkowało straszliwe
podejrzenie, które za wszelką cenę chciała wyprzeć z umysłu, bo
przecież to nie mogła być prawda, nie, nie on...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Na twarzy Wiedźmy
pojawił się smutek, jakby kobieta wiedziała, co właśnie dzieje
się w głowie wojowniczki. Jakby już to skądś znała. Jakby
zdawała sobie sprawę, że słowa, które musi wypowiedzieć, dla
siedzącej przed nią dziewczyny są jak wyrok.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Ponieważ Związek
Najemników rekrutował zabójców z szeregów Sług, a on był
jednym z ich przywódców.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie, nie, nie.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie on.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Nie jej Mistrz.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Zazwyczaj
Najemnicy czekali, aż Zapomniani w pełni wyszkoli <i>baleanai</i>
na swoich wyznawców. Ty byłaś wyjątkiem. Eksperymentem, o którym
nikt nie miał się dowiedzieć – ciągnęła bezlitośnie kobieta.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Eksperymentem? -
powtórzyła głucho, choć każde słowo oszałamiało ją jak
uderzenie obuchem.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Związek
Najemników bardzo interesował się Dziećmi Śmierci. Twój
Mistrz...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Nazywaj go po
imieniu – wtrąciła, niespodziewanie nawet dla samej siebie,
patrząc w dół, na drewno podłogi. Wiedźma milczała chwilę,
najwyraźniej interpretując tę prośbę, po czym podjęła
opowieść.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Sarghan Redroe
uzgodnił z kultystami, że zabierze cię wcześniej. Po cichu, nie
informując nikogo, w tym... współpracowników. W zamian obiecał
im prawo do zatrzymania jednego <i>baleanai</i>, którego inaczej
zabraliby Najemnicy, i wyszkolenia go na mnicha.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zapadła cisza.
Wiedźma zapewne chciała dać wojowniczce czas na oswojenie się z
prawdą. Ale czy mogła pogodzić się z faktem, że dla człowieka,
którego traktowała niemal jak ojca, była jedynie obiektem badań?
Że człowiek, któremu ufała bardziej niż komukolwiek innemu,
oszukiwał ją na każdym kroku? Że człowiek, który przestrzegał
ją przed Najemnikami, uczył nienawiści do nich, był jednym z ich
przywódców?</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Po długiej, bardzo
długiej chwili wojowniczka zaczęła się cicho śmiać. Na
wszystkich bogów Amorionu, jej życie doprawdy było jednym wielkim
żartem losu. Wiedziała, że w tym śmiechu czai się szaleństwo,
ale nie mogła przestać. Gdyby przestała, musiałaby się chyba
rozpłakać.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Miałaś rację –
powiedziała wreszcie, z głosem nieco zachrypniętym od śmiechu. -
Zadawałam niewłaściwe pytania.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wiedźma milczała,
ale na jej twarzy malowała się lekka obawa.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Mów dalej. W
końcu przyszłam tu po całą prawdę – dodała po chwili
wojowniczka.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Dalszą część
historii po części znasz, nawet jeśli wówczas jej nie rozumiałaś.
Redroe umieścił cię w swoim domu nad Północną Tonią,
wychowywał i szkolił. Szybko zorientował się, że jeśli chce
utrzymać wszystko w tajemnicy, nie może dłużej współpracować z
Najemnikami. Dlatego zniknął. Rzecz jasna, pozostali przywódcy nie
zamierzali zostawić go samemu sobie, był zbyt dużym zagrożeniem.
Erian, alchemik i przyjaciel Sarghana, stał się oczywistym
informatorem. Z początku odmawiał współpracy, wiedząc, ile
znaczy dla Redroe'a zachowanie twojej obecności w sekrecie. Kiedy
zagrożono mu śmiercią żony, powiedział Najemnikom, że ich były
wspólnik w tajemnicy szkoli <i>baleanai</i>...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">W miarę jak
kobieta opowiadała, przez głowę Scathach przemykały obrazy.
Zmartwiona twarz Mistrza, kiedy zbytnio oddalała się od domu,
zagadkowe spojrzenia, kiedy dawał o sobie znać jej talent w
posługiwaniu się bronią. Wizyta Eriana, namawiającego Mistrza, by
przemyślał dołączenie do Najemników... <i>Powrót</i>, poprawiła
się w myślach.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Właściwie
dowiedział się o tym tylko jeden z nich – uściśliła Wiedźma.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Nathaniel
Dharn...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Teraz wszystko
nabrało sensu. Zadziwiający wysiłek, jaki Dharn włożył w
zastawianie na nią pułapki, misterny plan, który miał ją do
niego doprowadzić, zastanawiający upór, z którym starał się ją
złamać i przekonać do współpracy... Była eksperymentem, który
chciał kontynuować. Jak to ujął wtedy, w swojej rezydencji?
Z<i>dajesz się mieć do tej profesji pewne... Predyspozycje.
</i>Oczywiście, jako Dziecko Śmierci była rzekomo przeznaczona do
zabijania. Z drugiej jednak strony Dharn musiał wiedzieć, że
została wyszkolona na niezależnego zabójcę, nie na
podporządkowanego rozkazom najemnika. Jako jedyna <i>baleanai</i>
nie otrzymała pełnego wychowania od kultystów i nie była
przygotowywana do pracy na usługach Związku...</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Nathaniel Dharn
zapewnił Eriana, że jeśli zdradzi, gdzie ukrywa się Redroe, jego
żonie nic się nie stanie. Sam Redroe i jego podopieczna również
mieli być bezpieczni.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- I on w to
uwierzył? - spytała z niedowierzaniem wojowniczka.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Wierzył w to, co
chciał, żeby było prawdą. Jak każdy z nas.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zastanowiła się
nad tymi słowami i skinęła głową. Postawionemu pod murem
Erianowi z pewnością wygodniej było myśleć, że ulegając
szantażowi nie wyrządza nikomu krzywdy. Ze smutkiem przypomniała
sobie ból na twarzy Eriana, kiedy ten wyznał jej, że sam popełnił
błąd ufając zapewnieniom Dharna. Wszystko wskazywało więc na to,
że właśnie z jego winy zamordowano jej Mistrza. Scathach nie
potrafiła jednak wzbudzić w sobie nienawiści do tego człowieka.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Dharn w tajemnicy
przed resztą przywódców zlecił zamach na Sarghana. Zabójca miał
za zadanie znaleźć cię i dostarczyć mu żywą. Jak wiesz, nie
wywiązał się z tej części zadania. - Na twarzy Wiedźmy zagościł
lekki uśmiech. - Nawet nie szukał.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Z gorzką
satysfakcją Scathach uświadomiła sobie, że przeczucie jej nie
zawiodło. To, co do tej pory wiedziała o Nathanielu Dharnie,
rzeczywiście nie było wszystkim, za co mogła go nienawidzić. To
właśnie on był odpowiedzialny za śmierć jej Mistrza... <i>Sarghana</i>,
poprawiła się w myślach. Po tym, czego się dowiedziała,
nazywanie go tak, jak dawniej, przywoływało jedynie bolesne
wspomnienia.
</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Rozmyślania
sprawiły, że nie do końca była świadoma tego, co powiedziała
właśnie Wiedźma. Zamiast tego zadała ostatnie pytanie, na które
chciała uzyskać odpowiedź.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Kto to był? Kto
go zabił? - Mimo wszystko, ciążące jej poczucie obowiązku
sprawiało, że po tylu latach nie mogła zostawić tej sprawy, nie
wyjaśniając jej do końca. Przysięgała.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Wiedźma, jakby
znowu przeczuwając najgorsze, chwilę zwlekała z odpowiedzią.
Miała rację. Scathach nawet w najgorszych nawet koszmarach nie
spodziewała się tego, co usłyszy.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Twojego Mistrza
zabił Yvrin.</span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><< #24 <a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/11/cien-amorionu-26.html"> #26 >> </a></span></span></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-516542893898188302016-09-13T22:30:00.000+02:002016-10-09T19:07:21.133+02:00Drabble: "Przepaść"<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<h2 style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przepaść<br />
</h2>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Spoglądam w dół. Ziemia wydaje się
być tak cholernie daleko. I dobrze. Może zdążę pomyśleć o
swoim życiu, podczas gdy moje bezwładne ciało będzie nieubłaganie
zbliżało się do powierzchni.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z drugiej strony, głupio byłoby
rozmyślić się w trakcie.</div>
<a name='more'></a>Wiem jednak, że nie ma już odwrotu.
Muszę to zrobić. Muszę skoczyć, zakończyć to. Jakaś część
mnie nie chce tego robić, ale zagłuszam jej rozpaczliwy krzyk
głębokim oddechem. Ostatnim haustem chłodnego powietrza...
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Rozkładam ręce w melodramatycznym
geście. Kto mi zabroni?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Robię krok do przodu i spadam w
przepaść.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I żaden schlany piwem buc nie wmówi
mi, że boję się skoku na bungee...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-33570266636918499042016-08-26T18:00:00.000+02:002016-10-09T19:07:51.570+02:00Mistrzyni #4<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Mimo że starałam się nie dać nic po
sobie poznać, słowa Arrena dały mi do myślenia. Ten cały
<i>dan</i><span style="font-style: normal;">'Farrens... Czy
rzeczywiście mógł być na tyle nierozważny, by usiłować się na
mnie mścić? Cóż, podczas rozmowy nie sprawiał wrażenia ani
przesadnie przebiegłego, ani przesadnie strachliwego. Właściwie
był... Nijaki. To sprawiało, że niczego nie mogłam wykluczyć.
Nie był wytrawnym Graczem, to pewne. Nie miał stylu, który
większość wyrabiała sobie w ciągu kolejnych heksatów – i
który pozwoliłby w choć niewielkim stopniu przewidzieć jego
reakcję... Nie spodziewałam się jednak, by rzeczywiście mógł mi
zagrozić.</span></div>
<a name='more'></a>Z drugiej strony
nie byłby to pierwszy raz, kiedy Arren próbowałby po prostu mną
sterować. On też był zagadką, nieprzewidywalnym elementem
układanki, gotowym wskoczyć na najmniej spodziewane miejsce. Robił
zawsze dokładnie to, czego nikt nie podejrzewał – i to było
właściwie jedyne, czego można było się po nim spodziewać.
Zawsze tajemniczy, wszystko co robił zamieniał w Grę, niezależnie
od tego, czy akurat trwała rzeczywista rozgrywka.
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przyzwyczajona do
równań z samymi niewiadomymi, postanowiłam zrobić to, co zwykle –
czekać i obserwować. Nie poddawać się emocjom i nie popadać w
paranoję. Próba przeniknięcia forteli Arrena mogłaby być równie
dobrze próbą rozbicia Muru srebrną łyżeczką do herbaty. Jego
plany – a zawsze jakieś miał – wychodziły na jaw dopiero po
zrealizowaniu. Mogłam jedynie próbować, i często robiłam to z
powodzeniem, wyjść z jego intryg bez korzyści, ale i bez szwanku.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cóż, najbliższy
Wieczór Gry zapowiadał się nad wyraz interesująco...</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
*</div>
<div align="CENTER" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Powozem
kierował mój jedyny służący, pełniący prócz woźnicy również
funkcję majordomusa, pokojowego i kucharza. Mało kto mógł
pozwolić sobie na więcej niż jednego sługę. Nie wspominając o
niewolnikach, bo ci, nie licząc naprawdę wyjątkowych przypadków,
zostali odesłani do pracy przy utrzymaniu naszej enklawy w
dobrobycie.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Moje
myśli dalekie jednak były od marzeń o tabunie służących. Z
niecierpliwością i ekscytacją wpatrywałam się w Pałac, do
którego z chwili na chwilę coraz bardziej się zbliżaliśmy.
Odruchowo poprawiłam nieskazitelnie ułożony materiał sukni. Wielu
Graczy z okazji Wieczorów organizowanych w Pałacu starało się
ubierać jeszcze bardziej bogato i elegancko. Ja sama nie łudziłam
się, że lepszy strój zagwarantuje mi uwagę odpowiednich ludzi,
dlatego jak zwykle królowała w nim prosta czerń. Mój znak
rozpoznawczy, aksamitka z brylantową broszką, tkwiła bezpiecznie
zawiązana na szyi.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W końcu
powóz zatrzymał się przy szerokich schodach wiodących do
monumentalnego wejścia. Wysiadłam z gracją, wspierając się lekko
na ramieniu woźnicy. Ten szybko wskoczył na kozioł i odjechał, by
zrobić miejsce kolejnym powozom, rzecz jasna należącym do niższych
rangą Graczy.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Powoli
ruszyłam w górę schodów, już tutaj napotykając pierwszych
gości. Wstępne rozmowy, niezobowiązujące powitania – to
wszystko było tylko wstępem do prawdziwej Gry. Mimo obojętności,
czy wręcz niefrasobliwości goszczącej na ich twarzach, doskonale
wiedziałam jednak, że wszyscy czekają tylko, by wejść do środka
i zobaczyć Cesarzową.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Idąc,
skinęłam z daleka głową kilku starannie dobranym osobom. Znalazł
się wśród nich <i>lor</i>'Drimm. Dałam mu tym samym do
zrozumienia, że nie zapomniałam o jego obietnicach, mógł zatem
spodziewać się, że odszukam go później. Taki też miałam
zamiar.
