piątek, 4 marca 2016

Opowiadanie: "Zapomnieć"

Od Autorki:
Szorcik zainspirowany pewną sytuacją zaobserwowaną w komunikacji miejskiej. Krótko i trochę smutno.
Skorzystam z okazji, by powiedzieć jeszcze parę słów. Jak zapewne niektórzy z Was zauważyli, moja aktywność na blogu ostatnio nieco osłabła. Ten stan będzie się utrzymywał mniej więcej do maja. Mam nadzieję, że od czasu do czasu uda mi się wrzucić (i napisać) cokolwiek, ale oficjalnie zawieszam wszystkie regularne serie.
~ Scatty

______________________________

Zapomnieć

 

 
- Tatooo, otworzyyysz?
Chłopiec wyciąga w kierunku przystojnego młodego mężczyzny pulchną rączkę, w której trzyma żółte pudełeczko. Ten chowa do kieszeni otwartą paczkę chrupek i spełnia prośbę. Mocując się z przedmiotem, zerka w bok, na siedzącą nieopodal dziewczynę i drugiego chłopca, zajadającego czekoladowy smakołyk.
Tramwaj jest głośny i zatłoczony, jak zwykle o tej godzinie. Jestem zmęczona, tak bardzo zmęczona...
Zerkam w szybie na mężczyznę, który właśnie podaje dziecku zielony kawałek plastiku, przez producenta szumnie zwany „zabawką”. Uśmiecham się mimowolnie, widząc czułość w jego oczach. Nie słyszę nawet, o czym rozmawia teraz z dziewczyną, patrzę tylko to na jedno, to na drugie. Zastanawiam się, czy są małżeństwem. Czy są razem szczęśliwi...
Wyglądają na szczęśliwych. 
A może po prostu chcę w to wierzyć.
Odwracam wzrok do ciemnej szyby. Za oknem przemykają niewyraźne światła miasta. Widzę odbicie swojej twarzy, wyraźne jak w lustrze – nieco szeroka, o dużych oczach i prostym nosie, otoczona kaskadą blond włosów. Spuszczam oczy, jakby nagle zainteresowała mnie czarna torebka leżąca pomiędzy siedzeniami.

Jak to możliwe?
Nie wiem, naprawdę nie wiem...
Robiłaś kiedyś skrobankę?
Nie, oczywiście że nie, jak mogłeś w ogóle tak...
Jesteś chora?
Nie wiem...

Nie mogę się powstrzymać i znowu zerkam w ich stronę. Obok mnie stoi teraz jakiś mężczyzna, zasłaniając młodego ojca. Spoglądam na dziewczynę i starszego z synów. Rozmawiają, chłopiec pyta, czy w domu będzie mógł obejrzeć bajkę. Mama poprawia mu żółtą czapkę i obiecuje, że obejrzą ją wszyscy razem.
Czuję łzy kujące mnie pod powiekami, ale nie mogę przestać patrzeć.

Co z ciebie za kobieta, skoro nie możesz mieć dziecka?
N-nie mów tak, przecież wiesz, że ja też chcę je mieć...
Może nie aż tak bardzo jak twierdzisz.
Myślisz, że kłamię?
A co mam myśleć?
Gdybym tylko wiedziała wcześniej...
To co?
Powiedziałabym ci, przecież wiesz...
Ja nic już nie wiem.
Co robisz?
Wychodzę, nie czekaj na mnie.

Zamykam oczy, jakbym znów usłyszała trzask zamykanych drzwi. Myślę o leżącym w mojej torbie opakowaniu leków. Może wezmę wieczorem jedną tabletkę więcej, nie powinna zaszkodzić...
Rodzina wysiada wśród wesołych pokrzykiwań i śmiechów obu chłopców.
Chyba zaczynają drżeć mi dłonie.
Kiedy patrzę za wychodzącymi, napotykam wzrokiem młodą dziewczynę stojącą w pobliżu drzwi. Ma oliwkowozieloną kurtkę i białe słuchawki na uszach. Przez kilka sekund patrzy mi w oczy ze współczuciem, potem odwraca się w stronę okna. Zalewa mnie fala płonącego wstydu. Czy naprawdę aż tak widać, jak bardzo żałosna jestem?
Chcę stąd wyjść. Powiew lodowatego powietrza na twarzy jest jak wybawienie, które przyjmuję z niewysłowioną wdzięcznością. Czym prędzej oddalam się od tramwaju i przechodzę przez pasy.
Chcę zapomnieć, wreszcie zapomnieć...



Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Czytasz? Komentuj!
Nic tak nie motywuje do dalszej pracy, jak widok komentarzy pod tekstami. Pozytywnych, krytycznych, obojętnie - byle szczerych!