W ramach przerywnika, a jednocześnie małego eksperymentu, wrzucam popełnionego niedawno drabbelka.
Gwoli krótkiego wyjaśnienia: drabble to opowiadanie, które ma
równo 100 słów, ani jednego więcej, ani jednego mniej. Istnieje jeszcze
coś takiego jak drabble podwójne, połówka etc. (odpowiednio 200 i 50 słów), ale generalnie sprowadza
się to właśnie do okrągłej seteczki. Poniższe drabble napisałam (pod wpływem niewyjaśnionego impulsu, bo
nigdy wcześniej tego nie robiłam) na konkurs organizowany przez portal
Nowej Fantastyki. W teorii miał być to „fantastyczny drabble medyczny”...
Mój za bardzo fantastyczny nie jest (chyba że za element fantastyczny
uznać brak pacjentów w polskich szpitalach), ale ogólnie rzecz biorąc,
spotkał się z dość przychylnymi opiniami (szału nie było, ale jestem
raczej zadowolona).
Uprzedzając pytania: liczyłam wyrazy, nie słowa. Jaka jest różnica? Ano
taka, że wyraz to wszystko, co oddzielone spacją, a tak właśnie liczy
automat. Jeśli policzyć właśnie w ten sposób, „słów” jest równo sto.
Przyjemnej lektury – i czekam na Wasze opinie!
~ Scatty
P.S. Coby oszczędzić męczenia się z cudownymi słownikami
on-line… Tytuł (z łaciny) oznacza dosłownie „recepta na niedobór
pacjentów”.
Recepta na Absentia Aegorum
Młoda kobieta w lekarskim fartuchu wyjęła z kieszeni ołówek i otworzyła
notes. Na długiej liście skomplikowanych nazw przybyła kolejna: febris felium insanarum. Zadowolona, ruszyła do gabinetu przełożonego.
– Panie ordynatorze? Mam pięć nowych.
– Wspaniale, pani Gabrysiu. Proszę pozwolić – otyły mężczyzna z wąsami wyciągnął rękę po notes i otworzył go. Przez chwilę błądził spojrzeniem po tekście, podniósł wzrok. – Gorączka szalonych kotów? – uniósł brwi w wyrazie zdumienia.
– Zespół zaburzeń hormonalno-emocjonalnych, wywoływanych zbyt częstym kontaktem z substancją zapachową wydzielaną przez niektóre koty domowe – wyrecytowała wymyślony zawczasu opis.
– Doskonale! Zdaje się, że kampanię społeczną można już zacząć…
– Wspaniale, pani Gabrysiu. Proszę pozwolić – otyły mężczyzna z wąsami wyciągnął rękę po notes i otworzył go. Przez chwilę błądził spojrzeniem po tekście, podniósł wzrok. – Gorączka szalonych kotów? – uniósł brwi w wyrazie zdumienia.
– Zespół zaburzeń hormonalno-emocjonalnych, wywoływanych zbyt częstym kontaktem z substancją zapachową wydzielaną przez niektóre koty domowe – wyrecytowała wymyślony zawczasu opis.
– Doskonale! Zdaje się, że kampanię społeczną można już zacząć…
Napisałaś to pod wpływem impulsu? To prawie jak Mickiewicz "Wielką Improwizację" :)
OdpowiedzUsuńTylko że mi to zajęło dwadzieścia minut, a nie całą noc...
UsuńI nie pisałam wierszem...
I nie na kilka stron...
Ale jasne, prawie jak Mickiewicz, niewiele mi brakuje ;D
Dzięki za odwiedziny!
~ Scatty
Fajne! I bardzo ciekawy pomysł. Wprawdzie u nas przydałaby się odwrotność, ale niech tam, może doczekamy takiego zjawiska!
OdpowiedzUsuńInteresująca forma, ale, na rany KOTA, jak się w tym zmieścić? Przed chwilą wysłałam opowiadanie na 20000 słów i potwornie się umęczyłam, żeby nie przekroczyć. Gratulki!
Po przeczytaniu niejednego drabelka, wychodzę z założenia, że cały szkopuł leży w tym, by zawierać w nim nie całą historię, ale jej... Zakończenie. Nie jest to znowu tak trudne, jak by się mogło wydawać. Skoro nawet taka amatorka jak ja dała radę... ;)
UsuńNa co dzień też mam problem z limitami, jak nie w jedną, to w drugą stronę...
Dziękuję!
~ Scatty
Amatorka? Ty skromniacho!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że amatorka! Toż ja tutaj tylko sprzątam... Znaczy się, bazgroły zamieszczam.
UsuńA tak serio - jestem na etapie nauki, jeśli chodzi o pisanie, więc z czystym sumieniem mówię o sobie "amatorka". Czego jak czego, ale doświadczenia to ja nie mam.
~ Scatty
42 yr old Quality Control Specialist Dolph Simnett, hailing from Windsor enjoys watching movies like Colossal Youth (Juventude Em Marcha) and Coloring. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Crossfire Roadster. lubie to
OdpowiedzUsuń