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wydawało
mi się, że dostrzegłam w pobliżu młodego <i>dan</i>, o którym
rozmawiałam z Arrenem, było jednak za późno, żeby się odwrócić.
Nie zawracając sobie głowy niczego niewnoszącymi rozmówkami,
udałam się wprost do Pałacu. Być może była w tym odrobina
ostentacji, niektórzy mogli to również uznać za nietaktowne. Nie
byłam jednak typem osoby, która zawsze postępuje zgodnie z
Zasadami. Gdybym była, nadal tkwiłabym w randze <i>dana.</i></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wrota
Pałacu stały otworem.<i> </i>Kogoś innego zapewne onieśmieliłaby
ich wielkość, będąca jedynie zapowiedzią ogromnych przestrzeni
wewnątrz... Ale ja na myśl o przekroczeniu progu czułam jedynie
przyjemny dreszczyk podniecenia. Wieczory odbywające się w
siedzibie Cesarzowej należały do moich ulubionych.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W
momencie, kiedy minęłam olbrzymie skrzydła wrót, wstąpiłam na
bogato zdobiony, szkarłatny dywan. Ciągnął się przez długi,
szeroki korytarz, prowadząc aż do znajdującej się na drugim końcu
sali tronowej, gdzie pod uważnym spojrzeniem władczyni rozpoczynała
się właśnie Gra. Starając się nie zdradzać, jak bardzo
chciałabym znaleźć się już w środku, zaczęłam powoli iść
korytarzem, uważnie acz dyskretnie rozglądając się na boki w
poszukiwaniu konkretnych twarzy. Im bliżej wejścia, tym bardziej
wpływowych spotykałam ludzi – byli to Gracze, którzy przybywali
na miejsce jako pierwsi.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Już
niedługo zamierzałam dołączyć do ich grona.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kiedy
dotarłam do końca korytarza, a tym samem do drzwi prowadzących na
salę tronową, zatrzymałam się. Wkrótce potem pojawił się przy
mnie cesarski herold.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-
Isserica Alhena <i>fena'</i>Darthis – oznajmiłam mu spokojnie.
Lekko się zdumiał słysząc tytuł <i>fena</i>. Większość
wyższych rangą wciąż jeszcze snuła się bezowocnie po korytarzu.
Tego Wieczoru zamierzałam jednak zrobić odpowiednie wrażenie,
udałam więc, że nie widzę jego zmieszania. Donośnym głosem
powtórzył moje nazwisko, oznajmiając obecnym moje przybycie.
Pilnując, by na moją twarz nie wpłynął niekontrolowany uśmiech
tryumfu na widok zdumionych spojrzeń, weszłam do sali tronowej.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zgodnie
z ceremoniałem – w niektórych wypadkach naruszenie reguł
stanowiło nie tyle brawurę, co zwykłą głupotę – najpierw
zwróciłam się w kierunku Cesarzowej. Siedziała na tronie w końcu
sali, otoczona sześcioma Doradcami, obserwując wchodzących Graczy.
Dygnęłam z gracją, spoglądając pokornie w podłogę. Kiedy
jednak się prostowałam, uniosłam wzrok i spojrzałam wprost w oczy
władczyni. Choć sala była spora, odległość od tronu nie była
na tyle duża, by uniemożliwić mi dostrzeżenie lekkiego uśmiechu
na jej twarzy.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zadowolona
z siebie, zeszłam nieco na bok i uważnie zlustrowałam wzrokiem
pomieszczenie. W rzeczy samej, rozmiary sali były wprost stworzone
do Gry. Dość duża, by pomieścić wielu ludzi i umożliwić im
względną prywatność w rozmowach, na tyle jednak mała, by można
było ogarnąć większość obecnych wzrokiem bez konieczności
lawirowania w tłumie. Z kolei sama Cesarzowa ze swego miejsca na
tronie z pewnością mogła uważnie śledzić dowolny element
rozgrywki.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Miałam
nadzieję, że tego Wieczoru tym elementem będę ja.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Sala z
wolna się zapełniała. Wkrótce dostrzegłam już wchodzącego
<i>lor</i>'Drimma i innych, podobnych mu rangą Graczy. Pojawił się
też generał, z którym heksat temu rozmawiał Arren, a którego
uznał za „zupełnie nic niewartego” i wielu innych, mniej lub
bardziej istotnych.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Arren
<i>har</i>'Thavess! - oznajmił herold i rzeczywiście ujrzałam po
chwili Arrena, z rozbawionym uśmiechem wkraczającego do sali i
kłaniającego się Cesarzowej. Rozejrzał się i napotkał moje
spojrzenie. Posłał mi jedno ze swych zawadiackich mrugnięć, po
czym zniknął w tłumie nowo przybyłych.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jego
pojawienie się kazało mi raz jeszcze zastanowić się nad naszym
ostatnim spotkaniem. Wciąż nie mogłam rozgryźć powodów, dla
których miałby udzielić mi ostrzeżenia – o ile było prawdziwe,
albo domniemanych korzyści, jeśli próbował wprowadzić mnie w
błąd.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przeklęty
drań.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-
<i>Fena</i>'Darthis – usłyszałam tuż obok głęboki, męski
głos. Odwróciłam się i ujrzałam nikogo innego, jak generała, z
którym miałam zamiar porozmawiać. Ciekawe. - Generał <i>lor</i>'Syles
– przedstawił się z prostotą właściwą wojskowym. - Wiele o
pani słyszałem, <i>fena</i>.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Och,
doprawdy? Mogę pana zapewnić, generale, że <i>har</i>'Thavess nie
jest wiarygodnym źródłem informacji, zwłaszcza gdy chodzi o mnie
– odpowiedziałam, z lekkim uśmiechem mającym sygnalizować, że
nie jest to do końca poważna deklaracja. Generał Syles zaśmiał
się.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-
Przewidział, że tak pani powie. Cóż, będę zatem musiał sam
przekonać się, czy rzeczywiście posiada pani rozliczne zalety, o
których wspominał – powiedział ze znaczącym uśmiechem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i>Rozliczne zalety. Coś
podobnego</i><span style="font-style: normal;">, pomyślałam,
przytakując mu z uśmiechem.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-style: normal;">-
Proszę o wybaczenie, </span><i>fena</i><span style="font-style: normal;">,
ale na razie zmuszony jestem porzucić pani zajmujące towarzystwo.
Jeśli wyrazi pani ochotę, z chęcią przedstawię panią później
niektórym z moich... znajomych. Jestem przekonany, że będzie to
dla pani z korzyścią. - To powiedziawszy, generał ukłonił się
lekko i odszedł, zostawiając mnie z głową pełną podejrzeń.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-style: normal;">W
Grze nikt niczego nie robił bezinteresownie, nawet jeśli chodziło
o przedstawienie niższego rangą Gracza kilku wyżej postawionym
osobom – a taki właśnie zamiar zdawał się mieć Syles. Czy to
możliwe, by to Arren go do tego namówił? Wszystko na to
wskazywało, ale jego motywy były dla mnie jeszcze większą
tajemnicą. Pozorna sympatia, którą mi okazywał, nie była
przecież wystarczającym powodem, by mi pomagać, możliwe że ze
szkodą dla niego samego. Jeśli za tym stał, z pewnością musiał
mieć w tym swój cel. </span>
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tylko
jaki?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/08/mistrzyni-3.html"><< #3 </a> >> #5 </div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-86764564828391252372016-08-12T21:00:00.000+02:002016-10-09T19:21:41.864+02:00Mistrzyni #3<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Z ostatniego piętra mojej rezydencji
roztaczał się wspaniały widok na Miasto.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Miasto...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Czy można jeszcze nazywać tak ten
niewielki skrawek ziemi, na którym się gnieździmy? Dzielnica jest
jak złota klatka, pełna wygód i całkiem udanie stwarzająca
pozory wolności... Ale jednak klatka.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ostatnio coraz częściej zdarza mi się
mieć takie myśli, zwłaszcza kiedy spoglądam z daleka na
przysłaniający horyzont Mur. Moje myśli nie mają jednak szansy
niczego w tej materii zmienić. Jesteśmy skazani na taki los.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Została nam już tylko Gra.</span></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">W końcu nie mogłam już dłużej
usiedzieć na miejscu. Odeszłam od okna i z ogromnej garderoby
wybrałam aksamitny czarny płaszcz, podszyty krwistoczerwonym
jedwabiem. Nagle ryzyko, że mogę spotkać kogoś, kto pokrzyżowałby
mi plany na najbliższy Wieczór Gry, nie wydawało mi się aż tak
wielkie. Ubrałam się pospiesznie, i stukając trzewikami przeszłam
przez korytarze i schody swojej rezydencji. W końcu wyszłam przez
duże, podwójne drzwi i stanęłam w świeżym powietrzu poranka.
</span></span><br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Mróz przyjemnie szczypał mnie w
odsłoniętą skórę szyi i twarzy, a ostry wiatr szarpał włosy,
odgarniając je do tyłu. Przymknęłam na chwilę oczy, by nacieszyć
się złudnym poczuciem wyzwolenia po wyjściu z pustej willi. Potem
ruszyłam powoli wzdłuż ścieżki niewielkiego ogrodu i wyszłam
przez bramę prosto na opustoszałą ulicę. Wyglądała jak wymarła,
i w pewnym sensie taka właśnie była.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Szybkim krokiem zaczęłam przemierzać
uliczki i zaułki, mijając kolejne wille moich przeciwników i
sprzymierzeńców, wrogów i... Nie, przyjaciół nie miałam.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Kilka minut później nie napotkawszy
nikogo znalazłam się w niezamieszkanej przez arystokrację części
dzielnicy. To tutaj ci nieliczni służący, którzy z nami zostali,
wyrabiali wszystko, co było nam mniej lub bardziej potrzebne.
Zwolniłam kroku, zadowolona, że wreszcie nie muszę obawiać się
spojrzeń rywali.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Opustoszałe Miasto sprowadziło moje
myśli na czasy, kiedy ludzie bali się wychodzić z domów w
rzeczywistej trosce o swoje życie, a nie z wyrachowania. Czasy,
kiedy strach towarzyszył nam przy każdym oddechu, każdym łyku
wody, każdym kęsie pożywienia. Kiedy nikt, nawet najwyżej
postawieni możni, nie był pewien jutra.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Czasy Zarazy.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Rzadko myślałam o tamtych dniach.
Byłam wtedy niespełna dziesięcioletnią dziewczynką, więc
zawodna pamięć na ogół dość skutecznie zacierała w mojej
głowie obrazy nędzy. W takie dni jak ten przypominałam sobie
jednak widziane z okien powozu zamieszki w dzielnicach biedoty, widok
niedożywionych i chorych żebraków, którym nie miał kto udzielić
jałmużny, matek wyjących z rozpaczy nad martwymi ciałami ich
dzieci... Łuny pożarów, wzniecanych przez pomyleńców pragnących
oczyszczenia... Ulgę, którą przyniosło zamknięcie oddzielonej
Murem dzielnicy arystokratów od reszty Miasta.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Każdy z nas wiedział, że dzielnice
za Murem są skażone. Tkwiliśmy tu, uwięzieni jak rajskie ptaki w
olbrzymich klatkach, przypięci do prętów filigranowymi złotymi
łańcuszkami. Mieliśmy wszystko, czego nam trzeba... Prócz
wolności.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zmęczeni strachem przed Zarazą, nie
mogąc jednocześnie całkowicie się od niego wyzwolić, zaczęliśmy
więc Grać. Gra stała się naszą rozrywką, naszym stylem życia,
naszym poczuciem celu...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Zastanawiałam się czasem, czy
ktokolwiek o tym pamięta. Czy to możliwe, byśmy tak bardzo
zapamiętali się w Graniu, że z wolna zapominamy co było
początkiem tego wszystkiego?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Pogrążona w myślach, nawet nie
zauważyłam, kiedy dotarłam do samego Muru. Zadrżałam, gdy
uświadomiłam sobie, że jedynie kilkanaście kroków dzieli mnie od
jedynej bariery chroniącej mnie przed zakażoną częścią Miasta.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Przez dłuższą chwilę stałam i z
poczuciem igrania z ryzykiem patrzyłam na spojone ze sobą ogromne
kamienie. Nagle cichy szelest za plecami i to specyficzne wrażenie
bycia obserwowaną kazały mi odwrócić się w stronę alejki, którą
przyszłam.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Witaj, Arrenie – powiedziałam,
widząc mężczyznę opierającego się o zacienioną ścianę
jednego z domów.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Jak zawsze czujna – skomentował
Arren z typowym dla siebie zawadiackim uśmiechem.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Jak zawsze błyskotliwy – odparłam
dość chłodno. Zdecydowanie nie byłam w nastroju do żartów
Arrena.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Pozwolisz? - spytał mężczyzna,
podchodząc bliżej i oferując mi swoje ramię. Dość niechętnie
wsunęłam pod nie rękę i oparłam dłoń na jego przedramieniu.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Poprowadził mnie z powrotem uliczką.
Nie odzywałam się. Jeśli chciał się czegoś dowiedzieć, nie
zamierzałam ułatwiać mu zadania.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Ciekawe miejsce wybrałaś sobie na
spacer, Isserico – zaczął po pewnym czasie Arren.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Doprawdy?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Mało kto odważa się podejść pod
Mur – zauważył. Cóż, miał rację. Większość arystokratów
nie miała powodu tu przychodzić, nie było więc potrzeby
ryzykować.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- O czym tak rozmyślałaś?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- O tym jak miło byłoby zepchnąć
cię z tego Muru na drugą stronę.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Myślisz o mnie na każdym swoim
spacerze?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- A czy ty śledzisz mnie podczas
każdego z nich?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Arren zaśmiał się lekko.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Nie osobiście – odparł, mrugając
porozumiewawczo. Byłam niemal przekonana, że nie żartuje.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Cóż więc skłoniło cię do
poświęcenia swego cennego czasu? - spytałam, w przeciwieństwie do
niego nie uśmiechając się.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Odpowiedź, że chciałem się z tobą
zobaczyć, oczywiście cię nie przekona?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Oczywiście.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- A jeśli powiem, że przyszedłem cię
ostrzec?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">A to ciekawe. Wiedziałam, że Arren
niczego nie robi bezinteresownie, podobnie zresztą jak ja.
Pozostawała kwestia tego, czy ostrzega poważnie, czy może to
kolejny z jego wybiegów, mających odwrócić moją uwagę od tego,
na co nie chciał, by była zwrócona...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Ostatecznie nie odpowiedziałam,
czekając aż sam rozwinie myśl.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Pamiętasz Farrensa? Młody <i>dan</i><span style="font-style: normal;">,
którego z właściwą sobie delikatnością odprawiłaś w rozmowie
podczas ostatniego Wieczoru Gry.</span></span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Przez chwilę
zastanawiałam się, usiłując wyłowić jego twarz spośród
dziesiątek innych zapełniających moją pamięć. W końcu skinęłam
głową, przypomniawszy sobie nieopierzonego młodzika, który
nieostrożnie nie użył mojego tytułu.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;">-
Niedługo po tym jak opuściłaś jego zachwycająco interesujące
towarzystwo, widziałem jak rozmawiał z </span><i>lor</i><span style="font-style: normal;">'Drimmem.
Twoim rywalem – dodał, jakbym potrzebowała przypomnienia. Drimm,
ten hazardzista i dziwkarz, którego niedługo miałam nadzieję
zastąpić na stanowisku... Cóż, jak dotąd wyrażał chęć
współpracy, ale po naszej ostatniej rozmowie byłam przekonana, że
niczego ponad chęci nie może mi zaoferować. A ja nie
sprzymierzałam się z ludźmi, którzy nie mieli nic do
zaoferowania.</span></span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Uważasz, że
będzie się mścił? Na mnie? - spytałam z powątpiewaniem,
zerkając na nieskazitelny profil Arrena.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;">- To
twój wniosek, </span><i>fena</i><span style="font-style: normal;">. -
Mężczyzna skłonił głowę, ale i tak dostrzegłam na jego ustach
cień uśmiechu.</span></span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Oczywiście. A ty
niczego nie zamierzałeś sugerować.</span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Absolutnie
niczego.</span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Rozumiem. A co z
twoimi planami na najbliższy Wieczór? Skoro <span style="font-family: inherit;">generał </span>okazał się tak
niewart uwagi...</span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Och, będę
improwizował. Znasz mnie...</span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Na tyle dobrze,
by wiedzieć, że zawsze masz plan, nawet kiedy twierdzisz, że go
nie masz – odparłam, wywołując u niego pełny zadowolenia
uśmiech.</span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Jak zawsze
przenikliwa...</span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">- Jak zawsze
obłudny.</span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2015/10/mistrzyni-2.html"><< #2</a> <a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/08/mistrzyni-4.html">#4 >></a> </span></span></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-7683261838320109312016-07-26T20:00:00.000+02:002016-10-09T19:22:07.501+02:00LBA - nominacja po raz drugi!<a href="https://3.bp.blogspot.com/-oKyyS2R5eYo/V5fgQcJslSI/AAAAAAAAAGY/qLyEo3iP8_8MDHS1fLj4VqCPoOpXJrDUgCLcB/s1600/LiebsterAward.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="181" src="https://3.bp.blogspot.com/-oKyyS2R5eYo/V5fgQcJslSI/AAAAAAAAAGY/qLyEo3iP8_8MDHS1fLj4VqCPoOpXJrDUgCLcB/s200/LiebsterAward.png" width="200" /></a><b>Liebster Blog Award</b> to wyróżnienie przyznawane przez blogerów innym blogerom. Zabawa polega na nominowaniu wybranych blogów z niewielkimi liczbami obserwatorów, co ma pomóc w zdobywaniu nowych Czytelników. Każda osoba nominuje 11 blogów, zadając ich Autorom 11 pytań, a sama odpowiada na pytania zadane przez osobę, która ją nominowała.<br />
<br />
Do LBA jestem nominowana już drugi raz (poprzedni zestaw pytań i moje nominacje możecie zobaczyć <a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2015/05/lba-nominacja.html">>>tutaj<< </a>). Tym razem wyróżnienie przyznała mi Autorka bloga <a href="http://ksiazkolubna.blogspot.com/"><b>Książkolubna</b></a>.<br />
<br />
Serdecznie dziękuję!<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
A oto i moje odpowiedzi:<br />
<br />
<br />
<b>1. Czy jest książka, do której ciągle wracasz?</b><br />
<br />
Jest wiele takich książek, ba - nawet całych serii! Najwięcej razy wracałam jednak chyba do "Harry'ego Pottera" J. K. Rowling.<br />
<br />
<br />
<b>2. W której książce zakończenie zbulwersowało cię do tego stopnia, że chciałbyś/chciałabyś je zmienić?</b><br />
<br />
Nie przypominam sobie takiej. Szanuję prawo Autorów do rozwiązania fabuły w sposób, który uznają za najlepszy. Nawet jeśli zakończenie czasem mi się nie podoba, to raczej dlatego, że podświadomie pragnę happy-endu, a znajduję coś zgoła innego.<br />
<br />
<br />
<b>3. Której książki lub książkowego cyklu nie chcesz przeczytać?</b><br />
<br />
Cyklu "Błękitnokrwiści". Zdecydowanie NIE.<br />
<br />
<br />
<b>4. Której bohaterki/bohatera tak bardzo nie znosisz, że najchętniej zabiłabyś/zabiłbyś go już w pierwszym rozdziale?</b><br />
<br />
Józia z "Ferdydurke" Gombrowicza. Choć prawdopodobnie jest to kwestia tego, że nie znoszę całej tej książki.<br />
<br />
<br />
<b>5. Czy kiedykolwiek fabuła książki owładnęła Tobą tak bardzo, że zakradła się do Twoich snów? Jeśli tak, podaj tytuł i autora.</b><br />
<br />
Wiem, że mi się to zdarzało, ale ponieważ dość szybko zapominam swoje sny, nie jestem w stanie powiedzieć, przy których książkach. <br />
<br />
<br />
<b>6. Po jaki rodzaj książek sięgasz najchętniej?</b><br />
<br />
Na to pytanie zwykłam odpowiadać: "fantastykę", i nadal jest to mój ulubiony gatunek. Mój gust stale poszerza się jednak o nowe gatunki i autorów, których bardzo sobie cenię mimo znacznych rozbieżności w tematyce i formie.<br />
<br />
<br />
<b>7. Czy zdarza Ci się mówić cytatami?</b><br />
<br />
Oczywiście! Częściej są to cytaty z filmów, ale zdarzają się i książkowe. Uwielbiam cytaty i jeśli jakiś głęboko zapadnie mi w pamięć, nie waham się go wykorzystać w odpowiednim momencie.<br />
<br />
<br />
<b>8. Czy lubisz e-booki i audiobooki? Uzasadnij krótko odpowiedź.</b><br />
<br />
Lubię. A raczej cenię ich wartość w promowaniu czytelnictwa wśród ludzi, którzy papier i druk błędnie kojarzą ze słowem "nuda". Osobiście (jak pewnie większość książkoholików) wolę tradycyjne książki, ale nie przeszkadza mi to w sporadycznym korzystaniu z elektronicznych czy słuchaniu interpretacji głosowych.<br />
<br />
<br />
<b>9. Książka zdecydowanie nie trafia w Twój gust. Czytasz do końca, czy rezygnujesz?</b><br />
<br />
Zazwyczaj czytam, chociażby dlatego, żeby móc uczciwie powiedzieć, że całość jest moim zdaniem do chrzanu. Wypadki, kiedy książkę odłożyłam z powodu "niezgodności charakterów" mogłabym zapewne policzyć na palcach (aczkolwiek wolę nie próbować, jako że pamięć bywa zawodna).<br />
<br />
<br />
<b>10. Z którym bohaterem książkowym najbardziej się utożsamiasz?</b><br />
<br />
Chyba nie ma takiego bohatera. Czytając, zawsze wczuwam się w emocje postaci, ale nie spotkałam jeszcze takiej, która byłaby odzwierciedleniem mnie.<br />
Może to i dobrze?<br />
<br />
<br />
<b>11. Którą książkę uważasz za tak słabą, że nie powinna była nigdy zostać napisana?</b><br />
<br />
"Kłamczuchy" (Pretty Little Liars). Da się czytać, ale jestem pewna, że świat nie byłby uboższy bez tych książek.<br />
<br />
<br />
<br />
Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację i chylę czoła przed niecodziennymi i trudnymi (dla mnie) pytaniami!<br />
<br />
<br />
Moje pytania:<br />
<br />
1. Czy jest książka, której przeczytania żałujesz? Jeśli tak, podaj tytuł i Autora.<br />
2. Jaki typ bohatera książkowego najbardziej Cię irytuje? Dlaczego?<br />
3. Wolisz wielotomowe sagi, czy pojedyncze książki?<br />
4. Jaką cechę charakteru uważasz za najbardziej przydatną w życiu?<br />
5. Po jaki gatunek książek nigdy nie zamierzasz sięgnąć?<br />
6. Jaka jest najważniejsza książka Twojego dzieciństwa? Dlaczego?<br />
7. Gdybyś miał uratować jedną książkę ze swojego zbioru, co by to było?<br />
8. Co jest Twoją największą pasją?<br />
9. Co sprawiło, że zacząłeś/zaczęłaś prowadzić bloga?<br />
10. Blogi o jakiej tematyce najchętniej odwiedzasz?<br />
11. Jaki świat książkowy chciałbyś/chciałabyś odwiedzić i dlaczego?<br />
<br />
<br />
Nominuję blogi:<br />
<br />
1. <a href="http://jakietoszczescie.blogspot.com/">Jakie to szczęście</a><br />
2. <a href="http://amulena.blogspot.com/">Amulena</a><br />
3. <a href="http://infernos-written.blogspot.com/">Infernos Caelum</a><br />
4. <a href="http://rdzawobrody.blogspot.com/">Introwertyk</a><br />
5. <a href="http://rainydarknesswiththebookodshadow.blogspot.com/">The book of shadow</a><br />
6. <a href="https://waletkier.blogspot.com/">Walet kier</a><br />
7. <a href="http://luthien-fanfiction.blogspot.com/">It's reading time!</a><br />
8. <a href="http://pisarskatworczoscwstegideszczu.blogspot.com/">Pisarska Twórczość Wstęgi Deszczu</a><br />
9. <a href="http://4kajko.blogspot.com/">4kajko</a><br />
10. <a href="http://peaceloveyo.blogspot.com/">Peace Love Yo</a><br />
11. <a href="http://o-trzy-znaki.blogspot.com/">O trzy znaki za daleko</a><br />
<a href="http://jakietoszczescie.blogspot.com/"></a><br />
<br />
<br />
Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do udziału nominowanych!<br />
<br />
~ Insa<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-16961269015263815412016-07-25T20:00:00.000+02:002016-10-09T19:22:41.820+02:00Cień Amorionu #24<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">Tajemnicze światło zniknęło równie nagle, jak się pojawiło.<br />Kiedy już opuściła odruchowo uniesioną rękę i uchyliła powieki, przed oczami zobaczyła jedynie powidoki po jasnym rozbłysku. Zamrugała gwałtownie, by się ich pozbyć. Po dłuższej chwili widziała już na tyle dobrze, że mogła przyjrzeć się temu, co miała przed sobą.</span></span></div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">A wiele było do oglądania. Choć dałaby sobie uciąć lewą rękę, że jeszcze przed chwilą była otoczona gąszczem roślin, teraz stała na samym skraju rozległej polany. Podłoże wznosiło się lekko, tworząc niewysokie wzniesienie o płaskim szczycie w jej centralnej części. Na samym środku kolistej przestrzeni wznosiło się natomiast najpotężniejsze drzewo, jakie wojowniczka widziała nie tylko na Caich'mhuir, ale i w całym swoim życiu. Stare, powykręcane gałęzie korony zdawały się sięgać chmur, a nawet najniższe z nich rosły wyżej, niż sięgały liście najwyższych roślin z lasu – w zasadzie trudno było uwierzyć, że nie jest widoczne z perspektywy morza. Drzewo wydawało się martwe i było zupełnie pozbawione liści, ale o dziwo nie nosiło oznak butwienia.<br />- Ciekawe – mruknęła do siebie wojowniczka, czujnie rozglądając się wokół. Wiedźma musiała mieszkać gdzieś tutaj, ale nigdzie nie było widać żadnej budowli czy choćby groty. Nic, co w jakikolwiek sposób przywodziłoby na myśl ludzką siedzibę.<br />Scathach już miała ruszyć przez polanę, kiedy uświadomiła sobie, że obie jej dłonie są puste, a pas nieprzyjemnie lekki. Jej rapier zniknął, sztylet również. Bez specjalnej nadziei spojrzała na ziemię nieopodal swoich stóp, ale, rzecz jasna, zguby nie odnalazła. Zaklęła cicho. Miecz byłby niewątpliwą pociechą przy spotkaniu z Wiedźmą, choć pewnie na nic by się nie zdał, gdyby przyszło mu mierzyć się z magią. Bez broni Scathach czuła się jednak niemal naga i zupełnie wystawiona na atak.<br />Tak czy inaczej, nie miała wyjścia. Powoli ruszyła przez polanę, odruchowo kierując się w stronę ogromnego drzewa. Szybko pokonała połać trawy i zaczęła wspinać się po łagodnym stoku. Im dalej, tym bardziej był stromy, ale wspinaczka nie nastręczała większych problemów. Starając się ignorować nieprzyjemne wrażenie, że jak na razie wszystko idzie aż zbyt dobrze, wojowniczka dotarła wreszcie do niezwykłego drzewa. Z bliska wydawało się jeszcze większe.<br /><i>Kim jesteś?</i><br />Niemal podskoczyła, słysząc kobiecy szept odbijający się echem w jej głowie. Rozejrzała się odruchowo, ale oczywiście nikogo nie dostrzegła.<br /><i>Kim jesteś?</i>, powtórzył głos nieco bardziej natarczywie.<br />- Nazywam się Scathach – odpowiedziała niepewnie na głos. - Przyszłam spotkać się z Morską Wiedźmą – dodała, nie słysząc odpowiedzi.<br /><i>Wiesz, o co prosisz?</i><br />- Chcę prawdy – odparła z przekonaniem.<br /><i>Dobrze, Scathach. Skoro jesteś pewna, wejdź.</i><br />Wojowniczce już cisnęło się na usta pytanie „gdzie?”, gdy zauważyła, że z drzewem dzieje się coś... Dziwnego.<br />Przy samej ziemi, nieopodal miejsca, w którym stała, pień zaczął się wybrzuszać, by następnie wypuścić szeroki, płaski pęd, wyrastający z niemożliwą wręcz prędkością... W dodatku idealnie poziomo. Zaraz za nim, nieco obok i wyżej, pojawił się następny. I jeszcze następny.<br />Stopnie, uświadomiła sobie zdumiona Scathach, patrząc na to niezwykłe widowisko. Ostrożnie postawiła stopę na pierwszym schodku i przeniosła na nią ciężar ciała. Gałąź ugięła się nieco, ale wytrzymała. Wojowniczka zaczęła się więc wspinać, dla równowagi opierając się dłonią o chropowatą powierzchnię pnia. Po żmudnej i męczącej wędrówce przez las, wchodzenie po zwykłych stopniach wydawało jej się błogim odpoczynkiem. Zatrzymała się tylko na moment, by z połowy wysokości ogromnego drzewa spojrzeć na Caich'mhuir – morze lasu, rozciągające się jak daleko sięgał wzrok. Pragnęła jednak czym prędzej dostać się na szczyt, nie podziwiała więc widoków zbyt długo.<br />W końcu, będąc zdecydowanie wyżej nad ziemią niżby sobie tego życzyła, wojowniczka stanęła na potężnym konarze, tak grubym, że utrzymanie równowagi nie sprawiało jej najmniejszego problemu. W miejscu, w którym olbrzymia gałąź wyrastała z drzewa, znajdowała się spora dziupla.<br /><i>Wejdź</i>, usłyszała ponownie głos. Ignorując myśl, że włażenie do dziupli w drzewie to najgłupsza rzecz, jaką robiła w życiu, Scathach posłuchała, i schyliwszy się lekko weszła do...<br />Izby?<br />Tak właśnie brzmiała pierwsza jej myśl, bowiem wydrążone w pniu gigantycznego drzewa pomieszczenie niczym nie różniło się od zwyczajnej ludzkiej siedziby. Skromnie urządzone wnętrze było tak swojskie, że wojowniczka przez chwilę stała bez ruchu, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. A widziała najzwyklejsze w świecie krzesła, niewielki stolik, pęki ziół suszące się na ścianie i suficie, a nawet prosty siennik na prawo od wejścia. W kilku miejscach porozstawiane były zwykłe woskowe świece, rzucające łagodne światło na skąpane w mroku pomieszczenie.<br />- Z tą miną nie wyglądasz zbyt inteligentnie, <i>baleanai</i> – usłyszała nagle. Wzdrygnęła się mimowolnie i spojrzała w lewo, tam, skąd dochodził głos. Nieopodal stolika stała nieco przygarbiona postać, okutana w długi płaszcz z kapturem. Scathach była absolutnie pewna, że chwilę wcześniej jej tam nie było.<br />- Nie co dzień widzę dom urządzony w środku drzewa – odparła, zdecydowana nie dziwić się niczemu.<br />- Od razu lepiej – dobiegło ją spod kaptura. W kobiecym głosie zabrzmiała nuta wesołości. - Co tu widzisz? - spytała postać z wyraźnym zaciekawieniem.<br />- Skoro pytasz, zapewne coś innego niż ty – odpowiedziała ostrożnie. - Jesteś Morską Wiedźmą?<br />- A zapowiadałaś się tak dobrze... – skwitowała nieznajoma, zupełnie ignorując pytanie. - Usiądź, <i>baleanai</i>. Rozgość się.<br />Scathach zrobiła krok do przodu, ale nie posłuchała.<br />- Widzę skromnie urządzoną, wiejską chatę. Tam stoi stół i dwa krzesła, tu wiszą suszone zioła, a tam leży siennik. Na podłodze jest mata z plecionki – powiedziała, wskazując kolejno wymieniane przedmioty.<br />Nie widziała twarzy nieznajomej, ale miała wrażenie, że ta się uśmiecha.<br />- Ciekawe. Bardzo ciekawe...<br />- Czemu?<br />- Niewiele przybywających tu osób właśnie tak postrzega dom.<br />Wojowniczka, nie odpowiadała przez chwilę, analizując jej słowa.<br />- Więc każdy widzi tu coś innego? To, co kojarzy mu się z domem? - domyśliła się. Kobieta nie odpowiedziała, nie skinęła nawet głową, ale Scathach wiedziała, że ma rację. - Jesteś Morską Wiedźmą. - Tym razem stwierdziła, nie zapytała.<br />- Wreszcie jakieś wnioski, zamiast durnych pytań – skomentowała Wiedźma. - Owszem, jestem tą, którą nazywają Morską Wiedźmą. Choć muszę przyznać, że w życiu nie słyszałam większej bzdury. Przy pomocy magii nie potrafiłabym nawet napalić w kominku.<br />- A to miejsce?<br />- Nie jest moim dziełem. - W głosie kobiety zabrzmiała dziwna nuta. Strachu... A może nienawiści? A może jednego i drugiego.<br />- Jesteś tu za karę – zgadła wojowniczka, coraz bardziej zaintrygowana.<br />- Męczy mnie już twoja gadanina, <i>baleanai</i>. Czego chcesz?<br />- Mówiłam. Prawdy.<br />- Skąd pomysł, że mogę ci ją dać?<br />Scathach milczała przez chwilę.<br />- Marynarze mówią, że potrafisz czytać w ludzkich duszach.<br />- Marynarze mówią wiele rzeczy. - Spod kaptura rozległo się lekceważące prychnięcie.<br />- Ale w każdej opowieści kryje się ziarno prawdy – nalegała wojowniczka, zdecydowana nie ustąpić.<br />- Owszem.<br />- Więc pomożesz mi?<br />Kobieta nie odpowiedziała. Poruszyła się niespokojnie i zrobiła kilka kroków, mijając wojowniczkę, po czym zaczęła przyglądać się pękom ziół. A przynajmniej tak wnioskowała Scathach, ponieważ twarz Wiedźmy nadal skryta była w mroku kaptura.<br />- Chcesz wiedzieć, co wydarzyło się między tym, którego znasz jako Eriana, a tym, którego nazywałaś Mistrzem – odezwała się po chwili. Nie było to pytanie.<br />Przypominając sobie, że miała niczemu się nie dziwić, Scathach skinęła tylko twierdząco głową, powstrzymując się od pytania, skąd kobieta to wie. Zaraz jednak uświadomiła sobie, że Wiedźma jej nie widzi.<br />- Tak – odpowiedziała więc cicho.<br />- Chcesz wiedzieć, kto go zabił.<br />- Tak.<br />- Myślę, że stawiasz nieodpowiednie pytania, <i>baleanai</i> – powiedziała po chwili Wiedźma, odwracając się powoli. - Ale nie ma co się dziwić, skoro nie znasz prawdy.<br />- Prawdy?<br />Wiedźma milczała przez chwilę, a Scathach ponownie odniosła wrażenie, że kobieta się uśmiecha.<br />- Wiedza to bardzo niebezpieczne narzędzie, <i>baleanai</i>. A prawda bywa znacznie trudniejsza niż życie w złudzeniach – powiedziała w końcu zaskakująco łagodnym tonem.<br />- A jednak chcę ją poznać.<br />- Całą?<br />Wojowniczka skinęła krótko głową.<br />- Mam nadzieję, że wiesz, o co prosisz. Dobrze. Dowiesz się prawdy. Musisz jednak wiedzieć, że wszystko ma swoją cenę... - Po tych słowach wojowniczka zamarła, oczekując niemożliwej do spełnienia prośby. - Nie, nie, nie zrozum mnie źle. Niczego od ciebie nie chcę. Ale za tę wiedzę zapłacisz przed samą sobą.<br />- Oszaleję – odezwała się po chwili Scathach, mierząc postać wzrokiem. - Jak inni.<br />- A więc słyszałaś o tych biedakach... - Spod kaptura rozległo się ciche westchnięcie.<br />- Oszaleli, bo powiedziałaś im prawdę? - spytała nieco ostrzej niż zamierzała.<br />- Oszaleli, ponieważ nie chcieli w nią uwierzyć.<br />Scathach zmarszczyła brwi.<br />- Co masz na myśli?<br />Wiedźma zamilkła na dłuższą chwilę, jakby zbierając myśli. Wojowniczkę zdumiało, jak bardzo <i>ludzka</i> była. Po usłyszeniu opowieści spodziewała się bezwzględnej istoty, żądającej ofiar z niewinnych ludzi. Tymczasem miała przed sobą zwykłą kobietę.<br />- Cóż... - powiedziała w końcu Wiedźma. - Kiedy tu przychodzili, byli przerażeni i wyczerpani. Nie to jednak było ich zgubą. Moją powinnością było powiedzieć im, że mogą usłyszeć ode mnie odpowiedzi na dowolne pytania, i że będą one zgodne z prawdą. Prawda była jednak dla nich tak szokująca, że żądali dowodu na potwierdzenie moich słów. Nie mogłam odmówić – wyjaśniła zwięźle.<br />- Dlaczego? Dlaczego nie mogłaś odmówić? - spytała wojowniczka. Było w tej historii coś, co nie dawało jej spokoju, nie wiedziała tylko co.<br />- To dłuższa historia, <i>baleanai</i>, a ty przyszłaś tu, by uzyskać własne odpowiedzi.<br />Scathach skinęła głową.<br />- Ile pytań mogę ci zadać? - spytała rzeczowo.<br />- Ile tylko zechcesz – odparła Wiedźma. - Jestem tu po to, by podzielić się z tobą moją wiedzą.<br />Kolejne skinięcie.<br />- Dlaczego nie mogłaś odmówić tym ludziom? - spytała. Wiedźma, ku jej zdumieniu, zaśmiała się cicho.<br />- Nie ustąpisz, <i>baleanai</i>. Dobrze. Skoro nalegasz, usłyszysz wpierw moją historię. Ale najpierw... Może usiądziesz? - Po tych słowach u stóp wojowniczki pojawiła się miękka mata. Tym razem Scathach usłuchała, siadając ze skrzyżowanymi nogami. Wiedźma zajęła miejsce naprzeciwko, na podobnym przedmiocie. Poprawiła się lekko i wyprostowała, jednak jej twarz nadal zakrywał kaptur. Po chwili odchrząknęła i zaczęła opowiadać.<br />- Urodziłam się wiele lat temu w niewielkiej wiosce na południe od Sith. Wiodłam zwyczajne, spokojne życie. W końcu posłano mnie na naukę do miasta. Uczyłam się szybko, więc niebawem okazało się, że nauczyciele nie są w stanie przekazać mi więcej swej wiedzy. Ja jednak byłam nienasycona. Im więcej wiedziałam, tym większej wiedzy pragnęłam. Opuściłam rodzinę na stałe i zaczęłam podróżować po całym Amorionie, szukając odpowiednich mistrzów. Uczyłam się wszystkiego, czego mogłam, ale i to nie wystarczyło. Moje pragnienie było zbyt potężne. – Wiedźma mówiła obojętnym, bezbarwnym głosem, jakby to nie swoje życie właśnie streszczała. Scathach poczuła nieprzyjemny dreszcz, ale w skupieniu słuchała dalej. - Każdy umysł ma jednak swoje ograniczenia. Nie mogłam posiąść ogromu wiedzy, którego pragnęłam. Zwróciłam się więc o pomoc do samych bogów. Błagałam ich, by uczynili mój umysł bystrzejszym i doskonalszym, niż miał jakikolwiek śmiertelnik. Błagałam, obiecując im wszystko, czego tylko zażądają. Większość z nich z pogardą zmilczała moje prośby.<br />Kobieta umilkła na dłuższą chwilę, a Scathach nie śmiała jej popędzać.<br />- Jedna z nich nie pozostała jednak obojętna. Bogini magii Anariel wpadła w gniew, widząc moją zuchwałość i pychę. Postanowiła mnie ukarać... ofiarowując mi dokładnie to, czego pragnęłam. Dała mi wiedzę na temat wszystkich wydarzeń, które miały miejsce od początku powstania Amorionu. Wtłoczyła w mój umysł dzieje wszystkich ludzi tak, jakbym była świadkiem życia każdego z nich z osobna. Zapewne nie jesteś w stanie wyobrazić sobie choćby ułamka tej wiedzy... Anariel zażądała w zamian za swój dar, czy raczej przekleństwo, dwóch rzeczy. Pierwszą z nich była moja wolność. Zesłała mnie na tę wyspę i umieściła w tym miejscu, wiążąc potężną klątwą, która ściąga statki w kierunku wyspy i nakłania marynarzy, by udawali się w jej głąb. W przeciwnym razie wszyscy tracą zmysły... Ja zaś muszę tkwić tu, wyjęta spod wpływu czasu, czekając aż dotrą do tego drzewa. Muszę też dzielić się swą wiedzą, o ile tego zażądają.<br />- A druga część zapłaty? - spytała Scathach po wyjątkowo długiej chwili milczenia ze strony rozmówczyni, nie zważając na fakt, że otrzymała już odpowiedź na swoje pierwsze pytanie.<br />- To drobnostka – odparła Wiedźma, po czym zrzuciła kaptur, odsłaniając wreszcie przed wojowniczką swą twarz, wokół której natychmiast opadła kaskada prostych, ciemnobrązowych włosów, przetykanych licznymi pasmami siwizny. Jak się okazało, kobieta miała pospolite, ale dość delikatne rysy, odrobinę zniekształcone przez niezbyt wyraźne zmarszczki. Wyglądała na około czterdzieści pięć lub może pięćdziesiąt lat, a jej oczy... Jej oczy były pokryte bielmem ślepoty. - Drugą rzeczą, której zażądała Anariel w zamian za boską wiedzę, był mój ludzki wzrok.<br />- Och – wybąkała tylko Scathach, wpatrując się w Wiedźmę z mieszaniną zdumienia i zakłopotania.<br />- Cóż, nie jest to wysoka cena. Klątwa, którą nałożyła bogini, sprawia że nie starzeję się, nie muszę jeść ani pić. Utrata wzroku to najmniejsza z kar.<br />Scathach skinęła głową.<br />- Skoro jesteś tu tylko po to, by dzielić się wiedzą, jak to się działo, że odwiedzający cię ludzie tracili zmysły? - spytała po chwili, ostrożnie dobierając słowa.<br />Wiedźma westchnęła cicho, a przez jej twarz przemknął cień bólu.<br />- Nie wierzyli w to, co mówiłam. Prawda... Każdy ma swoją własną. Każdy żyje w jakimś złudzeniu. Kiedy uświadamiałam ich, jak jest naprawdę, zarzucali mi kłamstwo. Żądali dowodu, więc musiałam im go dać... Wiedzieli, co im grozi, ale tak bardzo nie chcieli mi wierzyć, że nic nie było w stanie ich od tego odwieść. - Pokręciła głową z rezygnacją. - Więc oddawałam im swoją wiedzę.<br />Oczy wojowniczki rozszerzyły się, gdy zrozumiała, co Wiedźma miała na myśli.<br />- Wiedzieli wszystko to, co ty... - wyszeptała na wpół do siebie, a jej rozmówczyni skinęła głową.<br />- A bez pomocy bogini ich umysły nie były w stanie znieść takiego ogromu informacji – uzupełniła.<br />Scathach milczała przez dłuższą chwilę, usiłując przetrawić usłyszaną historię. Wreszcie skinęła głową. - Dziękuję – powiedziała w końcu, kiwając głową.<br />- Do usług – odparła Wiedźma z gorzkim uśmiechem. - Czas na ciebie, <i>baleanai</i>.<br />- Dlaczego mnie tak nazywasz? - zadała dręczące ją pytanie wojowniczka.<br />- Znam twoją historię, Scathach. Wiem, że urodziłaś się jako <i>baleanai</i>... Dziecko śmierci. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/06/cien-amorionu-23.html"><< #23</a> <a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/10/cien-amorionu-25.html">#2<span style="font-family: inherit;">5 >></span></a> </span></span></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-21209849384396430962016-07-13T18:00:00.000+02:002016-10-09T19:23:24.635+02:00Opowiadanie: "8 minut człowieczeństwa"<br />
<br />
<br />
<h2>
8 minut człowieczeństwa</h2>
<h2>
</h2>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jest ciepło. Dobrze, że to już lato. Jeszcze niedawno o tej godzinie nieźle bym zmarznął, ale teraz jest całkiem przyjemnie. Na przystanku po drugiej stronie torów drzemie nawet jakiś mężczyzna, pewnie bezdomny, jak ja. </span></span><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Oprócz mnie na przystanku nie ma nikogo, zresztą, co się dziwić o tej porze? Szkoda tylko, że nie wiem dokładnie która godzina. Niedługo powinienem chyba pójść na dworzec... </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Słyszę, że ktoś nadchodzi. Dziewczyna. Szczupła, młodziutka, ostrzyżona niemal na chłopaka. Widzę, że chce usiąść, ale przez chwilę się waha. Nie dziwię jej się. Sam bym obok siebie nie usiadł. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">A jednak zajmuje miejsce na drugim końcu ławki. W pewnym sensie jestem jej za to wdzięczny. Mogła udać, że nie ma ochoty siadać, i stanąć w bezpiecznej odległości. Udawać, że mnie nie widzi. Zazwyczaj tak właśnie robią ludzie. Ale nie... Ona nie potraktowała mnie jak zepsute powietrze, tylko jak... Jak człowieka. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">To dlatego uśmiecham się i zagaduję. Jest speszona. To naturalne, jestem dla niej kimś zupełnie obcym, nie ma powodu mi ufać. A jednak podwija rękaw dżinsowej kurtki i uprzejmie odpowiada mi, że jest równo jedenasta. Nawet leciutko się uśmiecha, ale natychmiast odwraca wzrok i wbija go w chodnik przed sobą. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wdzięczny za tę drobną uprzejmość, odzywam się znowu. Widzę, że dziewczyna czuje się z tym nieswojo, ale naprawdę nie mogę się powstrzymać. Mówię jej, że niedługo odjeżdża mój bus do Gdańska, że zatrzymałem się tylko na moment, żeby wypić piwko przed podróżą. Uśmiecha się wyrozumiale. Jest naprawdę miła. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Sam nie wiem kiedy, zaczynam opowiadać jej, czemu się tutaj znalazłem. Jest obcą mi osobą i pewnie nigdy jej już nie zobaczę, ale mimo to mówię jej o sobie więcej, niż wie większość znanych mi ludzi. Po osiemnastu latach w więzieniu naprawdę brakuje mi towarzystwa. Ona chyba to widzi, bo po chwili nieco się rozluźnia, i choć nadal wyraźnie nie ma zbyt wielkiej ochoty rozmawiać, to jednak słucha. O tym, że jadę za pracą, o tym, że swoje odsiedziałem. Że bilet na busa kupił mi ksiądz Mikołaj. Powiedziałem jej nawet, jak bardzo żałuję, że kiedykolwiek się zakochałem. Mam nadzieję, że jej nigdy to nie spotka. Albo trafi lepiej niż ja, bo widzę po błysku w jej oczach, że i dla niej już za późno. Na pewno ma ukochanego, może nawet wraca ze spotkania z nim... Taka młoda, taka niedoświadczona... Jeszcze nie raz się przekona, że życie nie jest łatwe i piękne. A może się nie przekona. Może będzie miała więcej szczęścia, niż ja. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Rozmawiamy przez dłuższą chwilę. Odpowiada nawet na moje pytania, wspomina coś o sobie. Jestem jej za to wdzięczny. Kiedy nadjeżdża tramwaj, wstaje, by szybciej podejść do drzwi. Życzę jej miłego wieczoru. I dobrego męża. Ona życzy mi powodzenia w szukaniu pracy. Cóż, bardzo się przyda. Chyba chce dodać coś jeszcze, ale ostatecznie odchodzi i wsiada do tramwaju. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Dziękuję, nieznajoma. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Dziękuję, że przez osiem minut mogłem znowu być człowiekiem</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">_______________</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Od Autorki:</span></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Szort inspirowany rzeczywistą sytuacją. Z dedykacją dla głównego bohatera - wraz z życzeniami szczęścia i powodzenia.</span></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>~ Insa</i></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i> </i> </span></span></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-59150086513115033042016-07-01T19:00:00.000+02:002016-10-09T19:23:48.447+02:00Drabble: "Ciężar"<h2>
</h2>
<h2>
Ciężar</h2>
<h2>
</h2>
<h2>
</h2>
<h2>
</h2>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Czuję go.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Przygniata moje barki do ziemi
skuteczniej, niż zrobiłaby to stukilogramowa sztanga.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ciężar odpowiedzialności...</span></span> </div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jeszcze tylko parę minut, zaledwie
kilka, i znów będę tam, na zewnątrz, na wpół ogłuszony
wrzaskiem dziesiątek tysięcy gardeł i niemal oślepiony jaskrawym
światłem. Ale nie sam. Nigdy nie sam.</span></span><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Rozłożenie ciężaru na jedenastu
paradoksalnie nie zmniejsza go. Przeciwnie, chyba wszyscy czujemy, że
z chwili na chwilę jest coraz większy. Konsekwencjom stawimy czoła
wszyscy... A jednak czuję się odpowiedzialny za to, co się stanie,
cokolwiek to będzie. Może mogłem zrobić coś lepiej..<span style="font-family: inherit;">. </span>Nie. Nie czas teraz na gdybanie. Teraz
muszę tylko...</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Wyjść tam.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zagrać<span style="font-family: inherit;"><i>.</i></span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Wygrać.</i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
_________________________</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Od Autorki:</i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Wygrać co prawda się nie udało, ale nasi "chłopcy" walczyli wczoraj dzielnie, a doskonałym przygotowaniem i świetną grą nie ustępowali Portugalczykom w walce o półfinał Euro2016. Tak więc... </i>"Nic się nie stało! Polacy, nic się nie stało!"<i> Jesteśmy z Was dumni! Przed naszą reprezentacją jeszcze niejeden mecz, w którym piłkarze będą mieli okazję się wykazać. A za te rozegrane we Francji gorąco dziękujemy - dostarczyły niezapomnianych emocji. W pewnym sensie i tak jesteście wygrani, chociażby jako jedna z ośmiu najlepszych drużyn Europy...</i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Pozdrawiam wszystkich kibiców!</i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>~ Insa</i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i> </i></span></span></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-86787915330878913822016-06-19T21:30:00.000+02:002016-10-09T19:24:04.675+02:00Drabble: "Szuflada z marzeniami"<br />
<h2>
Szuflada z marzeniami</h2>
<br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Cisza.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Spokój.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tylko ja i stara, zakurzona komoda stojąca w kącie pomieszczenia. Kilka szuflad, nienachalne zdobienia w drewnie, mosiężne uchwyty.</span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jedna z szuflad jest wyraźnie bardziej wysłużona niż inne. Nieco poobijana, z uchwytami lśniącymi od częstego używania. Otwieram właśnie tę. To moja ulubiona. Jest prawie pusta: tylko kilka wspomnień, tych najcenniejszych. Parę uśmiechów, trochę gestów, garść przypadkowych, ale ważnych słów.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Moje najpiękniejsze, najcenniejsze skarby. Uwielbiam na nie patrzeć, wracać do nich myślami kiedy jestem sama. Chociaż przez chwilę móc poczuć się jak wtedy, kiedy je otrzymywałam.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Parę uśmiechów.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Trochę gestów.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Garść słów.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">I jedno marzenie: żeby szuflada kiedyś była pełna.</span></span><br />
<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Dla mojego Muzy</i></span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , sans-serif; font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>~ Insa </i></span> </span><br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-77533273076274380142016-06-07T21:00:00.000+02:002016-10-09T19:24:22.344+02:00Cień Amorionu #23<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Mira? Scathach?</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Stała przed ścianą lasu, z dala od
blasku ognisk i rozmów załogi. Nie chciała widzieć na ich
twarzach zmieszanej z poczuciem winy ulgi, że to właśnie ona
postanowiła pójść. Ona, a nie sąsiad z koi obok, z którym
dzielą kajutę od wielu lat. Ona, a nie ich towarzysze do gry w
karty. Ona, a nie ich najbliższy przyjaciel. Ona... A nie oni.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Odwróciła się do nadchodzącego
Yvrina, nieco zdumiona, że postanowił zwrócić się do niej jej
prawdziwym imieniem. Nie obawiała się podsłuchania. Żaden z
marynarzy nawet nie zbliżał się do lasu.</span></span></div>
<a name='more'></a><span style="font-size: small;">- Dlaczego to robisz?</span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Ty mi powiedz. - Założyła ręce na
piersi, patrząc na niego w nikłym świetle zapadającego zmierzchu.
Słońce dawno zniknęło już w morzu, na zachodzie pozostała
jedynie pomarańczowo-różowa łuna. Na wchodzie migotały pierwsze
gwiazdy.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Jeśli chcesz w ten sposób odkupić
swoje winy, to...</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- To tego nie zrobię? Wiem. Nie
dlatego chcę iść.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Więc dlaczego?</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Milczała przez chwilę, zastanawiając
się nad odpowiedzią.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Bo ona może powiedzieć mi prawdę.</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Bo chcę choć na chwilę wrócić
do przeszłości.</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Bo chcę wiedzieć, co robić.</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Bo muszę wiedzieć, gdzie szukać
dalej.</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Bo przeszłość jest kluczem do
przyszłości...</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Bo dawno nie
zaglądałam we własną duszę – odpowiedziała w końcu, krzywiąc
się lekko.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Słyszałaś. –
Stwierdził nie zapytał, ale mimo to przytaknęła. - Nigdy nie
prosiłbym, żebyś to zrobiła, niezależnie od tego, kim... Byłaś
wcześniej. - <i>Kim jestem, to chciałeś powiedzieć. Kim wciąż
jestem, choć akurat mam małą przerwę...</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Wiem. I, jak
mówiłam, nie robię tego dla nich – tu wskazała głową w stronę
obozowiska – tylko dla siebie... Szaleństwo to niska cena w zamian
za prawdę. Trochę mnie przeceniasz, Yvrinie.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Nie sądzę.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie wiedziała, co
odpowiedzieć, więc milczała. Czuła tylko na sobie jego wzrok.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Nie chciałaś
zabijać, prawda? Nie chciałaś tak żyć... - odezwał się po
dłuższej chwili. Co miała mu powiedzieć? Że ma rację? Widziała
w jego oczach, że ma na to nadzieję. Że chciałby myśleć o niej
jako o tragicznej bohaterce, zmuszonej do zabijania za pieniądze,
szantażem lub zwykłym zrządzeniem losu zepchniętej na
znienawidzoną drogę...</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Nie, nie chciałam
– odpowiedziała w końcu zgodnie z prawdą. - Ale mimo to sama
wybrałam takie życie – dodała, choć ciężko było jej patrzeć
na zawód w jego oczach.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Znowu milczeli
przez jakiś czas. Minuty płynęły. Scathach zerknęła na zachód.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Czas ruszać w
drogę.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zrobiła krok w
tył, w stronę lasu.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Poczekaj –
wyrzucił z siebie Yvrin. - Zdejmij pierścień. Chciałbym...
Chciałbym cię zobaczyć. Tę prawdziwą ciebie. - Uśmiechnął się
krzywo.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Usłuchała,
zresztą teraz i tak nie miało to znaczenia. Prawdopodobnie
oszaleje, zanim wyjdzie z tego lasu. Prawdopodobnie już nigdy nie
wróci do normalności. Prawdopodobnie dowie się czegoś, czego nie
powinna była wiedzieć.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ale przecież...
Nie miała nic do stracenia.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Już nie.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Tym razem Yvrin nie
patrzył na nią jak za pierwszym razem, z mieszaniną szoku i
wrogości. Patrzył uważnie, jakby chciał ją dokładnie
zapamiętać. Czuła się z tym nieswojo, ale wytrzymała to
spojrzenie, pozwalając mu przez dłuższą chwilę wodzić wzrokiem
po swojej twarzy.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Do zobaczenia,
Yvrinie – powiedziała w końcu cicho, po czym odwróciła się i
weszła do lasu, natychmiast znikając w cieniu między drzewami.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
</div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Przez dłuższą
chwilę stała bez ruchu, przyzwyczajając wzrok do mroku. Było
niemal zupełnie ciemno, ale po pewnym czasie zaczęła rozróżniać
niewyraźne kształty mniejszych roślin i pionowe linie pni drzew.
Kiedy spojrzała w górę, zobaczyła nikłe promienie księżyca,
prześwitujące przez grubą warstwę liści. Musiało być blisko
pełni.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ostrożnie ruszyła
przed siebie, zawsze najpierw dotykając stopą nierównego podłoża
zanim przeniosła na nią ciężar ciała. Nie obawiała się
zgubienia kierunku. Skoro trafili na tę przeklętą wyspę nie
kiwnąwszy nawet palcem w stronę steru, to teraz wyspa też powinna
doprowadzić ją tam, gdzie powinna się znaleźć.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nagle poczuła na
policzku coś mokrego i zimnego. Odruchowo cofnęła się o krok,
dobywając rapiera i zasłaniając przed domniemanym przeciwnikiem.
Jej serce natychmiast przyśpieszyło, przygotowując się do walki.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Był to jednak
tylko liść, którego nie zauważyła, skupiona na próbach
niepotknięcia się na nieznanej powierzchni. Odetchnęła głęboko.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">- Nie daj się
zwariować – szepnęła do siebie i zachciało jej się śmiać z
tej niezbyt fortunnej gry słów. Ruszyła dalej, tym razem większą
uwagę przykładając również do tego, co wokół. Rapiera jednak
nie schowała.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Im głębiej
zanurzała się w dziwny las, tym gorętsze i bardziej parne stawało
się powietrze w nim. W końcu ciężko już było oddychać, a
ograniczona widoczność ani trochę nie polepszała nastroju.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Czy ta cała wiedźma musiała
wybrać akurat noc?</i><span style="font-style: normal;">, pomyślała
za złością Scathach, pomagając sobie mieczem przy przedzieraniu
się przez co bardziej uporczywe liściaste przeszkody. Nie uszło
jej uwadze, że mimo tak gęstej roślinności nie usłyszała
jeszcze żadnego zwierzęcia. W zwykłym lesie nocą aż roiło się
wokół od pohukiwań, szelestów, trzasków, niekiedy nawet
oddechów. Ten las, nie licząc wszędobylskich roślin, zdawał się
być... Martwy.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Nie pomagało to
mierzyć upływu czasu. Minuty zlewały się ze sobą, nie pozwalając
nawet w przybliżony sposób określić pokonanej odległości.
Równie dobrze mogłaby wciąż być na skraju lasu, po obejrzeniu
się przez ramię zobaczyć plażę i odwróconego plecami Yvrina...</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Siłą niemal
powstrzymała się, by tego nie sprawdzić. Uparcie wbiła wzrok w
ciemność przed sobą i zacisnęła dłonie w pięści. Nie dać się
zwariować, nie dać się zwariować, nie dać...</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Krok za krokiem
posuwała się naprzód, wpadając w jednostajny rytm: sprawdzenie
podłoża, krok, odgarnięcie liści, sprawdzenie, krok, odgarnięcie,
sprawdzenie, krok... Zapamiętała się w tym tak bardzo, że w końcu
przestały jej doskwierać niepokojąca cisza, ciemność, gorące i
duszne powietrze.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Gdzieś na skraju
świadomości wciąż błąkała się jednak myśl, że w zasadzie
nie ma pojęcia, dokąd idzie. A co, jeśli żadna magia tutaj nie
działa? Zamiast ku centralnej części wyspy, mogła równie dobrze
poruszać się wzdłuż brzegu, w lesie i tak by tego nie
dostrzegła... Zatoczy koło i nigdy nie znajdzie tej przeklętej
przez bogów Wiedźmy...</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Przestań o tym myśleć!</i><span style="font-style: normal;">,
ofuknęła się w duchu. Czuła jednak palącą potrzebę
sprawdzenia, czy choćby zbliża się do celu.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zirytowana, mocniej
niż trzeba było cięła rapierem najbliższą roślinę. W
rezultacie usłyszała głuche stuknięcie broni o pień.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Pień! Oczywiście!</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">W nikłym świetle
księżyca, który z trudem przeciskał swe promienie przez baldachim
liści w górze, przyjrzała się najbliższemu drzewu. Pień miało
gładki, a po dotknięciu okazał się dodatkowo śliski, zapewne od
wilgotnego powietrza wokół... Do wspinaczki się nie nadawało.
Scathach nie zamierzała jednak zrezygnować, i ruszając w dalszą
drogę nieco większą uwagę zaczęła przywiązywać do mijanych
roślin.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">W końcu znalazła
wymarzone drzewo. Najwyższe w swoim otoczeniu, porośnięte ciasno
tymi podobnymi do lin roślinami, co jakiś czas wypuszczało młode
pędy bocznych gałęzi. Niewiele myśląc, schowała swój rapier i
zaczęła się wspinać.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-style: normal;">Początkowo
szło jej to opornie. Palce i stopy ślizgały się na wilgotnych,
zielonych łodygach „lin”, a w ciemności ledwo mogła dostrzec
nad sobą dogodne do trzymania miejsca. W końcu jednak, podobnie jak
wcześniej w marszu, złapała odpowiedni rytm. Starając się nie
myśleć o wysokości, wspinała się ku koronie, od czasu do czasu
zatrzymując się na stabilniejszych konarach, by złapać oddech.
Parne, duszne powietrze z trudem dawało wciągnąć się do płuc i
równie niechętnie je opuszczało, zmuszając ją do nierównych,
płytkich oddechów. Po dłuższej wspinaczce marynarska koszula
nieprzyjemnie lepiła jej się do ciała. W głowie dudniło echo
przyspieszonego bicia serca, ogłuszając ją i nieco oszałamiając.</span></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">W końcu jednak
dobrnęła do najwyższych gałęzi. W ostatnim wysiłku stanęła na
jednej z nich, przytrzymując się rosnącej nieco wyżej. Owionął
ją świeży podmuch nocnej bryzy. Kiedy ustawiła się dokładnie w
kierunku swojego dotychczasowego marszu, zaczęło wiać jej prosto w
twarz. Nocna bryza zawsze wieje ze strony lądu... To oznaczało, że
wciąż oddala się od morza.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ucieszona tą myślą
rozejrzała się wokół. Otaczało ją morze zieleni. W dzień kolor
zapewne olśniewał intensywnością, ale teraz, nocą, zdawał się
wyblakły, zużyty. Księżyc – duży, zaledwie dwa lub trzy dni
przed pełnią – delikatnie muskał swymi promieniami liście, a
te, ze swoją skórzastą powierzchnią jakby stworzoną właśnie w
tym celu, skrzyły się w odpowiedzi świetlistym srebrem. Granatowe
niebo zasnute było woalami chmur, które rozpraszały blask,
rozmywając go i rozświetlając noc.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Gdyby nie
okoliczności, zapewne godzinami mogłaby tu stać i wpatrywać się
w ten pejzaż, oczekując pierwszych oznak świtu. Teraz jednak
szybko otrząsnęła się z mgiełki zachwytu. Miała do wykonania
zadanie, a czas nie był jej zwolennikiem. Dlatego też ostrożnie
zaczęła schodzić. Po czasie znacznie dłuższym, niżby sobie tego
życzyła, znalazła się wreszcie z powrotem na dole i podjęła
wędrówkę wgłąb Caich'Mhuir. Czuła się znacznie lepiej wiedząc,
że magia wyspy prowadzi ją w dobrym kierunku, maszerowała więc
nieco raźniej, wytrwale przedzierając się przez dziwne zarośla.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">W końcu, kiedy
wędrówka zaczęła już porządnie ją męczyć, a myśli
wojowniczki nieustannie krążyły wokół pytania „ile jeszcze?”,
zorientowała się, że w lesie robi się jakby nieco jaśniej.
Spojrzawszy w górę, wypatrzyła prześwit między gęstymi koronami
i przekonała się, że tak jest w istocie – niebo w znacznym
stopniu już poszarzało, rozjaśniając się powoli w miarę jak noc
ustępowała miejsca porankowi.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>Ofiary Wiedźmy wracały podobno po
jednej nocy i jednym dniu</i><span style="font-style: normal;">,
pomyślała. </span><i>Jeśli mam dotrzeć z powrotem na plażę
przed nocą, muszę już być niedaleko...</i></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-style: normal;">Kiedy
tylko przyszło jej to do głowy, w gęstych zaroślach jw odległości
około strzelenia z łuku przed nią błysnęło oślepiające białe
światło.</span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-style: normal;"><a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/05/cien-amorionu-22.html"><< #22</a> <a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/07/cien-amorionu-24.html">#24 >></a> </span></span></span></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-24385018334211117242016-05-23T21:30:00.000+02:002016-12-07T21:17:21.036+01:00Cień Amorionu #22<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Eskorta statku czekała w napięciu na
słowa siedzącego wśród nich Yvrina. We wspólnej kajucie panowała
nieznośna wręcz cisza. Słyszalne zazwyczaj z górnego pokładu
wesołe rozmowy i wykrzykiwane rozkazy ucichły po porannym apelu.
Podobnie było na całym statku. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Yvrin wyraźnie nie miał ochoty mówić.
Scathach widziała, jak bił się z myślami, ale nie mógł przecież
tak po prostu zostawić ich z niczym.</span></span></span></span></span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;">- Morska Wiedźma... – zaczął w
końcu, nie patrząc na nikogo. – Wiecie już, że żyje na wyspie,
nazwanej od jej imienia Caich'mhuir. Nikt nie wie skąd się tam
wzięła, ani jak długo żyje... Ani dlaczego właśnie to miejsce
wybrała na swoją siedzibę. Brzmi jak legenda, jak kolejna wyssana
z palca opowiastka marynarzy... - Ktoś zachichotał nerwowo, ale
śmiech natychmiast został zduszony przez rosnące w kajucie
napięcie. Yvrin mówił dalej, z tą samą rozwagą, ostrożnie
dobierając słowa. - Wiem, że trudno wam będzie uwierzyć, ale to
nie jest legenda. To realne zagrożenie.</span></span></span><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Urwał na chwilę, ale i tak nikt nie
odważył się odezwać. Ci nieliczni, którzy słyszeli już o
Wiedźmie, pokiwali głowami na potwierdzenie jego słów. Scathach,
jak inni, siedziała w milczeniu, obserwując napiętą twarz i
zgarbioną sylwetkę dowódcy.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Do wyspy nie można się zbliżyć
nie przybijając do brzegu. Niezależnie w którą stronę marynarzom
<i>wydaje się</i><span style="font-style: normal;">, że płyną,
zawsze dopływają do Caich'mhuir... Mówią, że to sama wyspa ma
magiczne właściwości, które mącą umysły i wabią ich w to
miejsce, ale ile w tym prawdy... - Yrvin potrząsnął głową w
geście niewiedzy. - Tak czy owak... Marynarze z własnej woli zawsze
przybijają do brzegu i zawsze schodzą z pokładu. Słyszałem
opowieści o kapitanach, którzy przywiązywali załogantów do
masztów, żeby nie pozwolić im zejść, ale to było jeszcze
niebezpieczniejsze niż zostawienie ich samym sobie...</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- A Wiedźma? -
padło nieśmiałe pytanie gdzieś z kąta.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Wiedźma...
Wiedźma jest centrum tego wszystkiego. Ci, którzy odważyli się
pójść w głąb wyspy... Większość przeżywała, ale żaden nie
był w stanie opowiedzieć, co widział. Nie chcieli tego mówić
nawet na torturach, nawet przy obietnicy bajecznych nagród... Nic
nie było w stanie ich do tego zmusić. Byli obłąkani, zupełnie
obłąkani... Niektórzy milkli zupełnie, inni bredzili. Mówią, że
większość powtarzała tylko, żeby ich zabić. - Zamilkł, jakby
zastanawiając się, czy powiedzieć coś jeszcze. - Zawsze idzie
jeden – dodał w końcu, podnosząc wzrok i spoglądając po swoich
podwładnych. Scathach wydawało się, że przez ułamek sekundy
dłużej zatrzymał się na jej twarzy, ale nie była pewna, czy to
nie złudzenie.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">W końcu Yvrin
wstał i opuścił kajutę, zostawiając resztę eskorty z minami
wyrażającymi nie mniejsze zdezorientowanie, niż na początku.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
</div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">A więc Wiedźma.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Scathach spokojnie
przetrawiała opowieść Yvrina, starając się zrozumieć, co to
wszystko oznacza dla niej. Tajemnicza kobieta, nie wiadomo nawet czy
człowiek, mieszkająca samotnie na wyspie z dala od cywilizacji,
która doprowadza do obłędu tych, którzy zapuszczą się w głąb
jej terytorium. Ale po co w ogóle tam idą?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>Zawsze idzie jeden.</i></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Dlaczego? Co
takiego pchało jednego jedynego marynarza z załogi, by wbrew
strachowi wyruszył w głąb wyspy?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Czuła, że kryje
się w tym coś więcej. Yvrin... Czegoś im nie powiedział. Czy to
z niewiedzy, czy z chęci oszczędzenia im niepotrzebnego strachu –
nie potrafiła powiedzieć, ale była przekonana, że w całej jego
opowieści brakuje jakiegoś elementu.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Czy to możliwe, że
znalazła się tu przypadkiem? Z każdą chwilą, z każdą decyzją
i zbiegiem okoliczności, coraz bardziej gubiła się w tym
wszystkim. Zdawało jej się, że porusza się po omacku, próbując
ułożyć łamigłówkę z tysiąca różnych elementów, które
czekały aż odnajdzie je i ustawi na odpowiednich miejscach. Z tym,
że musiała to zrobić z opaską na oczach.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Dzień mijał
powoli – po długiej nieobecności, skryte na czas sztormu za
chmurami, słońce zdawało się być rozleniwione. Niemrawo wtaczało
się na poziom zenitu, by następnie równie powoli zacząć zsuwać
się w stronę morza. Minuty i godziny wlokły się jedna za drugą,
a całą <i>Meduzę</i> ogarnął jakiś rodzaj sennego otępienia.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Czary, czy zwykłe
zmęczenie?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Załoga nieco
ożywiła się, gdy majtek odbywający wachtę na bocianim gnieździe
zaczął wrzeszczeć na cały głos o lądzie na horyzoncie. Nikogo
to nie zdziwiło, zostali przecież uprzedzeni, że zbliżają się
do Caich'mhuir, wszyscy jednak na moment wyrwali się z marazmu, ze
strachem oglądając na najbliższych towarzyszy. Widmo groźby
nabrało realności wraz z powiększającą się na horyzoncie ciemną
plamą lądu.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Po kolejnych kilku
godzinach rejsu Caich'mhuir stała się na tyle duża, że stojąc na
pokładzie mogli już odróżnić nabrzeże i rozpościerający się
tuż za nim dziwaczny las. Z kajut wyszli wszyscy, którzy do tej
pory nie pełnili wachty na pokładzie. Patrzyli ponuro, jak statek
wpływa w końcu do niewielkiej zatoczki – głębokiej, bez
mielizny, jakby stworzonej do rzucenia kotwicy.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Zwinąć żagle!
- zakomenderował kapitan, który od paru godzin stał przy relingu
na pokładzie dziobowym, obserwując uważnie mimowolny cel rejsu.
Obok niego stał, drżąc z przerażenia, brodaty kupiec, którego
towar leżał w ładowni.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Marynarze czym
prędzej uporali się z poleceniem, a w ich ruchach nie znać było
niedawnego otępienia. Przeciwnie, zdawali się być pobudzeni, a
może po prostu nerwowi...</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Na wyspie, jak
dobrze wiecie, musimy spędzić jedną noc i jeden dzień. Od zachodu
do zachodu słońca... – oznajmił kapitan zebranej na pokładzie
załodze. Zerknął przez ramię na pomarańczowe słońce, powoli
opadające do morza. - Macie jeszcze godzinę. Potem opuścimy
szalupy i zejdziemy na ląd – zakończył, odwracając się z
powrotem ku marynarzom. Ci, jakby nie wiedząc, co ze sobą zrobić,
porozsiadali się na pokładzie.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Nie wszyscy.
Scathach dostrzegła, że Yvrin wraz z kupcem i kapitanem kieruje się
przez pokład na rufę, do kajuty kapitańskiej. Starając się
wyglądać naturalnie, również podążyła w tamtą stronę,
udając, że chce zejść pod pokład. Minęła jednak klapę i
prowadzącą w dół drabinę, a zamiast tego przemknęła się na
wąski korytarzyk, z którego można było wejść do kajuty
kapitana, pierwszego oficera i ich gościa.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Środkowe drzwi
były uchylone. Scathach podeszła do nich cicho.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- … być pan
pewny, że wyruszymy, kiedy tylko będzie to możliwe – mówił
kapitan.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- W dupie mam
pańskie „wyruszymy”! Powiedział pan, że towar będzie
bezpieczny... Dał mi pan gwarancję! - Chrapliwy, niski głos
należał do kupca. Mężczyzna był wściekły... I przerażony.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- I dotrzymam
słowa, panie Gavers. Towar będzie bezpieczny.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- A ja? Co ze mną?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Pan również, o
ile nie postanowi pan pójść w głąb wyspy. – Tym razem rozległ
się donośny, lekko kpiący głos Yvrina.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- A co jeśli to
zrobię? Sam pan mówił, że jeden zawsze idzie! Że zawsze jeden
się zgłasza, zawsze! Co, jeśli padnie na mnie?! - Wściekłość
znikła, ale przerażenie tym wyraźniej pobrzmiewało w głosie
brodacza.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Proszę
posłuchać... Idą ci, którzy nie mają nic do stracenia. Czasami
chcą się poświęcić, czasami stawić czoło własnemu strachowi.
Nieliczni głupcy idą z ciekawości. Krążą plotki, że Wiedźma
potrafi czytać w ludzkiej duszy i odkryć przed człowiekiem to,
czego sam o sobie nie wie. Dotrzeć do wspomnień, które myślał,
że wymazał lub nigdy ich nie miał... Dać odpowiedzi na pytania.
Więc ci najbardziej zdesperowani idą dlatego, że chcą się z nią
spotkać. Nie wiemy, co <i>dokładnie </i>tam widzą, ale oni nie
giną bez wieści, panie Gavers. Zawsze wracają.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Szaleni. Obłąkani
– kończy za niego kupiec.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Owszem, ale nie
za sprawą magii. Czarodzieje bardzo chętnie badają takich ludzi. –
Scathach dałaby sobie uciąć lewą rękę, że Yvrin właśnie
uśmiechnął się nieprzyjemnie. - Ale niczego nie odkryli. Ci
ludzie wpadają w szaleństwo z własnej winy, o ile można w ogóle
mówić o czymś takim. Być może ze strachu, być może dlatego, że
spotkali Wiedźmę i dowiedzieli się czegoś, co... Cóż, w każdym
razie wracają. I nikt nie idzie wbrew swojej woli.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- A co... Co jeśli
nikt nie pójdzie? Albo jeśli wszyscy po prostu zostaną na
statku...?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Milczenie.
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Lepiej, żeby
nigdy się pan tego nie dowiedział, panie Gavers – odpowiedział w
końcu głos kapitana.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>Wystarczy</i>.
Scathach z trudem odwróciła się od drzwi i wymknęła z powrotem
na pokład. Głowa aż huczała jej od zdobytych informacji.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Przynajmniej
wiedziała już, co ukrywał przed nimi Yvrin.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>Krążą plotki, że Wiedźma
potrafi czytać w ludzkiej duszy i odkryć przed człowiekiem to,
czego sam o sobie nie wie...</i></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Czy to możliwe, że
nie chciał tego powiedzieć ze względu na nią? Wysłuchał jej
opowieści, wiedział, że potrzebuje odpowiedzi, że zrobiłaby
wszystko, byle móc wreszcie uwolnić się od Dharna...</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Cóż. Pewnie nie
chciał, by wyglądało to jak namawianie ją do poświęcenia się
za resztę.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Niepotrzebnie.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Nie zamierzała się
poświęcać.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
</div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Las na wyspie
był... dziwny. Drzewa miały niebotycznie wysokie pnie, równe
wzrostowi kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu mężczyzn. Ich
ogromne liście, zachodzące na siebie i przesłaniające niemal całe
światło słońca, błyszczały jak świeżo nawoskowane skórzane
buty. Gdzieniegdzie po pniach pięły się natomiast rośliny o
długich, zielonych łodygach, przewieszając się na gałęziach w
poszukiwaniu plam światła.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">W niczym nie
przypominało to lasów, do których była przyzwyczajona w
Amorionie.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Ostatnie szalupy ze
statku właśnie przybijały do brzegu. Większość marynarzy
podobnie jak wojowniczka nieufnie wpatrywała się w ścianę drzew
rozpościerającą się kilkadziesiąt kroków od nich. Obszar między
lasem a morzem wypełniony był drobnym, niemal białym piaskiem, w
którym aż chciało zanurzyć się dłonie i przesypać go między
palcami... Wielu załogantów to robiło, jak zaczarowani wpatrywali
się wtedy w swoje dłonie i uciekające z nich ziarenka.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Rozpalić ogniska
i wyznaczyć nocne wachty. Niech nikt nie waży się wchodzić do
lasu, poszukajcie drewna na brzegu... - Kapitan mówił, ale tylko do
części marynarzy docierały jego rozkazy. Reszta w niemym
odrętwieniu patrzyła to na zachodzące słońce, to na dziwny las.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">W końcu jednak
otrząsnęli się i również zabrali do pracy. Wkrótce
prowizoryczne obozowisko było gotowe, a załoga zebrała się, by po
raz ostatni przed zapadnięciem nocy wysłuchać kapitana.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Nie ma potrzeby,
bym mówił wam, co czeka was na tej wyspie. Doskonale to wiecie.
Skłamałbym jednak, gdybym obiecał, że wszystko będzie dobrze. -
Urwał na chwilę, zastanawiając się nad doborem słów. - Od
nikogo nie będziemy wymagać poświęcenia. Pamiętajcie, pozostanie
na brzegu nie jest tchórzostwem. Jeśli jednak ktoś zdecyduje się
pójść wgłąb wyspy... - Nie skończył. Wszyscy wiedzieli, że
to, co chciał powiedzieć, w niczym nie pomoże potencjalnemu
śmiałkowi, a już na pewno nie podniesie go na duchu.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Kapitanie!</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Przez tłum
marynarzy przebiegł szmer szeptów, kiedy wszyscy pytali sąsiadów,
kto zabrał głos. Sam kapitan również wypatrywał osoby, która
się odezwała.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Kapitanie! -
zawołała ponownie Scathach, przeciskając się na przód tłumu. -
Ja pójdę!</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Kiedy wreszcie ją
dostrzegł, na jego twarz wpłynął wyraz bezbrzeżnego zdumienia.
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Ty jesteś...?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Mira Tannes, sir.
Z eskorty.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Kapitan milczał
przez dłuższą chwilę. Scathach wiedziała, o czym myśli. Ona,
dziewczyna z eskorty, która pływa z nimi od niespełna miesiąca,
zgłasza się na ochotnika, by pójść jako wymagana ofiara dla
Wiedźmy? Ona, ta niepozorna brunetka o pospolitej twarzy,
niewyróżniająca się niczym szczególnym, chce poświęcić się
za załogę, której prawie nie zna?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Tannes, nie rób
tego...</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Obróciła się
przez ramię. Yvrin. Stał w pierwszym rzędzie, obok sztabu
oficerskiego. - Nie musisz tego robić – powtórzył, napotkawszy
jej wzrok.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Wiem, że nie
muszę – odparła spokojnie, po czym zwróciła się z powrotem do
kapitana. - I wiem, co mi grozi, sir. Proszę nie myśleć, że robię
to, bo nie znam... ryzyka.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Kapitan skinął
głową.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Cóż, nie mogę
cię powstrzymywać. Żałuję, że nie mogę ofiarować ci nic poza
dozgonną wdzięcznością.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Tak jest, sir.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Nie!</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Znowu Yvrin? Nie,
ten głos był inny... Młodszy. Scathach obróciła się, doprawdy
nie rozumiejąc, czemu ktokolwiek miałby próbować odwieść ją od
tej decyzji.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Kapitanie, ja
pójdę! Proszę mi pozwolić! Ja pójdę!<br />- Fyers? - Kapitan, o
ile to możliwe, spojrzał na krzyczącego marynarza z jeszcze
większym zdezorientowaniem. Scathach również, rozpoznała bowiem
majtka, któremu przekazała podczas sztormu rozkaz opuszczenia
bocianiego gniazda. Podobnie jak ona, przecisnął się teraz przez
tłum i wyszedł na środek, stając obok niej przed kapitanem.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Proszę,
kapitanie... Pójdę zamiast niej... Ja... - Jąkał się marynarz.
Scathach dopiero teraz przyjrzała się dokładnie jego twarzy.
Musiał być młodszy od niej.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Nawet nie próbuj
– syknęła do niego gniewnie. <i>Musiała</i> iść do Wiedźmy.
Dlaczego, na wszystkich bogów Amorionu, nagle wszyscy sprzysięgli
się, by było inaczej?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Uratowałaś mi
życie. Teraz kolej na mnie – odezwał się cicho Fyers, patrząc
na nią spod opadającej mu na oczy nierównej grzywki.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Chcesz się
odwdzięczyć? To przeżyj i wykorzystaj jakoś to życie, które
rzekomo ci ocaliłam, zamiast marnować je w tak durny sposób –
wyszeptała, zirytowana. - Kapitanie... - zwróciła się do dowódcy
z krótkim skinieniem głowy. Ten odwzajemnił gest, dając znak, że
rozumie.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">
</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>
<br />
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Wracaj na
miejsce, Fyers – rozkazał cicho majtkowi. - Pani Tannes podjęła
już decyzję.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><span style="font-family: inherit; font-size: xx-small;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: inherit;"><a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/01/cien-amorionu-21.html"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><< #21</span></span></a><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> </span><a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/06/cien-amorionu-23.html"> #2<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">3 >></span></a></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-34735087838229044892016-05-12T19:30:00.001+02:002016-10-09T19:25:39.557+02:00#MałeCoNieco - Kilka zmian<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Moi drodzy!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Po
pierwsze - tym, którzy zaglądali tutaj przed długi czas mojej
chronicznej nieobecności, bardzo dziękuję za wytrwałość. Wiem, że trochę
tego bloga zaniedbałam, ale postaram się nie nadużywać dłużej Waszej
cierpliwości.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Nadszedł
maj, więc zgodnie z obietnicą - pora zabrać się wreszcie porządnie do
pracy. Na dobry nowy początek mam jednak kilka spraw, które chyba
powinnam wyjaśnić. Szykują się u mnie zmiany - mam nadzieję, że na
lepsze. Wspominałam już o tym <a href="http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2016/04/maeconieco-drabble-i-garsc-newsow.html">wcześniej</a>, ale teraz decyzje dojrzały i czas, by parę rzeczy ogłosić...</span></div>
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
</div>
<h3 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Pseudonim</span></h3>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">To
najważniejsza zmiana. Postanowiłam zmienić swój dotychczasowy pseudonim
- Scathach - i przybrać nowy. Mam ku temu kilka powodów, a główny jest
taki, że nie jest to imię ani postać wymyślona "od zera" przeze mnie, a
inspirowana inną - a więc nie tak oryginalny, jak powinien.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br />Dlatego od dzisiaj będę się podpisywać jako <b>Insa Calieste</b>. Pseudonim ma swoją symbolikę i myślę, że dobrze się prezentuje.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">A co za tym idzie...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h3 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Nazwa</span></h3>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Ponieważ
obecna nazwa bloga straciła rację bytu, nadszedł czas, aby zmienić i
ją. Prawdopodobnie odświeżę też lekko wygląd całego bloga i swój avatar -
tak, aby wszystko ze sobą współgrało.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
</div>
<h3 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Rozbudowa</span></h3>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Tutaj
za dużo powiedzieć nie mogę, ale chciałabym wzbogacić blog o kilka
zakładek i blogspotowych "dodatków", tak, żeby wygodniej i przyjemniej
się z niego korzystało. Czy mi się to uda, przekonamy się wkrótce.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Mam
nadzieję, że wraz ze zmianami pojawi się nowy zapał do pracy i wreszcie
będę mogła pochwalić się tutaj czymś więcej niż drabblami czy szortami.
Liczę też, że wciąż będę mogła cieszyć się Waszymi komentarzami pod
moją twórczością i cennymi wskazówkami, które pomagają mi się rozwijać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Wrócę
też do tworzenia na "To be a wizard" - fanfikową część mojej twórczości
również, niestety, poważnie zaniedbałam, i czas najwyższy coś z tym
zrobić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Tymczasem
po raz drugi zapraszam na trochę ożywiony profil na Wattpadzie.
Oczywiście mam zamiar ujednolicić obie witryny, więc tam również będę
znana jako Insa.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Z mojej strony to wszystko - do zobaczenia wkrótce!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: small;"><span style="font-size: medium;"><b>~ Insa</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Insa Caliestehttp://www.blogger.com/profile/12739570261563665675noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-629361309274406394.post-83016715068579700782016-05-11T20:00:00.000+02:002016-10-09T19:25:58.680+02:00Drabble: "Obietnica"<h2>
<span style="font-size: large;">Obietnica</span></h2>
<h2>
</h2>
<br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Żyletka w mojej dłoni połyskuje lekko, obiecując koniec dawnych cierpień. Szepcze, śpiewa mi do ucha swoim metalicznym głosem, przysięga, że potem już nie będzie tak bolało.</span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Wierzę jej.</span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Ostrożnie odkładam ją na bok i rozwiązuję otaczającą przegub bandanę. Tak już przywykłam do widoku tych blizn, że niemal ich nie dostrzegam, ale wiem, że tam są. To pamiątki po wstydzie i upokorzeniu.</span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Nie chcę czuć wstydu, ale wstyd łatwiej znieść, niż... To.</span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Sięgam po żyletkę i wybieram mniejsze zło. To dobrze, prawda? Mniejsze zło jest lepsze. Słuszne.</span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Więc czemu nadal czuję się bezsilna?</span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">I dlaczego... Dlaczego wciąż boli?</span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Przecież obiecała... </span>Unknownnoreply@blogger.com4